Znałem kiedyś człowieka, który nagle zdał sobie sprawę, że co roku zdarzają mu się złe dni. Od razu wziął się do roboty. Zakupił kalendarz i chwycił za nożyce: powycinał wszelkie dni, które wydały mu się podejrzane. Przykładowo w jego roku nie było żadnych piątków, kojarzących się z Męką Boga. Nie obchodził też imienin kogokolwiek, kto nosił imię jakiegoś męczennika; w ten sposób próbował chronić się przed nastrojem depresyjnym, wywołanym wspomnieniem marnego końca takich świętych.
Z tak zmodyfikowanym kalendarzem, pełnym wyrw w czasie, rozpoczął nowe życie.
Z pewnego punktu widzenia