O byciu szefem FBI
i
ilustr. Joanna Grochocka
Doznania

O byciu szefem FBI

Tomasz Wiśniewski
Czyta się 1 minutę

To, że objąłem stanowisko szefa FBI, wywołało potężną falę oburzenia w tak zwanym środowisku literackim.

Wydawałoby się, że w cywilizowanym kraju taka nominacja powinna raczej cieszyć.

Ale nie u nas.

Zagrzmiało. Oto ze wszystkich stron pojawiły się wściekłe, cokolwiek dziwne oskarżenia pod moim adresem; oto dawni przyjaciele zarzucili mi niepoprawność stylistyczną, frankofilską pretensjonalność i ogólny brak "kręgosłupa moralnego"; oto nagle nikt nie lubi USA.

Informacja

Z ostatniej chwili! To ostatnia z Twoich trzech treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Drogie Koleżanki i Drodzy Koledzy Po Piórze, wiem, że wszyscy padliście ofiarą zwykłej zawiści.

Ale jeśli chcieliście mnie krytykować, to należało pisać nie o moich książkach, lecz o moich detektywistycznych kompetencjach. A przecież uczyłem się od najlepszych (Marlowe, Cooper).

Niby nieco lepiej, bo na pozór bardziej merytorycznie, wypadła cześć prasy: moja decyzja jest "gestem politycznym" (według słów felietonistów Krytyki Politycznej),"faktem o niepoślednim znaczeniu" (Gazeta Wyborcza), ale także "zdradą" (cała reszta tzw tygodników opinii).

W każdym razie podjąłem już decyzję i chcę, żebyście wiedzieli, że się Wam udało – złamaliście mnie, złamaliście pierwszego Polaka, który zajmował tak wysokie stanowisko.

Właśnie wysłałem pismo do prezydenta Stanów Zjednoczonych Ameryki.

Właśnie zrezygnowałem z pełnionej przez trzy sekundy funkcji szefa FBI.

 

Czytaj również:

Twarz
i
Paulus Moreelse „Dziewczyna w lustrze”, 1632 r., Rijksmuseum (domena publiczna)
Pogoda ducha

Twarz

Mateusz Kołczinger

Twarz, która patrzy na mnie z lustra, prezentuje się dobrze. Ten uśmiech! Ten kołnierzyk! Aż miło popatrzeć. Ale co to za skaza na lustrze? Nie widziałem jej wcześ­niej. Pewnie jakiś paproszek, wystarczy go zetrzeć.

Stanowczym ruchem ścieram paproszek. A raczej próbuję, bo jak się okazuje, żadnego paproszka tam nie ma. Żadnego. Coś mimo wszystko ścieram – farbę. Jak mogłem nie zauważyć tego wcześniej? Mój uśmiech jest tylko namalowany na lustrze!

Czytaj dalej