Niezwykły wynalazek Dady Bosede
i
ilustracja: Gosia Herba
Rozmaitości

Niezwykły wynalazek Dady Bosede

Tomasz Wiśniewski
Czyta się 1 minutę

Niezwykły wynalazek kenijskiej badaczki Dada Bosede: maszyna do wzbudzania sympatii. Ten względnie prosty mechanizm – będący efektem tego rodzaju olśniewającej myśli, która formułuje to, co oczywiste, choć jakoś nikt wcześniej na to nie wpada – jest po prostu wypełnioną hormonem milotyny czarną skrzynią, w której wystarczy pobyć 20 minut, by przez resztę życia cieszyć się łaską społeczeństwa, a może nawet samego Boga.

Na szczególną uwagę zasługuje motywacja badaczki, która stanęła za tym wynalazkiem. Otóż Bosede, wegetarianka, zadała sobie pytanie: dlaczego ludzie nie jedzą psów? Bo je lubią. Jędzą więc te stworzenia, których nie lubią. Dostrzegła w tym niepokojącą możliwość, że ta reguła mogłaby w równym stopniu dotyczyć ludzi.

Wynalazek Bosede powstał więc głównie dla tych wszystkich, którzy nie chcą skończyć jako kiełbasa czy pasztet.

Informacja

Z ostatniej chwili! To pierwsza z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Dodatkowo wewnętrzne ściany maszyny wypełniają świetne sentencje, silnie wdrażające się w podświadomość osoby, która jest w środku. Wiedza zaklęta w tych zdaniach to coś w rodzaju skondensowanego podręcznika odpowiedniego zachowania w towarzystwie, wskazówki, jak działać, by w najmniejszym stopniu nigdy nikogo niczym nie urazić.

Zauważmy, że pod tym względem Kenijka wydaje się daleką spadkobierczynią dzieła Konfucjusza, kiedy zaleca, by przepuszczać osoby starsze w kolejce, kłaniać się nisko, uśmiechać, ważyć słowa, szanować innych.

Jest to ciekawy przypadek połączenia inżynieryjnego geniuszu i humanistycznej głębi, jak najbardziej godny zarejestrowania w naszej pamięci.
 

Czytaj również:

Zdumiewający wynalazek Frauke Reinheitmann
Rozmaitości

Zdumiewający wynalazek Frauke Reinheitmann

Tomasz Wiśniewski

Zdumiewający wynalazek niemieckiej badaczki Frauke Reinheit­mann zajmującej się problemem plastiku. Uczona, której empiryzm i metodyczność są znane z wyjątkowej surowości, przez kilka tygodni pływała przy brzegach Bali, w wodach pokrytych wszelkiego rodzaju śmieciem, aby na własnej skórze przekonać się o szkod­liwości zanieczyszczeń. Porządna badaczka, wierna tradycjom swojego kraju, chciała to mieć – by tak rzec – na papierze, czarno na białym. Po zakończeniu eksperymentu Reinheitmann wynurzyła się z wody z zieloną skórą, z limonkowymi i fosforyzującymi włosami. Nieprzyjemne doś­wiadczenie stało się preteks­tem do wynalezienia tzw. nowego sumienia wykorzys­tującego połączenia psychofizyczne w organizmie (sama Reinheit­mann mówi często o użyciu „zasady synchronicznej”). Uczona sprawiła, że za każdym razem, kiedy ktoś użyje bezmyślnie worka plastikowego, ujrzy swoje ciało pokryte gadzią łuską. Nie będzie to oczywiście ciało rzeczywis­te, tylko ciało urojone (być może ciało następnych pokoleń, jeśli utrzymają się obecne tendencje). To ulepszone sumienie zawiera, oprócz zwykłego przykrego wrażenia, ważną psychologicznie, przykrą wizualizację. Prob­lem polega na tym, że aby urządzenie działało, należy wyrazić chęć, by wszczepić w okolicę kości skroniowej czip sterujący. Przyszłość pokaże, czy znajdą się chętni i czy wynalazek się przyjmie.

Czytaj dalej