M. Historia podniebna
Doznania

M. Historia podniebna

Jakub Małecki
Czyta się 20 minut

1

Mama powiedziała żejak napisze do ciebie list i go pszyczepie do balonika to że ty go może dostaniesz to znaczy nie napewno tylko może no to pomyślałam że napisze bo może dostaniesz. Wczoraj kupiliśmy na górce takie masło czekoladowe i ono jest prze pyszne powinieś spróbować. A Piotrek sie skaleczył w noge. A jótr jutro ma być śnieg. Bardzo tęsknimy i Mama i Piotrek i JA

2

A jak ta kartka zamoknie bo na przykład zacznie padać w niebie deszcz? Ale Mama mówi że nie zamoknie i w ogule że mam nie jeść wafelków przed obiadem. No ja wczoraj byłam na łyżwach ale tylko popatszeć bo jeździł Piotrek i raz zrobił taki skok że ci mówie

Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin bo to będą listy zawsze na urodziny TWOJE
!!!!

3

Cześć Tato. Chodzę do szóstej klasy tak chciałam żebyś wiedział. No oprucz oprócz tego to nie wiem raczej nudy to znaczy bardzo lubię plastykę i polski też dosyć. Pani mnie ostatnio bardzo pochwaliła przy wszystkich

Informacja

Z ostatniej chwili! To ostatnia z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Prawie nie zdążyłam z tym listem to znaczy nie rze zapomniałam bo wcale nie tylko byliśmy jeszcze z mamą na zakupach. No i bardzo ładny dzisiaj balonik masz taki ze śmieszną minką!

Kocham cię

Malina to znaczy Malwina (wiesz o co chodzi)

4

Dzień dobry!!

Byliśmy dzisiaj na twoim pomniku, bo zawsze w urodziny idziemy. Piotrek zapalał znicza i się lekko oparzył. Zimno bardzo i nawet podobno ma być niedługo śnieg.

Szkoda bardzo że cię nie ma no ale Mama mówi że jak tak będę pisać to prawie jakbyś był no to piszę

Już bardzo rzadko płaczę ale to nie dlatego że wiesz tylko tak po prostu jest że się później mało płacze to jest NORMALNE

Dzisiaj jest niespodzianka bo wysyłam też zdjęcie mojego roweru. Zrobił Piotrek tylko trochę krzywo ale ogólnie to widać i zobacz jaki ładny
!!!!

5

Cześć Tato. Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin.

U mnie wszystko dobrze, u Mamy i Piotrka też.

Mieliśmy w szkole przedstawienie, ja i Paula i Ewka byłyśmy tancerkami, by ci się spodobało!

A wczoraj oglądaliśmy taki film Wywiad z wampirem, o Jezu jaki straszny. Piotrek obejrzał cały, a ja tylko do takiego momentu, ale Ci nie będę mówić. Straszny!!!

Pozdrawiamy Cię wszyscy, Papapa

6

Cześć, Tato. Chodzę do pierwszej klasy liceum i nie jest wcale tak źle. Panią od matematyki mamy tylko trochę ostrą, ale tak poza tym, to niczym się nie przejmuj. Dostaję same czwórki i piątki. Piotrek mieszka teraz w Warszawie, przyjeżdża co trzy tygodnie, chociaż mama by chciała, żeby częściej. No i poza tym niezadużo. Pod piątką się wprowadzili tacy państwo Pytlak i mają małe dziecko, co w nocy ciągle się drze. Ale ja tam śpię i najczęściej nie słyszę.

No a przede wszystkim to oczywiście wszystkiego najlepszego!

Malina

8

Tato, bardzo cię przepraszam, w zeszłym roku zapomniałam i nawet chciałam wysłać później, już w grudniu, ale pomyślałam, że to może bez sensu i nie wysłałam. Beznadzieja, wiem. To ten dzisiejszy będzie za to dłuższy.

Pewnie nie uwierzysz, ale mam osiemnaście lat. Na wiosnę będę robić prawo jazdy. U tego instruktora, który ma garaż obok nas. A na osiemnastce było dosyć fajnie, robiłam z koleżanką, było prawie trzydzieści osób. Piotrek kupił mi złote kolczyki z Apartu. Wyobrażasz sobie? Piotrek!

Właściwie to nie wiem, po co to piszę. Może trochę dlatego, że mama tak wszystkim opowiada, że zawsze na urodziny wysyłam ci ten balonik i chyba jej nie chcę zrobić przykrości. No bo przecież ty tego nie dostajesz, wszyscy to wiedzą.

Beznadzieja, zaraz się poryczę albo coś. Wszystkiego najlepszego.

M.

9

Cześć. Właśnie wróciłyśmy z cmentarza. Wieje, jakby chciało pourywać głowy.

Zastanawiałam się, jak długo będę do Ciebie tak pisać. Za rok idę na studia i co, mam wychodzić gdzieś w Warszawie do parku i puszczać balonik? W ogóle jestem na ciebie trochę zła.

Dobra, idę się uczyć. Zjadłabym rogalika, bo mama upiekła, ale chyba przytyłam no więc nie zjem.

Wszystkiego najlepszego

Malwina

P.S. Mam chłopaka. Taki Adrian, z mat-fizu. Mama mówi, że bardzo miły, ale pewnie i tak byś się wkurzył, haha!

10

Mam dzisiaj okropny humor więc z góry przepraszam.

Siedzę w akademiku i wszyscy drą ryja. Ale WSZYSCY.

Jutro kolokwium z zarządzania przedsiębiorstwem. Nic nie umiem.

Zaraz pójdę na balkon u dziewczyn na samej górze i puszczę Ci ten balonik, mam nadzieję, że się gdzieś nie zaplącze od razu. Nie wiem, co napisać.

Mama dzwoniła wczoraj, w Kutnie ponoć już śnieg. A poza tym dobrze.

Jezu, jak oni się drą!! W ogóle wszyscy kolesie w naszej grupie są beznadziejni, przysięgam. Jeden mnie podrywa, ale tak, że mam ochotę mu powiedzieć

Dobra, kończę i idę wysłać. Wszystkiego najlepszego. Przepraszam, beznadziejny ten list.

11

Cześć.

Jest sobota i siedzę sobie w kawiarni przy Chmielnej. Ładna pogoda.

We wrześniu w Nowym Jorku terroryści uderzyli samolotami w te dwie wieże WTC i wszystko runęło. Naprawdę masakra. U mnie wszystko okej, dostałam stypendium naukowe na ten semestr. Mama oczywiście ryczała przez dwa dni, a potem przez następne dwa wisiała na telefonie.

Jestem z fajnym chłopakiem, rok ode mnie starszym. Ma na imię Bartek i studiuje prawo. Bardzo bym chciała, żebyś go poznał no ale oczywiście nie poznasz

Dobra, nieważne

Wszystkiego najlepszego, Tato

M.

13

Dzień dobry.

Tak, wiem, w zeszłym roku nie napisałam. Zorientowałam się w styczniu, straszna ze mnie zołza.

Ogólnie dużo się dzieje. Miałam zapalenie płuc, ale już okej. We wrześniu pisałam poprawkę z ekonometrii, moją pierwszą, stres jak nie wiem. Pomieszkuję trochę u Jarka, ale jakoś tak nie wiem, co z tego wyjdzie.

Ale najlepsze: Piotrek się żeni za rok!! Z tą swoją Elą.

Piotrek!

Nie wierzę po prostu.

Jak wczoraj dzwoniłam, to pytał, czy dalej do Ciebie piszę i kazał Cię pozdrowić.

No więc pozdrawiam i wszystkiego najlepszego od nas.

Malina

14

Cześć, Tatku.

Urodziny masz jutro, ale wysyłam już dzisiaj, bo jutro mnie nie będzie (Jarek mnie zabiera na wycieczkę niespodziankę na jeden dzień. Podejrzewam, że Jurata, ale mogę się mylić.)

U mnie w porządku. Ostatni rok studiów, ale już pracuję, więc z czasem bywa naprawdę kiepsko. No ale daję radę.

Z mamą jesteśmy trochę pokłócone, to znaczy oczywiście dzwonimy do siebie i w ogóle, ale obraziła się, że jej nie powiedziałam, że już tak na stałe mieszkam u Jarka.

Lecę coś zjeść, a potem przed blok. (Ostatni balon prawie utknął w gałęziach, tak się zdenerwowałam, że nie pytaj!)

M.

rys. Marek Raczkowski

rys. Marek Raczkowski

15

Nie mam pojęcia, co Ci napisać, więc wysyłam swoje zdjęcie. Tak, zafarbowałam włosy. Nie, nie podobają mi się.

Twoja Malina

16

Cześć.

Wczoraj uświadomiłam sobie, że właściwie nie pamiętam, jak wyglądasz. Jak wyglądałeś.

Oczywiście znam Cię ze zdjęć, ale żeby tak pamiętać Ciebie jako Ciebie, a nie Ciebie z albumu, to nie. Straszne.

W każdym razie, wszystkiego wszyst najlepszego z okazji urodzin.

M.

P.S. Chyba rozstaniemy się z Jarkiem. Lubimy się, ale to chyba jednak nie o to chodzi.

17

Tato, nie wiem, jak ci to napisać, więc piszę wprost: Piotrek miał wypadek samochodowy. Przeżył, ale jest sparaliżowany i podobno może do końca życia nie chodzić.

Mama jest oczywiście w rozsypce, ale pomagam jej i Ela też.

No, to chyba tyle. Nic wesołego, wiem.

Przynajmniej mamy śliczną pogodę – jeśli to Cię jakoś pociesza.

Malwina

18

Cześć, Tato.

Pojadę dzisiaj z balonem do lasu i stamtąd Ci go puszczę.

Z Piotrkiem lepiej. Rusza nogami i palcami u rąk powoli już też. Być może paraliż cofnie się zupełnie. Wszystkim strasznie ulżyło, no a jemu to już w ogóle.

Wszystkiego najlepszego!

M.

19

Witaj, Tato. Chciałam napisać, co u mnie, ale u mnie w sumie nic. Pracuję od dwóch lat w tej samej firmie i jest ok. Zamieszkałam z Gracjanem, strasznie fajny chłopak i widać, że mu na mnie zależy, no ale staram się nie podniecać, bo wiadomo. Poza tym wszystko dobrze. Piotrek chodzi, prawie codziennie przesyła mi filmiki z jakimiś nowymi wygibasami: przysiad, podskok i tak dalej.

Nie wiem, po co ja to ciągle piszę, przecież nie żyjesz, ale jakoś chyba mi to weszło w krew. Wszystkiego najlepszego.

20

Nie wiem, jak to zniesiesz, ale Twoja córka wychodzi za mąż.

Ta-dam!

Ja też jestem w szoku. Gracjan oświadczył mi się tak mega w staromodnym stylu: kolacja, garnitur, pierścionek i kwiaty. Ryczałam jak idiotka z tvn.

Ślub w przyszłym roku, we wrześniu, bo musi być „R”.

To już chyba życzeń nie muszę pisać, prawda? 🙂

Malina

22

Cześć, Tato. Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin. Przepraszam, że nie napisałam w ubiegłym roku, ale byliśmy wtedy z Gracjanem w Chile, no i w ogóle cały tamten rok to było szaleństwo. Na ślubie bardzo mi Cię brakowało, oczywiście dzień wcześniej beczałyśmy z matką, że nie pytaj.

Czy Ty wiesz, że ja mam już 32 lata? 32. Słownie: trzydzieści dwa.

To jest jakiś KOSZMAR!

Pocieszam się tym, że podobno młodo wyglądam.

M.

23

Od 23 lat piszę do Ciebie listy, a Ty od 23 lat uparcie nie żyjesz.

Tysiąc razy postanawiałam, że nie będę już więcej pisać, a potem przychodzi listopad i mimo wszystko piszę.

Ale nie zdziw się, jak kiedyś w końcu przestanę. To nie jest normalne.

M.

P.S. No ale w sumie: co jest normalne?

24

Przesyłam zdjęcie z Nowego Jorku. Kosmos. Wydaliśmy fortunę i przytyłam trzy kilo.

Było warto.

Poza tym wszystko dobrze, wczoraj oglądałam Twoje zdjęcia. Szkoda, że nie ma ich więcej.

Kocham Cię mocno

Malina

25

Dzień dobry, pisze do Ciebie trzydziestopięcioletnie stare babsko. Nie mam pojęcia, kiedy to się stało. Na szczęście nie pomyślisz sobie teraz: „za stara jest moja Malina na ciążę”, bo jestem w ciąży. Czwarty miesiąc. Wszystko OK. Zdziwiony?

Poza tym mama trochę choruje. A Piotrek się rozwodzi. Okazuje się, że od dwóch lat ćwiczy ze swoją terapeutką bardziej intensywnie niż wymaga tego jego leczenie.

Taki Piotrek.

Wszystkiego najlepszego Ci życzę.

M.

28

Wiem, wiem, trzy lata przerwy. Żadnego wytłumaczenia.

Oprócz tego, że mam wrażenie, że w ciągu tych trzech lat przespałam łącznie jakieś 45 minut.

Mama trochę ostatnio choruje, za to Basia jest zdrowa i pozdrawia Dziadka ze zdjęcia. Dziadek niech nam wybaczy tę przerwę.

Pozdrawiamy gromadą!

M, G i B

29

Mam tyle lat co Ty, kiedy umarłeś. Przed chwilą to sobie uświadomiłam. Nic z tego oczywiście nie wynika, co nie znaczy, że się nie poryczałam.

Wszystkiego najlepszego. Mimo wszystko.

M.

30

Basia próbuje zabrać mi balonik i nie może zrozumieć, że to nie dla niej tylko dla Ciebie. Pyta, po co balonik Dziadkowi, który jest w niebie.

Nie potrafię jej odpowiedzieć.

Najlepsze życzenia.

M.

P.S. Może powinnam już przestać do Ciebie pisać?

31

Mama nie żyje.

Miałam Ci tego nie mówić, ale to bez sensu. Przecież albo i tak wiesz albo i tak tego nie przeczytasz.

Umarła we śnie. Podobno jej nie bolało, to znaczy – nie jakoś bardzo.

Nic więcej nie potrafię napisać.

Nie chce mi się iść z tym twoim cholernym balonikiem, bo leje strasznie. Ale idę. Co mam zrobić.

M.

32

Dziwne, ale wczoraj przypomniało mi się, jak mnie uczyłeś, żeby zamiast „fajnie” mówić „morowo”, bo fajnie nic nie znaczy, a „morowo” znaczy bardzo wiele.

Całkiem o tym zapomniałam.

Całe mnóstwo rzeczy na pewno zapomniałam.

Nie chce mi się już do Ciebie pisać, naprawdę mi się nie chce, wiem, że to bez sensu, że te baloniki lądują później gdzieś w lesie, na dachu jakimś albo w rzece i nikt moich listów nie czyta, a już na pewno nie Ty.

A ja idiotka i tak ciągle piszę.

M.

P.S. Acha, w lipcu pojechaliśmy całą trójką do Australii i było morowo!

33

No i stało się: puszczanie balonów prawnie zakazane. Oczywiście mam to gdzieś. Nikt mi nie zabroni puszczać do Ciebie balonów. Nie masz się czego obawiać.

Gracjan twierdzi wprawdzie, że Ty pewnie nie chciałbyś, żebym dostała gigantyczny mandat (bo one są gigantyczne), ale przykro mi – zdanie Twoje i Gracjana w tej kwestii w ogóle mnie nie obchodzi. Balonik poleci dziś w niebo jak co roku i niech mi spróbują zabronić.

Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin, Tato.

Malina

P.S. A, najważniejsze: są takie nowe lody o smaku masła orzechowego, MIA-ŻDŻĄ-CE!

38

Nie wiem, dlaczego nie pisałam. Nie mam pojęcia. Cztery lata chyba. Może pięć.

Chciałabym ci tu opowiedzieć, co się u mnie zmieniło, ale chyba nie zmieniło się nic – oprócz tego, że zbliżam się do pięćdziesiątki i cały ten upływ czasu przestaje być zabawny.

Ale jedna rzecz w sumie jest zabawna: dawno już Cię przeżyłam, a mimo to, jak tak sobie o Tobie myślę, to ciągle jesteś ode mnie starszy. Jakbyś się w mojej pamięci też starzał.

No w sumie nie wiem, czy to było zabawne. Chyba nie.

Następnym razem bardziej się postaram.

Wszystkiego najlepszego, Tato.

M.

40

To już postanowione: przestaję do Ciebie pisać. Muszę przestać, to jest nienormalne, że ja kupuję te baloniki, że przyczepiam do nich te kilkuzdaniowe streszczenia nie wiadomo czego, a potem puszczam je w niebo, żeby spadły parę kilometrów dalej, zanieczyszczając środowisko i nic więcej.

Gracjan oczywiście śmieje się ze mnie i twierdzi, że dalej będę je puszczać.

Ale ja już dłużej nie mogę – wiele mnie to kosztuje, nie mam zresztą czasu, wszystko na głowie, cały świat na głowie, wiesz jak to jest.

(A może nie wiesz.)

41

Oj, dobrze, możesz się śmiać.

Jakoś dziwnie by mi było z myślą, że pamiętałam, a miałabym nie wysłać. No to wysyłam.

Malina-Malwina

P.S. Nie piszę nic więcej, bo wszystko dobrze.

42

Cześć, Tatku.

Bardzo dużo się dzieje. Za technologią nie nadążam już od dawna, ale coraz częściej wydaje mi się, że nie nadążam już za WSZYSTKIM.

Nawet baloniki coraz trudniej dostać, chodzę po centrach handlowych jak wariatka – czy dzisiaj nikt już nikomu nie kupuje takich baloników z helem? Czy produkują je już tylko dla mnie?

U Basi wszystko dobrze, buntuje się zdrowo, tak jak powinna. (No, może trochę za zdrowo, ale chyba jeszcze nie na tyle, żeby się przejmować.)

Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin.

M.

46

Cześć Tato.

Przepraszam, że nie pisałam.

Jestem zmęczona, zmęczona wszystkim, moją osteoporozą, Basią, wybrykami Basi, wszystkim. (Twoja wnuczka zrobiła sobie na przykład implant z kulturoznawstwa, na który wydała całe oszczędności. Po co komu implant z kulturoznawstwa?!! Za te same pieniądze miałaby e-marketing, cokolwiek).

Gracjan nie żyje. Zmarł trzy lata temu. Zawał, podobno już trzeci, z czego dwa pierwsze niewykryte. Kiedy sobie pomyślę, że siedziałam z nim przy obiedzie albo przed teleramą, a on właśnie miał zawał, to chce mi się wyć i nie wiem co jeszcze.

Smutny ten pierwszy list po latach, więc żeby nie było tak zupełnie smutno: wczoraj kupiłam sobie masło cynamonowo-orzechowe nowego producenta. Prze-pysz-ne.

Jedząc takie masło cynamonowo-orzechowe człowiek przez moment nie ma żadnych wątpliwości, że Bóg istnieje.

Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin, Tato.

M.

47

Dlaczego piszę do Ciebie, a nie do Gracjana?

Z nim byłam bliżej, to on zasługuje, żeby dostawać ode mnie baloniki, a nie ktoś, kto spędził ze mną te parę lat i kogo od pięciu dekad przy mnie nie ma.

Ale nie, ja piszę do Ciebie, do obcego człowieka, bo, przykro mi, przecież w porównaniu z nim jesteś całkiem obcy.

U nas nic nowego. Z Basią dogadujemy się trochę lepiej. Nawet przyjeżdża na święta. Makowca upiekę. Albo coś.

M.

48

Basia jeszcze na meta-studiach, ale już ma świetną pracę. Oczywiście z domu. Mam wrażenie, że dzisiaj wszyscy pracują z domu.

Z tą ropą to już jakaś bardzo poważna sprawa. Na wszystkich giełdach krach. Linie lotnicze upadają na potęgę.

Mam to gdzieś. Półlitrowe grycany kosztują, ile kosztowały i to jest dla mnie najważniejsze.

Szczęśliwych urodzin, Tatku. Twoja Malina skończyła w tym roku 58 lat. (Nic mi nie mów.)

49

Tato, oto wyjątkowy balonik. Wysyłam go z Kasprowego. Wieje okrutnie, ale cała jestem szczęśliwa.

M.

53

Rok temu zapomniałam, dwa lata temu chyba też. Sporo ostatnio zapominam, ale to przecież żadne wytłumaczenie. O balonikach pamiętać powinnam.

Co u mnie? Wszystko dobrze. Dopóki nogi chodzą, a głowa myśli, to nie ma co narzekać.

W „e-kroju” czytałam wczoraj o dzieciach z bogatych rodzin, które potrafią do 10 roku życia nie wychodzić z domu. Podłączone pod datasferę, wszystko mogą robić z perspektywy fotela.

Do dziesiątego roku życia. Czy Ty sobie to wyobrażasz?

Nie będę więcej czytać takich rzeczy, bo tylko mnie to wnerwia. A za stara już jestem, żeby się tak wnerwiać.

Wszystkiego najlepszego!
Malwina

59

Jesteśmy z Basią w SPA pod Łodzią. Siedzę na tarasie, w ociemnianych okularach i z kawą na stoliczku, jak królowa świata i tak też się czuję. Szkoda, że nie możesz mnie teraz zobaczyć.

No i oczywiście się poryczałam. Brawo.

W każdym razie, za godzinę kolacja z muzyką na żywo. Mamy z Basią zamiar porządnie się upić!

Wszystkiego najlepszego, Tatusiu.

63

Pogrzeby. W kółko tylko pogrzeby.

Aż się zaczynam zastanawiać, czy nie przestać na nie chodzić, bo właściwie po co. Zamiast znajomych wspominam później te trumniska wstrętne i te pogrzebowe pieśni, po których człowiek najchętniej to i sam by umarł.

A poza tym wszystko w porządku. Na tyle, na ile wszystko może być w porządku.

M.

64

Przyszedł monter od wlewów powietrza. Wyszykowałam się dla niego, jakbym szła na rozdanie Oscarów. Takie wydarzenie. Wizyta montera.

Poza tym niewiele. Basia ma kolejnych chłopaków, a z tego co mi się zdaje, to czasem też dziewczyny. Nigdy nie wyjdzie za mąż, to już dawno mi powiedziała. Inna rzecz, że nikt już za nikogo nie wychodzi i nikt się z nikim nie żeni. Ludzie kiszą się w jakiejś dziwnej mieszaninie pracy i przyjemności, których ja, prawdę powiedziawszy, nie potrafię już odróżnić. No na przykład ostatnia wizyta Basi: siedzimy na kanapie i proszę ją, żeby mi zrobiła herbatę, a ona warczy, że przecież właśnie pracuje. Chwilę później śmieje się jak wariatka i przeprasza, tłumacząc, że to z datasferowego żartu kolegi z RPA.

Idźcie w cholerę z taką pracą. I z takimi żartami.

M.

67

Pogrzeby, pogrzeby, pogrzeby.

Coraz mniej na to siły.

Najbardziej przerażająca jest ta masa umierających ludzi, bo pojedynczy pochówek wydaje mi się już coraz mniej ważny. Tak sobie myślę, że ważny był dla mnie tylko ten Twój. Każdy kolejny obchodził mnie później chyba coraz mniej.

Poza tym wcale nie najgorzej. Dopóki nogi chodzą, a głowa myśli, to nie ma co narzekać.

W każdym razie, szczęśliwych urodzin, Tatusiu.

Twoja Malina, trochę już uschnięta.

68

Dziś wyszłam na dwór. Bez maski. Bez filtra. Z aut i pęcherzy patrzyli na mnie jak na samobójczynię. Oczywiście mam to gdzieś.

Puszczanie tych baloników to już prawdziwa ekstrawagancja. Inna rzecz, że chodzę już bardzo kiepsko, bez podpórki nie ma mowy.

Kupiłam sobie dzisiaj koszmarnie drogi płaszcz w kolorze kawy z odrobiną mleka. Naprawdę koszmarnie drogi. I wspaniale mi z tym. Jak patrzę na te wszystkie stare babska w moim wieku, które żałują na każdą przyjemność, bo muszą umrzeć bogatsze o dwadzieścia złotych, to robi mi się słabo. Ja zamierzam umrzeć doszczętnie spłukana.

Pozdrawiam Cię gorąco.

Malwina

70

Jestem już chyba naprawdę stara. Tydzień temu wygrzmociłam się w przedpokoju tak, że przybiegł sąsiad. Całe szczęście, że przybiegł.

Teraz sobie leżę pod kocem, piję herbatę i jem białą czekoladę, już drugą dzisiaj, bo kto mi zabroni. Jest Basia, ładnie się mną opiekuje, no i obiecała wieczorem posłać Ci balonik.

Pozdrawiamy więc obie: córka i wnuczka.

73

Kocham Cię, Tato. Wysyłam Ci ten balonik znad morza.

M.

78

Znowu pięć lat przerwy. Przepraszam.

Twoja Malina ma 88 lat i jest w domu starców. No, przykro mi.

To znaczy, wcale nie, bo jest tu całkiem miło. (Jak na miejsce, w którym się powolutku umiera. Z drugiej strony, powolutku umiera się przez całe życie.)

Wszystkiego najlepszego! Nic się nie martw.

M.

P.S. Balonik wyśle pielęgniarz, obiecał.

79

No, końcówka. Myślałam, że będę smutna, ale nie jestem.

Podobno jeszcze miesiąc albo dwa. Ale pewnie bardziej miesiąc. Trzustka, wątroba, nerki – wszystko w rozsypce.

W następnym roku listu nie będzie. Tego jednego jestem pewna.

Myślałam, że będę ryczeć, pisząc do Ciebie, ale jakoś nie ryczę.

Ładnie dzisiaj i trochę mroźno. Wspaniała pogoda na puszczenie balonika.

Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin, Tato.

Twoja Malina

P.S. Było całkiem morowo.

Czytaj również:

Fragment powieści „Nikt nie idzie”
i
zdjęcie: JC Bonassin/Unsplash
Doznania

Fragment powieści „Nikt nie idzie”

Jakub Małecki

1

Zbierała fontanny od zawsze. Zaczęła być może za namową rodziców: ustawili ją przed jednym z kamiennych kielichów wypełnionych wodą, uśmiechnij się, Marzenka, pstryk – i tak już jej zostało.

Musiała się znaleźć na każdej fotografii. Z boku, żeby nie zasłaniać fontanny. Najczęściej zdjęcia robili jej rodzice, a potem koleżanki i mężczyźni, z którymi się spotykała. Zdarzało się, że prosiła przechodniów. Raz przez awarię aparatu i dwukrotnie z powodu prześwietlenia kliszy zmarnowała fontannę. Za każdym razem później po nią wróciła.

Czytaj dalej