Lilia królowej
i
Wiktoria królewska (Victoria Regia), William Sharp, ok. 1854 r./Rawpixel LTD, Flickr (CC BY 4.0)
Promienne zdrowie

Lilia królowej

Agnieszka Drotkiewicz
Czyta się 6 minut

Odkryta w XIX w. w Amazonii imponowała rozmiarami. Dostała więc imię na cześć kobiety władającej wówczas imperium, nad którym nigdy nie zachodziło słońce.

Bezdzietna kobieta, która marzy o córce, dostaje od czarownicy nasiono. Zasiewa je, a kiedy roślina zakwita, wśród płatków kwiatu znajduje maleńką dziewczynkę. Tak zaczyna się jedna z baśni Hansa Christiana Andersena, opublikowana w 1835 r. Jej oryginalny tytuł brzmiał Tommelise, po polsku Calineczka – to imię dziewczynki nie większej niż cal. Vilhelm Pedersen, duński malarz i rysownik, który ilustrował pierwsze wydania baśni Andersena, przedstawił ją na liściu lilii wodnej.

Nie wiem, czy wybitny brytyjski ogrodnik i architekt Joseph Paxton znał tę bajkę oraz ilustrację, ale kilkanaście lat po publikacji Calineczki, jesienią 1849 r. zainscenizował prawdziwie baśniową scenę w Chats­worth, siedzibie książąt Devonshire w hrabstwie Derbyshire w Anglii. Niewielka grupa dobrze ubranych osób gromadzi się w szklarni wokół stawu. Na wodzie unoszą się liście o średnicy 1,5 m­, a także zachwycające swoim pięknem kwiaty. Pełniący rolę mistrza ceremonii Paxton zbliża się do krawędzi stawu, prowadząc swoją 9-letnią córeczkę Annie. Podnosi ją, po czym powoli stawia na drewnianej desce umieszczonej na jednym z dużych pływających liści. Zgromadzone towarzystwo wydaje zdumione westchnienia, następnie zaś rozlegają się brawa, kiedy dziewczynka wykonuje krok, a liść, na którym stoi, nawet nie ugina się pod jej ciężarem (dziecko, razem z deską, waży około 25 kg). Annie uśmiecha się, jej buciki nie zamoczyły się ani trochę. Rysunek przedstawiający córkę Paxtona stojącą na liściu lilii królewskiej ukazał się w magazynie „The Illustrated London News”, a potem reprodukowano go w wielu innych pismach.

zdjęcie: domena publiczna
zdjęcie: domena publiczna

Jak Paxton to zrobił? Czy zastosował jakiś trik? Nie musiał. Przestudiował uważnie budowę liścia lilii – jego struktura dawała solidne podparcie, był więc pewien, że córce nie groził upadek do wody. Oczywiście mógł wygłosić wykład o budowie liś­cia, wybrał jednak bardziej spektakularny sposób przekazania wiedzy na ten temat… Ta opowieść wiele mówi o charak­terze Paxtona – był ambitny, pracowity, niezwykle energiczny, lubił rozmach. W trzecim z cyklu filmów dokumentalnych BBC – The Secret History of the British Garden – jego twórca, gospodarz i narrator Monty Don rozmawia o Paxtonie z obecnym, 12. księciem Devonshire. Książę cytuje fragment dziennika swojego antenata, 6. księcia Devonshire, tego samego, który zatrudnił Paxtona. Przytacza zapiski dwudziestokilkuletniego ogrodnika, który wspomina, że w pierwszym dniu pracy (9 maja 1826 r.) przyjechał do Chatsworth o godz. 4.30 rano, zrobił obchód ogrodów, wydał zarządzenia o 6.00, a potem udał się na śniadanie, podczas którego zakochał się (z wzajemnością) w jednej z młodych dziewcząt… Energia Paxtona w połączeniu z majątkiem księcia dała spektakularne efekty.

Informacja

Z ostatniej chwili! To pierwsza z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Wyścig i wielkie ambicje

Europejscy botanicy pierwszy raz natknęli się na okazy ogromnej lilii, kiedy na początku XIX w. badali roślinność dorzecza Amazonki. Przywieźli kilka z nich do Paryża, ale rozgłos nadał im dopiero niemiecki przyrodnik Robert Schomburgk, który pracował przy sporządzaniu ma­py Amazońskiego Parku Gujany dla Królewskiego Towarzystwa Geograficznego w Londynie. Do jego zadań należało także zdobycie interesujących okazów roślin oraz próbek skał i gleb z terenów kolonii. „Wyprawa Schomburgka była wyjątkowo trudna – mówi Tatiana Holway, autorka książki The Flower of Empire, poświęconej lilii Victoria regia. – Panowały wilgoć i gorąco, dokuczał mu głód i dotkliwe ukąszenia komarów”. Aż w styczniu 1837 r. badacz dotarł do odnogi rzeki, gdzie zobaczył coś, co go oszołomiło. Wrażenie to oddał w swojej relacji Twelve Views in the Interior of Guiana wydanej w Londynie w roku 1841: „Zapomniałem wszelkie nieszczęścia, których doświadczyłem w drodze. Na wodzie spoczywał ogromny liść w kształcie tacy, jasnozielony z wierzchu, od spodu w kolorze żywego szkarłatu. Obok – bujny kwiat, składający się z ogromnej liczby płatków, w odcieniach od czystej bieli do rozmaitych odcieni różu. Gdy wiosłowałem pomiędzy nimi, wciąż znajdowałem coś nowego do podziwiania”.

Zachwycony Schomburgk próbował przesadzić roślinę i hodować ją w Georgetown, stolicy kolonii, lecz próby te zakończyły się fiaskiem. Zlecił jednak wykonanie jej rysunków, a także odesłał kilka egzemplarzy kwiatów oraz liści do Londynu. Tam zostały one opisane i sklasyfikowane, a botanik John Lindley nadał lilii nazwę Victoria regia (wiktoria królewska) – na cześć królowej Wiktorii koronowanej w 1838 r.

W szklarniach Królewskich Ogrodów Botanicznych w Kew pod Londynem niełatwo było utrzymać przy życiu roślinę przywiezioną z innej strefy klimatycznej. Usilne starania wyhodowania na Wyspach Brytyjskich wiktorii królewskiej spełzły na niczym – sadzonki padały tuż po wykiełkowaniu. „Wiele rozczarowań wpisanych jest w naukę” – napisał dyrektor ogrodów William Hooker w monografii poświęconej królewskiej lilii. Kolejne okazy rośliny zostały rozgospodarowane pomiędzy Towarzystwo Botaniczne, jak również dwie prywatne siedziby: księcia Northumberland i księcia Devonshire w Chatsworth. Rozpoczął się wyścig, którego motorem były ciekawość, pragnienie zapisania się w historii botaniki, a także chęć zostania tym, który pierwszy podaruje młodej monarchini wyhodowany przez siebie kwiat nazwany jej imieniem.

Majątek i entuzjazm księcia Devonshire w połączeniu z wiedzą, wyobraźnią oraz iskrą Josepha Paxtona sprawiły, że to oni zdobyli palmę pierwszeństwa. Paxton był nie tylko architektem, który zaprojektował szklarnie w ogrodach Kew i Chats­worth, lecz także ogrodnikiem uważnie wsłuchującym się w potrzeby roślin. W przypadku lilii kluczowa okazała się temperatura wody w basenie, w którym rosła. Zaczęto ją podgrzewać za pomocą potrójnego rzędu ołowianych rur, zamontowano też pompę zapewniającą cyrkulację wodną przypominającą warunki rzeczne. Paxton kazał usypać kopiec z torfu i gliny, który znajdował się pod wodą, a kiedy jej temperatura uzyskała 85°F, czyli około 29°C, umieścił na nim lilię. Po kilku miesiącach takich troskliwych starań lilia Victoria regia zakwitła w szklarni w Chatsworth.

Paxton, stawiając córkę na liściu lilii, wykazał się nie tylko zmysłem reżysera inscenizatora i inwencją reklamową (jakiś czas później zarobił dużo pieniędzy na sprzedaży zaprojektowanych przez siebie małych szklarni, które można było stawiać w ogrodach przydomowych, dużo skromniejszych niż Chatsworth), lecz także bystrością architekta. Obserwacja budowy liścia lilii mogącego utrzymać ciężar dziecka zainspirowała go do technicznych rozwiązań, z których skorzystał, budując Kryształowy Pałac – imponujących rozmiarów budynek na Wielką Wystawę w Londynie w 1851 r.

Wiktoria i Albert w ogrodzie

A czy królowa Wiktoria, której imię nosi imponująca lilia (dziś używana jest głównie nazwa Victoria amazonica), lubiła rośliny? W swoim dzienniku szkicowała fragmenty ogrodu w posiadłości Osborne na wyspie Wight – ulubionym miejscu pobytu monarchini i jej męża Alberta. „Śniadanie w ogrodzie należało do jej ulubionych przyjemności” – mówi biografka królowej, profesor Jane Ridley. Pasja ogrodnicza, a szczególnie architektura krajobrazu była wielką miłością Alberta, którą w liście do córki porównywał z rzeźbą i redagowaniem tekstu.

Z kolei w dzienniku Wiktorii można znaleźć szkice ogrodu w Osborne, znak jej sympatii do tego miejsca. Jane Ridley zauważa, że królewska para część wyposażenia ogrodu wybierała wspólnie z istniejącego wówczas katalogu wysyłkowego. Świadczy to o zaangażowaniu emocjonalnym monarchini w budowę swojego ogrodu. W archiwach rezydencji Osborne zapisane są daty zasadzenia poszczególnych drzew. I tak np. imponująca sekwoja została zasadzona przez księcia Alberta 24 maja 1855 r., w dniu urodzin Wiktorii. Sekwoja ta wraz z lilią królewską należą do roślin, które przebyły długą drogę z terytoriów zamorskich. Były czymś w rodzaju trofeum, insygnium władzy. Przywożenie roślin z odległych terenów mówi nam coś o zmyśle odkrywczym, ale też o ego odkrywców. Mówi też o tym, że fantazja ta była zarezerwowana dla uprzywilejowanych – musiało upłynąć sporo czasu, zanim ogrody Kew zostały otwarte dla szerokiej publiczności. Jeszcze inną perspektywą, którą być może ktoś zbada za jakiś czas, jest spojrzenie z punktu widzenia roślin – czym były te podróże dla nich?

Wiktoria królewska (Victoria Regia), William Sharp, ok. 1854 r./Rawpixel LTD, Flickr(CC BY 4.0)
Wiktoria królewska (Victoria Regia), William Sharp, ok. 1854 r./Rawpixel LTD, Flickr(CC BY 4.0)

 

Czytaj również:

Psychotest: Jaki jest twój wewnętrzny kwiat?
i
„Kosz kwiatów”, Claude Monet, 1876 r./Detroit Institute of Arts (domena publiczna)
Złap oddech

Psychotest: Jaki jest twój wewnętrzny kwiat?

Wszystko Będzie Dobrze

1. Które przysłowie przemawia do ciebie najbardziej?

a) Nie ma róży bez kolców. (#)

Czytaj dalej