Jak się robi sztukę dla kotów? Dlaczego klasyczne książki oprawia się w dziecięcą skórę? Czy ikony to żywe obrazy? I kto w nich tak naprawdę żyje? Czy mole lubią koloratki? Czy szaty liturgiczne są pożywne? Kto zgubił elegancką torebkę pełną zwierzęcych szczątków?
Na prowadzących na wystawę schodach leży damska torebka. Zguba eleganckiej miłośniczki sztuki? A może dzieło sztuki? To drugie jest bliższe prawdy, ale przede wszystkim mamy do czynienia z dowodem zbrodni – i to takiej, w którą wszyscy jesteśmy zamieszani.
Torebka jest nie byle jaka, wykonano ją ze skóry strusia. Wysypują się z niej rzeczy. Telefon komórkowy – w futerale z cielęcej skóry. Poświęcony różaniec – z pereł (sic!) pozyskanych z hodowlanych małży. Apaszka – utkana z jedwabiu. Pędzelek do makijażu znanej firmy kosmetycznej – z borsuczego włosia. Czerwona szminka z barwnikiem produkowanym z łusek małych owadów, czerwców kaktusowych. Para sztucznych rzęs – z futra norki. Breloczek do kluczy – z futerkiem królika. Lek na odporność – z żelatyną wieprzową i tranem z wątroby rekina.
Struś, królik, norka, jedwabnik, rekin, cielak, borsuk, świnia, pluskwiak – oto lista zwierząt, które zostały poświęcone do wytworzenia zawartości jednej tylko torebki.
Stojąc nad tą torebką, człowiek zaczyna grzebać po kieszeniach w poszukiwaniu rzeczy wikłających go w wyzysk i okrucieństwo wobec zwierząt. Niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kto niczego przy sobie nie znajdzie.
Torebka to dowód rzeczowy: jesteśmy zamieszani w moralnie