Jak wyglądałaby fabuła „Solaris” Stanisława Lema, gdyby napisali ją inni sławni autorzy/rki s.f. i fantasy
i
Fragment plakatu do pierwszej filmowej adaptacji "Solaris" Stanisława Lema (1972); zdjęcie: Shed On The Moon/Flickr
Opowieści

Jak wyglądałaby fabuła „Solaris” Stanisława Lema, gdyby napisali ją inni sławni autorzy/rki s.f. i fantasy

Grzegorz Uzdański
Czyta się 2 minuty

A gdyby za „Solaris” Stanisława Lema wzięli się inni poczytni autorzy i autorki s.f. i fantasy, to co by powstało? Oj, dużo dobrego! Sprawę zbadał (i opisał) niezawodny Grzegorz Uzdański.

Ursula Le Guin

Naukowiec Kris nie może spać, bo dręczą go koszmary zsyłane przez złowrogi, kosmiczny ocean. Umęczony Kris idzie na wybrzeże i wymawia imię oceanu. Okazuje się, że on też ma na imię Kris.

Philip K. Dick

Kobieta o imieniu Harey budzi się na obcej planecie obok swojego kochanka Krisa. Szybko zaczyna podejrzewać, że nie jest tym, kim myśli, że jest. W głowie pojawiają się jej cytaty z ksiąg kabalistycznych i zaszyfrowane rozkazy od tajemniczych przełożonych. W przebłysku wizji zdaje sobie sprawę, że jest tylko halucynacją Krisa, wtłoczoną mu do głowy przez zmęczony ocean, który od lat pragnie śmierci.

J.R.R. Tolkien

Aby pokonać mroczny, inteligentny ocean, Kris musi zniszczyć jego najdoskonalszy twór – mrocznego humanoida – wrzucając go w fale tegoż oceanu. Broniąc się przed tym, chytry humanoid przybiera postać dawnej miłości Krisa, a jego tropem podąża pokraczny Snaut…

Informacja

Z ostatniej chwili! To pierwsza z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

J. K. Rowling

Mały chłopiec o imieniu Kris nie wie, że w młodości wpadł do krwiożerczego oceanu na planecie Solaris i jako jedyna osoba w dziejach – nie utonął. Na pamiątkę spotkania jego włosy układają się na czole w charakterystyczną falkę. Kiedy Kris kończy 11 lat, bioniczna sowa Harey przynosi mu wezwanie do Szkoły Badaczy na Solaris…

G.R.R. Martin

Szlachetny naukowiec Kris przybywa na planetę Solaris, by rozwiązać zagadkę kosmicznego oceanu. Odkrywa, że na stacji badawczej trwa brutalna walka o władzę i wpływy. Kris próbuje się w nią zaangażować i zostaje zabity. Potem ginie jeszcze wiele osób (ocean ożywia część z nich, żeby zabiły resztę badaczy) i przylatuje smok.

Frank Herbert

Kris Kelvin wypija łyk wody z tajemniczego oceanu na planecie Solaris. Doznaje wizji, która ukazuje mu przeszłość, teraźniejszość i przyszłość Wszechświata. Następnie mężczyzna zamienia się w wielkiego morskiego okonia i podbija kosmos.

Andrzej Sapkowski

Kosmiczny łowca potworów Kris otrzymuje zlecenie na ocean, zsyłający halucynacje na mieszkańców planety Solaris. Kiedy ma już ugodzić go hadronowym postmieczem, okazuje się, że inteligentny ocean to tak naprawdę ofiara ludzi, od tysiącleci projektujących dla zysku kolejne mutacje solarijskich mówiących jezior.

Nora K. Jemisin

Nastoletnia Harey odkrywa, że jest jednym z wodosłuchów – osób, które słyszą plazmowy ocean ze swojej planety i potrafią manipulować jego falami. Inni ludzie boją się takich jak ona i pogardzają nimi. Harey zostaje oddana pod nadzór ponurego trenera wodosłuchów Krisa…

Arkadij i Borys Strugaccy

Zgorzkniały Kris jest gaslighterem – nielegalnie nurkuje w posępnym oceanie na planecie Solaris. W jego głębi kryją się potężne tajemnicze artefakty, które Kris wyławia, a następnie sprzedaje. Ale częste spotkania z kosmicznym żywiołem mają swoją cenę…

C. S. Lewis

Czwórka dzieci – Kris, Harey, Snaut i Sartorius – przechodzi przez szafę na planetę Solaris, gdzie wita ich przyjazny mówiący ocean.


Trwa Rok Lema, a Fundacja PRZEKRÓJ jest partnerem tego wydarzenia. Dlatego regularnie na stronie publikujemy teksty Stanisława Lema lub z nim związane. Zachęcamy do lektury!

Czytaj również:

137 sekund
i
ilustracja: Stefan Berdak, archiwum
Doznania

137 sekund

Stanisław Lem

Panowie, wskutek braku czasu i niesprzyjających okoliczności, większość ludzi schodzi z tego świata, nie zastanowiwszy się nad nim. Z kolei tacy, co próbują to robić, doznają zawrotu głowy i zajmują się czymś innym. Ja do nich należę.

W miarę tego, jak robiłem karierę, ilość miejsca, poświęcanego mojej osobie we „Who’s Who”, rosła z latami, lecz ani w wydaniu ostatnim, ani w następnych nie będzie powiedziane, czemu porzuciłem dziennikarstwo. To właśnie będzie tematem mojej historii, której zresztą w innych okolicznościach na pewno bym nie opowiedział.

Czytaj dalej