Jak to jest: opuścić dom?
i
mat. prasowe
Opowieści

Jak to jest: opuścić dom?

Rozmowa z reżyserem filmu „Przeżyć”
Magdalena Maksimiuk
Czyta się 10 minut

Historia bohatera Przeżyć zaczyna się w Kabulu w Afganistanie, w 1984 r. Nastoletni Amin (to pseudonim głównego bohatera) słucha na walkmanie hitów Whitney Houston. To ostatnie szczęśliwe chwile jego dzieciństwa spędzone w domu i z rodziną. Za moment podzieli los setek tysięcy uchodźców uciekających przed wojenną pożogą.

Jego droga potrwa pięć lat i będzie wiodła przez Turcję, Ukrainę, Estonię, Szwecję aż do Danii. Opowieść o Aminie snuje duński reżyser Jonas Poher Rasmussen w swoim filmie Przeżyć, animowanym dokumencie porównywanym ze słynnym Walcem z Baszirem (2008). Amin to jego przyjaciel z dzieciństwa, który po ponad ćwierćwieczu zdecydował się opowiedzieć całą swoją traumatyczną historię. Zapis jego wspomnień, ujęty w ramy pełnometrażowego filmu został uznany za sensację festiwalu Sundance i nagrodzony tam Wielką Nagrodą Jury. Jest też mocnym kandydatem do przyszłorocznych Oscarów, być może nawet w więcej niż jednej kategorii. Otrzymał też nagrodę Grand Prix na tegorocznym festiwalu Millennium Docs Against Gravity. 

Magdalena Maksimiuk: Twoja opowieść o przyjacielu, który jako nastolatek w czasie radzieckiej interwencji musiał uciekać z Afganistanu, stała się z dnia na dzień bardzo aktualna. Jesteśmy właśnie świadkami kolejnego kryzysu migracyjnego w tamtej części świata. 

Jonas Poher Rasmussen: Uważnie śledzę, co się tam dziś dzieje. Zmagam się z wieloma silnymi emocjami, przecież dopiero niedawno skończyłem film, nad którym pracowałem kilka lat, a którego fragmenty przypominają to, co oglądam teraz w wiadomościach. Jest w Przeżyć nawet scena ucieczki z Kabulu, prawie identyczna z prawdziwymi reporterskimi zdjęciami z ostatnich tygodni. Historia znowu się powtarza, a my nadal niczego się nie nauczyliśmy. Mój przyjaciel Amin jest zmuszony przeżywać to wszystko na nowo, bo chociaż jego to już dziś nie dotyczy bezpośrednio, nietrudno zgadnąć, że za chwilę mnóstwo takich jak on wtedy młodych chłopaków utknie na lata w obozach dla uchodźców – bez przyszłości, bez terminu nowego początku. Stracą tam swoje najlepsze lata. Ja zresztą nie mam pewności, czy Amin w końcu znalazł swoje miejsce na świecie, czy wciąż go jeszcze szuka.

Informacja

Z ostatniej chwili! To pierwsza z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Kiedy go poznałeś?

Mieliśmy obaj po 15 albo 16 lat. Pochodzę z małego miasteczka nieopodal Kalundborgu, mieszka tam około 500 mieszkańców, więc nie było tam wielu chłopaków w naszym wieku. Codziennie rano jeździliśmy do tego samego liceum w Odsherred, w końcu się zakumplowaliśmy. Amin bardzo szybko nauczył się duńskiego, mieszkał już wtedy ze swoją rodziną zastępczą. Po jakimś czasie zaczął się otwierać. Zaufał mi, a ja byłem ciekawy jego historii. Na początku wiedziałem tylko, że jest uchodźcą, domyślałem się, że jego rodzice nie żyją. Minęły lata, zanim udało mi się dowiedzieć reszty. 15 lat po skończeniu liceum pracowałem w radio, realizując reportaże. Zawsze chciałem opowiedzieć historię Amina, ale on wciąż mówił, że nie jest jeszcze gotowy. Mimo upływu czasu rany wydawały się wciąż bardzo świeże. Po kolejnych 10 latach dostałem się na warsztaty z filmu animowanego, a każdy uczestnik miał za zadanie rozwinąć jakiś konkretny pomysł. Znowu wróciłem do historii Amina, a on uznał, że animacja zapewnia mu pewien bardzo pożądany poziom anonimowości. Nie chciał, aby ktoś go kiedyś rozpoznał np. na zakupach, zaczął zadawać niewygodne pytania czy robić sensację. Dzięki animacji ukryliśmy tożsamość Amina, ale też udało mi się odkryć ten cały emocjonalny bagaż, z którym przybył do Danii tyle lat temu.

Podczas mojej pracy z Aminem poprosiłem go, by opowiadając, położył się na podłodze, zamknął oczy i opowiadał swoje wspomnienia, uwzględniając najdrobniejsze szczegóły, opisując dokładnie, co widzi. Niektórzy nazywają tę metodę terapeutyczną, ale mnie raczej chodziło o możliwie jak najlepszy opis, a ten jest możliwy za sprawą opowiadania w czasie teraźniejszym i przywoływania konkretnych obrazów. 

Jakie pierwsze wspomnienie przywołał Amin?

Sytuację, kiedy siedział w przydomowym ogrodzie z siostrą, która opowiadała mu o ojcu. Pytałem go wtedy o to, jak wyglądał ten ogród, drzewa, kwiaty, którędy wchodził do domu i co widział po drodze. To było oczywiście dobre przygotowanie do realizacji animacji, ale też za sprawą tych opisów Amin wrócił do czasów swojej młodości, mógł przypomnieć sobie towarzyszące mu wtedy zapachy, smaki, dźwięki, widoki.

To bardzo osobiste wspomnienia.

Czasami dziwiły mnie pewne sformułowania, których używał Amin, szczególnie opisując najbliższych. Wielokrotnie mówił np. o tym, że jeśli chodzi o jego brata, to najlepiej pamięta jego wiecznie brudne ręce. Z kolei o czasie zaraz po ucieczce z Afganistanu, kiedy został wywieziony do Estonii, mówi najczęściej ze wskazaniem na oczy dorosłych, w których na tym etapie widać było wyraźnie strach. „W oczach dorosłych widziałem przerażenie i niepewność” – to powtarzał jak mantrę, często płacząc przy tym. Zaskoczyło mnie, jak wiele mamy wspólnego, gdy Amin wspominał swoją wielką miłość do kina Jean-Claude’a Van Damme’a. Albo gdy opowiedział mi, że miał różowego walkmana i różowe słuchawki, które dostał od siostry. Słuchał na nim cały czas Whitney Houston, Madonny, a-ha, dokładnie tak samo, jak ja. Dzieliliśmy te i kilka innych wspomnień z dzieciństwa, mimo pochodzenia z zupełnie innych środowisk, krajów, kultur. Ja byłem z Kopenhagi, on z Kabulu, on lubił siatkówkę, ja piłkę nożną. Tylko że to on potem musiał uciekać. 

Czy Amin opowiadał ci o wspomnieniach, o których nie mówił nikomu innemu? Czy ufał ci aż tak bardzo?

Nie zdawałem sobie z tego sprawy, ale tak. Zdradził mi wiele sekretów, o których nie powiedział nawet swojemu chłopakowi, np. o wątpliwościach związanych z planami wyprowadzki na przedmieścia. Kasper, chłopak Amina, szuka dla nich przytulnego domu, ale Amin wciąż się waha, ma trudność z wyobrażeniem sobie siebie we własnym domu, na nowo przeżywa traumę związaną z utratą pierwszego, tego w Kabulu. To były sprawy zarówno z przeszłości, jak i teraźniejszości, ale najwyraźniej Amin zaufał mi na tyle, by mi je powierzyć. Bywały niezręczne sytuacje, kiedy siedzieliśmy we trzech i ja wiedziałem coś, o czym jego najbliższa osoba nie miała pojęcia.

Czy podczas waszej wspólnej podróży do przeszłości Amin kiedykolwiek mówił o tym, co przeżywał, będąc nastoletnim gejem w Afganistanie? Czy kiedykolwiek rozmawiał o tym z rodzicami?

Amin starał się za wszelką cenę ukryć swoją orientację seksualną przed najbliższymi. Jeszcze przed opuszczeniem Kabulu wielokrotnie zastanawiał się nad tym, gdzie jest jego miejsce na Ziemi, gdzie może być sobą. To były jednak wtedy tylko pytania retoryczne.

Czy Dania to kraj otwarty na uchodźców?

Kiedy bohater mojego filmu znalazł się 25 lat temu w Danii, atmosfera była z całą pewnością lepsza dla „obcych”. Dziś nie tylko Dania, tak jak cała Europa, przeżywają kryzys związany z uchodźcami i migrantami. Chociaż mój kraj zawsze był uznawany za otwarty, z serdecznymi, empatycznymi mieszkańcami, ostatnio wszystko zmienia się na gorsze, czuje się presję i potrzebę grodzenia albo zamykania dostępu. 

Co Twoim zdaniem może zrobić zwykły obywatel, by jednak odwrócić tę tendencję nieufności czy nawet wrogości? 

Jest parę prostych kroków, dzięki którym długofalowo możemy mieć wpływ na to, gdzie i jak żyjemy, ale najczęściej nikt się nad tym dłużej nie zastanawia. Oczywiście głosujemy i w ten sposób decydujemy o przyszłości naszych krajów. Ja natomiast staram się przede wszystkim odnosić z szacunkiem do ludzi, których spotykam na swojej drodze. Mam nadzieję, że mój film Przeżyć sprawi, że chociaż kilka osób zrozumie, jak to jest, gdy trzeba opuścić swoją ojczyznę, rodzinny dom i iść w nieznane, w poszukiwaniu nowego domu. To doświadczenie traumatyczne na wielu płaszczyznach. Tracisz miejsce, z którego pochodzisz, gdzie były twoje korzenie. 

Co mówisz ludziom, którzy Przeżyć usiłują włożyć do szuflady z napisem „film polityczny”?

Że się mylą. To nie jest film polityczny, przynajmniej nie z założenia, ale przecież w dzisiejszych czasach niemal każdy przejaw kreatywności odczytuje się jak polityczny manifest. Mój bohater jest uchodźcą z Afganistanu, gejem, naukowcem, nie posiada własnego domu, ma za to kota. Czy to naprawdę dzisiaj wystarcza na soczystą polityczną deklarację?

Czytaj również:

W nieludzkich czasach też chce się żyć
i
„Aida”, reż. Jasmila Žbanić
Opowieści

W nieludzkich czasach też chce się żyć

Rozmowa z Jasmilą Žbanić, reżyserką „Aidy”
Mateusz Demski

Z Jasmilą Žbanić, bośniacką reżyserką m.in. nominowanej do Oscara Aidy, o kobiecej twarzy wojny, dziedziczeniu traum i rozliczeniu się z przeszłością, rozmawia Mateusz Demski.

Mateusz Demski: Aidę dedykujesz kobietom ze Srebrenicy, które ponad ćwierć wieku temu straciły mężów, synów, ojców, same też stały się ofiarami przemocy. Byłaś gotowa na spotkanie z nimi?

Czytaj dalej