Jak Olga Tokarczuk napisałaby “Władcę Pierścieni” J. R. R. Tolkiena
Rozmaitości

Jak Olga Tokarczuk napisałaby “Władcę Pierścieni” J. R. R. Tolkiena

Grzegorz Uzdański
Czyta się 3 minuty

Najgorsze były zimno. Frodo ciągle czuł się zmarznięty, nawet latem. Nie pomagał sprowadzony specjalnie z Minas Tirith wełniany pled. Nie pomagał nowy kominek, większy od tego, do którego Gandalf wrzucił przed laty Pierścień. Zimno nie przychodziło z zewnątrz, tylko z wewnątrz, ze środka ciała. Nie wiedział, skąd się tam wzięło.

Którejś nocy przyśniło mu się, że jego serdeczny palec, odgryziony przez Golumma, nie spłonął w ogniach Orodruiny. Leży na półce skalnej, nietknięty rozkładem, maleńka organiczna wypustka w ogromie wulkanu. Froda wzruszała jego delikatność i słabość. Martwił się, że palec jest samotny, że otaczają go tylko kamienie i ogień, żywioły bezlitosne i twarde, nie przypominające miękkiej, gąbczastej, wilgotnej faktury hobbiciego ciała. We śnie zrozumiał, dlaczego ciągle jest mu zimno. To z powodu utraty palca. Przez wygryzioną zębami Golumma dziurę wyciekło całe ciepło, jak piwo z przedziurawionej beczki. Zrozumiał to we śnie i zapamiętał po przebudzeniu. Spojrzał na swoją prawą rękę. Blizna zdążyła zarosnąć – ktoś, kto nie znałby jego historii, mógłby pomyśleć, że taki, czteropalcy, się urodził. Dotknął jej i wydawało mu się, że czuje leciutkie ssanie. To dłoń próbuje przyciągnąć palec z powrotem, pomyślał. "Uspokój się", powiedział do dłoni. "Palec spłonął w ogniu wulkanu, razem z Pierścieniem, razem z biednym Smeagolem. To był tylko sen. Nie odzyskamy go". Ale dłoń chyba go nie rozumiała, bo ssanie nie ustawało.    

Raz na kwartał przyjeżdżali go odwiedzić Pipin i Merry. W Hobbitonie dołączał do nich Sam. Siadali u niego w kuchni, pili piwo i, stukając się kuflami, co chwila powtarzali "pamiętasz"? Kiwał głową, że tak, chociaż tak naprawdę wcale ich nie słuchał. Kiedy piwo uderzyło im do głowy, zaczynali śpiewać pieśni o Wyprawie. Mieli ładne, mocne głosy, ale Froda te pieśni drażniły. Były za wesołe, zbyt triumfalne. Nie pasowały do cuchnącej jaskini Szeloby, do wdrapywania się na czworakach na Górę Przeznaczenia. Nie pasowały do bólu, który poczuł, kiedy Gollum odgryzł mu palec. Przymykał oczy i myślał, co by było, gdyby palec faktycznie ocalał, jak w tamtym śnie. Czy dałoby radę odzyskać go z wnętrza Góry? Merry i Pipin myśleli, że wczuwa się w ich pieśni i ośmieleni, śpiewali więcej i głośniej. Kiedy po paru dniach wyjeżdżali, czuł ulgę. Stał w progu i nieuważnie machał im chusteczką.

Informacja

Z ostatniej chwili! To druga z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

W nocy miał kolejny sen. Śniło mu się, że palec wydostał się z wulkanu i powoli, centymetr po centymetrze, pełznie w stronę Shire. Frodo obserwował go z góry, jakby był ptakiem. Pełznący palec wyglądał jak robak, jak nieco grubsza dżdżownica. Jego cielisty kolor odcinał się wyraźnie na tle szarego, skalistego Mordoru. Przez cienką skórę prześwitywało krwiste, mokre wnętrze. Na mniejsze kamienie mozolnie się podciągał, przy większych jakby się zastanawiał, a potem wybierał drogę okrężną.  Był taki bezbronny. Czy jakiś inny ptak go nie pożre? Frodo rozejrzał się przerażony – wydawało mu się, że słyszy z oddali pohukiwanie sowy. 

Obudził się, szczękając zębami. Ssanie w dłoni było silniejsze, nie musiał jej dotykać, żeby je poczuć. Otulił się ciaśniej pledem, ale dalej było mu zimno.    

 

  

 

Czytaj również:

W nocy z soboty na niedzielę
i
ilustracja: Marek Raczkowski
Opowieści

W nocy z soboty na niedzielę

Olga Tokarczuk

Zastanawialiście się kiedyś, jak Bóg stworzył narkotyki? I czy miał do tego prawo? Sprawę wyjaśnia Olga Tokarczuk, która napisała na ten temat opowiadanie. 

Bóg stworzył narkotyki aneksem, kilka minut po północy, w sobotnią noc, czyli właś­ciwie w niedzielę, kiedy nie wolno mu już było pracować, a dzieło stworzenia dobiegło końca. Można więc powiedzieć, że stworzył narkotyki nielegalnie.

Czytaj dalej