Jak Dorota Masłowska napisałaby „Władcę Pierścieni” J.R.R. Tolkiena
i
Wikimedia Commons, CC BY-SA 4.0
Doznania

Jak Dorota Masłowska napisałaby „Władcę Pierścieni” J.R.R. Tolkiena

Grzegorz Uzdański
Czyta się 4 minuty

Khamûl jedzie przez Shire. Czuje się teraz jak frajer,
bo tacy z Nazgûli koledzy, że go tu samego posłali,
niby że sprawdzić gościniec, ale wie, że odstaje
jak goblin od Uruk-hai, luz, stary, łączy nas Sauron,
ale szczerze? Ty raczej rezerwa i to na stojąco za ławką,
gdzie siedzi ta lepsza rezerwa. Lecz on wyjebane ma na to,
co ma Czarnoksiężnik na myśli i wszyscy, bo zna swoją wartość,
buduje ją tylko na sobie, bo wszystko jest w głowie, i tylko zwyczajnie po ludzku mu przykro
(INNE NAZGÛLE: „Hej Easterlingu, myślałeś, że jesteś jak my, a tu zdziwko,
bo jesteś jak w Caffè Nero menel, proszę wyjść, bo się skarżą klienci”),
no i tak, jedzie gościńcem samemu i nawet go trochę to kręci,
że jest tu sam i w wyobraźni zupełnie też sam łapie te karły,
ale by się bed biczys zdziwiły, a raczej z zazdrości umarły,
jak by wjechał centralnie z Pierścieniem, a Sauron by na to, że „Coś mi
mówi, że trzeba zmienić wodza Nazgûli w najbliższej przyszłości
na Khamûla, bo on nie zamula”. Beng, coś wypadło z zarośli
i zjebało w las, myślał nawet, że może z Pierścieniem to hobbit,
a tu lipa, lis wypadł, jak po z Minas Morgul kwiatkach włączyło mu tripa,
będzie przypał, jak zajrzy se w gacie, i też tam zobaczy hobbita.
Bez snu pięć tysięcy lat prawie, a Pierścienia jak zwykle też chce się,
już widzi, jak kurwa go znajdzie w tym nikomu nieznanym lesie,
a nawet jakby znalazł, to co? I tak Sauronowi odniesie,
jakby z nosem do kogoś jechał, a sam bez jednej kreski, jak z firmy kurierskiej
koleś, którym się wszyscy na co dzień przejmują jak glizdą mniej więcej:
tu podpis na szybko i bez napiwku już znika w przestrzeni miejskiej.
Tak mu żal siebie samego, że zrobiłby aż trochę dobra,
ale nie dla niego ten produkt, nie dla niego z dobrem w Saturnie promocja.
Dlaczego źli muszą być źli, a tylko dobzi są dobzi?
SZELOBA: „Raz chciałam budować pajęczynowe mosty
nad rwącą rzeką, żeby połączyć ubogie górskie wioski,
ale tu nie teges, tam nie, i w końcu pożarłam jakieś dzieci”.
BALROG: „Ja chciałem na pomoz.pl, ale się formularz zawiesił
przy rejestracji trzy razy i chyba kogoś zabiłem w tym stresie”.
UGLÚK: „Też bym chciał, ale nie ma dla orków normalnej pracy
dostawałem tylko w torturach albo jakiejś inwigilacji,
kto z Uruk-haiów, w tym kraju podlega klasowej stygmatyzacji”.
SAURON: „Jak ja cię dzieciak rozumiem, hej, usłysz mnie Khamûl mordo,
raz chciałem zrobić replikę Lothlórien, co wyszło? Wyszedł mi Mordor.
Jedynie dobzi są dobzi i chuj, świat nie wierzy łzom, bo
źli mają siać terror albo system error i sru, i się Windows zawiesza”.
Już prawie robi się widno, Khamûl wyje jak widmo, a potem znowu przyśpiesza.

Czytaj również:

Jak Małgorzata Musierowicz napisałaby „Władcę Pierścieni” J.R.R. Tolkiena
i
Plan zdjęciowy Hobbiton, Matamata, Nowa Zelandia, zdjęcie: Andres Iga / Unsplash
Doznania

Jak Małgorzata Musierowicz napisałaby „Władcę Pierścieni” J.R.R. Tolkiena

Grzegorz Uzdański

– No jeśli Caradhras nie jest niebezpieczny, to ja już nie wiem, co jest.

– A ja wiem. Moria.

Czytaj dalej