Intymność w bezmiarze przestworzy – rozmowa z Alice Winocour
i
"Proxima", reż. Alice Winocour, 2020 r.
Opowieści

Intymność w bezmiarze przestworzy – rozmowa z Alice Winocour

Magdalena Maksimiuk
Czyta się 6 minut

Każdy astronauta musi przejść proces odcięcia pępowiny z Ziemią – mówi Alice Winocour, reżyserka filmu Proxima z Evą Green w roli głównej. Rozmawiała Magdalena Maksimiuk

Magdalena Maksimiuk: W kosmosie musi być bardzo samotnie, nie sądzisz?

Alice Winocour: Bardzo. Głównie chyba chodzi o taką samotność egzystencjalną, bo wokół jest tyle niezrozumiałej przestrzeni, a wszyscy, których kochasz, są tak daleko.

Mimo wszystko, w twoim filmie Proxima grana przez Evę Green Sarah za wszelką cenę usiłuje się tam znaleźć, chociaż musi zostawić na Ziemi małą córeczkę. To raczej niecodzienna perspektywa.

Informacja

Z ostatniej chwili! To druga z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Rzeczywiście, separacja z Ziemią jest wyjątkowo trudna dla Sarah, bo oznacza rozstanie z własnym dzieckiem. Straszna jest wizja tych wszystkich wyczerpujących treningów i szkoleń kosmonautów, jeśli dodatkowo ma się świadomość, że na końcu tej drogi czeka samotność w kosmosie, a może nawet brak możliwości powrotu. Ale uczynienie kobiety główną bohaterką tej historii dodało czegoś jeszcze. Astronauci to zwykle twardziele, przynajmniej tak ich się zwykle prezentuje. To ludzie, których nie powinny zajmować przyziemne sprawy, bo mają misję. Moja Sarah bierze udział w szkoleniu jak faceci, ale poza córką, w kosmosie najbardziej brakowałoby jej śpiewu ptaków, kolorów ziemi, szelestu liści drzew. Świat odbiera wszystkimi zmysłami.

Przygotowanie Sarah do misji to jedno, ale ty też miałaś swoją misję do wykonania. Pokazanie tego hermetycznego świata w sposób jak najbardziej autentyczny i wiarygodny. Od czego zaczęłaś poszukiwania?

Musiałam przede wszystkim dowiedzieć się absolutnie wszystkiego o treningach kosmonautów, wiedzieć, przez co przechodzą, czego się najbardziej obawiają, a co ich motywuje. Dla mnie to doświadczenie surrealistyczne. Nie ono było jednak motywem przewodnim tej historii. Jest nim relacja matki i córki, a także relacja z ludźmi, którzy je otaczają. Sarah musiała ułożyć swoje życie tak, by w jego centrum znalazła się córka. Podczas gdy ojciec dziecka i jej były partner mógł swobodnie zdecydować, czy zostaje z rodziną, czy wybiera karierę i życie osobno. Sarah tego wyboru nigdy nie miała, a może inaczej: nie chciała go mieć.

W jaki sposób fakt, że sama masz córkę, wpłynął na sformułowanie relacji twoich bohaterek z Proximy?

W bardzo wyraźny sposób. W pewnym sensie przełożyłam na język filmowy moją relację z dzieckiem. Ale wiesz, to jest też kwestia następstwa, kolejnego pokolenia. Proxima oznacza właśnie „kolejną”, „następną” w stadzie, w plemieniu, w rodzinie. Zadajemy więc pytania o schedę, spadek, ostateczny testament. O to, co chcemy przekazać kolejnym generacjom, co mamy najlepszego, by im dać. Perfekcyjna matka to sztuczny koncept, ona nie istnieje naprawdę. Dlatego chcę rozmawiać o rozłące, o zawiedzionych nadziejach, o marzeniach. Cały scenariusz oparty jest tak naprawdę na rozstaniu, którego ostateczna forma objawia się dopiero po przejściu kolejnych kręgów, kolejnych stopni oddalenia. To nie jest zresztą mój wymysł. W rosyjskiej instrukcji dotyczącej lotów kosmicznych trafiłam na takie sformułowanie „odcięcie pępowiny z Ziemią”, „rozłąka z Ziemią” – jest to cały proces, który astronauci muszą przejść.

Astronauci są zwykle traktowani jako bohaterowie, pierwsi pośród równych, którym dane jest dokonać czegoś niebywałego. Sarah też jest superbohaterką?

Jest superbohaterką i mamą. A te dwie kategorie niestety rzadko idą razem w kinie. Jakby były niekompatybilne. Filmowe superbohaterki nie mają dzieci, bo mogłyby je rozproszyć i odsunąć uwagę od prawdziwego celu, jakim jest ratowanie świata. Astronautki zwykle w ogóle nie mówią o domu, o tym, kogo w nim zostawiają – moim zdaniem nie chcą być oceniane przez ten pryzmat. W ich pracy posiadanie dzieci może być uznawane za słabość, defekt. Kobieta nie będzie już za wszelką cenę chciała wygrywać, być najlepsza, bo posmakowała zwykłego życia domowego i wie, że nie tylko praca się liczy. Co innego mężczyźni. Kiedy pojawiają się w obozie treningowym przed startem, pokazują wszystkim zdjęcia swoich pociech i żon. Kobiety nie. Mówię o autentycznych przypadkach. W rosyjskim obozie szkoleniowym spotkałam kobietę, która o swoim dziecku powiedziała pracownicy ośrodka pół roku po rozpoczęciu szkolenia i to też tylko mimochodem, podczas gdy o dzieciach pozostałych astronautów wszyscy wiedzieli od ich ojców od samego początku.

Co twoim zdaniem da kobietom taka możliwość publicznego przyznania się do posiadania dzieci w tym samym czasie, co mężczyźni?

Wyzwolenie, inną świadomość, możliwość odmiennego ustawienia priorytetów. Przede wszystkim to jednak lekcja dla córki Sary, małej dziewczynki, która być może będzie żyła już w innym świecie, bardziej wrażliwym na potrzeby i oczekiwania kobiet i matek. Chyba najwyższa pora. Oczywiście w Proximie mówię o astronautkach, ale przecież wiadomo, że mam na myśli wszystkie możliwe zawody – prawniczki, lekarki, nauczycieli akademickich. Niestety, wciąż jest wiele kobiet, które nie decydują się na karierę i zamykają się w domach, myśląc, że po urodzeniu dziecka całe ich życie ogranicza się już tylko do zajmowania się rodziną.

"Proxima", reż. Alice Winocour, 2020 r.
„Proxima”, reż. Alice Winocour, 2020 r.

W swoich filmach – nie tylko tych, które wyreżyserowałaś, ale też tych, które napisałaś, jak na przykład cudowny film Mustang Deniz Gamze Ergüven – pokazujesz różne strony kobiecości, różne typy kobiet walczące o swoje miejsce na świecie. Jesteś aktywistką? Czujesz się feministką?

Tak, oczywiście. Wydaje mi się, że to rodzaj obowiązku w dzisiejszych czasach, dopóki walka nie będzie już potrzebna. Każde pokolenie ma swoje cele do osiągnięcia, swoją własną krucjatę. Moja jest właśnie taka.

Eva Green wcielająca się w główną rolę astronautki Sarah to fantastyczny wybór. Jak Eva odnalazła się w tej twojej wyjątkowej kosmicznej misji?

Przygotowanie tej roli odbywało się na wielu etapach, ale dwa były najważniejsze. Po pierwsze, budowanie relacji z filmową córką, a po drugie, przygotowanie fizyczne i psychiczne do podróży w kosmos. Poznałyśmy wielu astronautów, którzy pomogli Evie zmierzyć się z merytoryczną częścią zadania. Spotkałyśmy się też kilka razy między innymi z Claudie Haigneré – pierwszą Francuzką w kosmosie, a potem pierwszą Europejką, która odwiedziła Międzynarodową Stację Kosmiczną, a także z Thomasem Pesquetem, słynnym francuskim astronautą, którego nazwałyśmy nawet ojcem chrzestnym Proximy. Eva bardzo dużo ćwiczyła w kampusie w Kolonii, gdzie miała własnych trenerów, którzy pomogli jej zatopić się w jej postaci. Jest prawdziwą wojowniczką!

Chyba największą szkołą była też dla was wizyta w sławnym na cały świat rosyjskim Star City, czyli Centrum Treningowym Astronautów imienia Jurija Gagarina, prawda?

To nawet nie była jedna wizyta, bo pozwolono nam tam kręcić, co samo w sobie było niezapomnianym przeżyciem. Bardzo niewielu cywilów jest dopuszczonych do odwiedzenia tych pomieszczeń, mieliśmy ogromnie dużo szczęścia i wsparcia ze strony Europejskiej Agencji Kosmicznej. Kiedy kręciliśmy Proximę, po ośrodku biegali prawdziwi astronauci, przygotowujący się do kolejnego startu. Nieprawdopodobne. Wtedy też miałam okazje przyjrzeć się dokładnie kwaterom, zobaczyć, że tam się nic nie zmieniło od dekad, cały czas wygląda to tak samo, jak w latach 70., 80. Czasami słyszę, że w Ameryce, w bazie kosmicznej w Houston na pewno jest lepiej i wygodniej. Pamiętajmy jednak, że astronauci wyruszający w kosmos muszą najpierw przyjechać do kosmodromu Bajkonur na terenie Kazachstanu, nie ruszają wcale z Houston, jak się może niektórym wydawać. Warunki są więc jednakowe dla wszystkich.

"Proxima", reż. Alice Winocour, 2020 r.
„Proxima”, reż. Alice Winocour, 2020 r.

Jakie emocje towarzyszyły ci podczas pobytu w Star City, kiedy miałaś szansę obserwować profesjonalistów przy pracy?

Szczerze mówiąc, bardzo się wtedy obawiałam, że nie zdążymy wszystkiego skończyć, zanim nas stamtąd nie wygonią. Film różni się od wojska, a w Star City panowały reguły wojskowe. To nie jest tak, jak na planie – kiedy zdjęcia się przeciągają, po prostu kręcisz dalej, kilka dodatkowych godzin czy nawet dni to nie jest dramat. W bazie było jednak zupełnie inaczej – określone godziny przyjścia i wyjścia, sprawdzenie, co wnosimy, co wynosimy, protokół na wszystko. Największy problem miał z tym chyba Matt Dillon, który gra w Proximie amerykańskiego astronautę. Nie potrafił tak z marszu dostosować się do tylu zasad i reguł. W końcu nawet on uległ (śmiech). Wszystko to jednak bledło, kiedy całą ekipą pojechaliśmy do Kazachstanu, gdzie mogliśmy uczestniczyć w starcie statku kosmicznego.

Chociaż Proxima wydaje się na pierwszy rzut oka małym, skromnym filmem o relacji matki i córki, to kosmiczne tło sprawia, że na ludzi patrzymy zupełnie inaczej.

Uwielbiam takie konfrontacje! W przypadku mojego filmu to bezmiar przestworzy i intymność najmniejszej rodziny świata, złożonej tylko z mamy i córki. Zestawienie czegoś najmniejszego z czymś największym, co tylko możemy sobie wyobrazić. I na deser: pytania egzystencjalne, na które nie ma jednej, a już na pewno nie ma dobrej odpowiedzi.

 

Czytaj również:

Kosmiczne różności Łukasza Kaniewskiego – 1/2020
i
zdjęcie: NASA; źródło: Unsplash
Kosmos

Kosmiczne różności Łukasza Kaniewskiego – 1/2020

Łukasz Kaniewski

Cuda na biegunach

Bieguny mają to do siebie, że często dzieją się tam dziwne rzeczy. Południowy biegun Księżyca jest prawdopodobnie najzimniejszym miejscem w Układzie Słonecznym. Bieguny Słońca obracają się wolniej niż jego równik. Nie mówiąc już o tym, że w pobliżu ziemskich biegunów można spotkać niezwykłe istoty: białe niedźwiedzie (na północy), pingwiny (na południu) oraz Mikołaja Golachowskiego (i tu, i tu).

Czytaj dalej