Hotel co roku inny
Przemyślenia

Hotel co roku inny

Zygmunt Borawski
Czyta się 1 minutę

Największy kunszt w budowaniu z lodu i śniegu osiągnęli inżynierowie ze Skandynawii, którzy w 1990 r. we wsi Jukkasjärvi na północy Szwecji wznieśli pierwszy na świecie hotel lodowy.

Co roku konstruuje się go od nowa, i to w innej formie, zużywając 900 t lodu na meble i rzeźby oraz 27 000 t śniegu na samą strukturę budynku. Materiał w całości pochodzi z pobliskiej rzeki Torne, która całkowicie zamar­za wraz z początkiem zimy. Jest w 100% przetwarzany i na wiosnę wrzucany z powrotem do rzeki.

Informacja

Z ostatniej chwili! To pierwsza z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Hotel zajmuje powierzchnię 6000 m² i mieści prawie 100 pokoi sypialnych, z których każdy jest inny. Oprócz tego znajduje się tam recepcja, hol główny oraz tzw. lodowa restauracja serwująca lapońskie specjały. Ceny za pokój zaczynają się od 660 zł. Jest tylko jeden szkopuł: temperatura w całym obiekcie wynosi… –5°C.

Hol główny hotelu lodowego w 2007 r. z rzeźbami Jorgena Westina, zdjęcie: Laplandish/Wikimedia Commons
Hol główny hotelu lodowego w 2007 r. z rzeźbami Jorgena Westina, zdjęcie: Laplandish/Wikimedia Commons

Czytaj również:

Bar na lodowej tafli
i
zdjęcie: Yuri Palmin
Doznania

Bar na lodowej tafli

Zygmunt Borawski

Wyjątkową inwencją wykazał się jeden z najsłynniejszych rosyjskich architektów Aleksander Brodsky, który w 2003 r. postanowił wybudować lodowy bar pośrodku zamarzniętego jeziora. Miał on obsługiwać miłośników jazdy na bojerach – żaglowych konstrukcjach napędzanych wiatrem, a poruszających się na płozach. Brodsky upatrzył sobie jezioro Kuźma w Rezerwacie Klaźmińskim na północ od Moskwy. Postawił tam pawilon o lekkiej konstrukcji drewnianej, który obłożył zgrzewaną siatką o drobnych oczkach. Ściany baru regularnie oblewano wodą. W niskiej temperaturze spływająca woda zamarzała i tworzyła na powierzchni siatki cienką warstwę lodu. Dzięki temu gość miał wrażenie, że pawilon wybudowano z mlecznego szkła. Gdy nocą w środku zapalano lampy, stawał się latarnią pośrodku zamarzniętego wodnego kraj­obrazu. Wraz z nadejściem wiosny bar rozebrano, a bojery zastąpiły żaglówki.

Czytaj dalej