Horror dzieje się naprawdę
i
Widok wystawy Miriam Cahn w MSN; zdjęcie: Daniel Chrobak
Przemyślenia

Horror dzieje się naprawdę

Stach Szabłowski
Czyta się 8 minut

Zachwyt czy groza? Na wystawie Miriam Cahn nie musisz wybierać. Możesz mieć jedno i drugie, ba! – jednego wręcz nie da się od drugiego oddzielić. To najlepsza malarska wystawa, jaką widziałem w Polsce w 2019 r.; poczułem się na niej jak w piekle.

W polskiej sztuce 2019 był rokiem malarstwa. Jeszcze niedawno to medium spisywano na straty. Zapach terpentyny mylił się krytykom ze smrodkiem naftaliny, a także pieniędzy. Malarstwo nadawało się do tego, by nim handlować, ale puls sztuki miał bić gdzie indziej. W 2016 r. kuratorzy biennale w Berlinie chwalili się, że wśród setek prac mają na swojej wystawie tylko 1 (słownie: jeden) obraz sztalugowy.

Tymczasem w mijającym roku dużo z najważniejszych rzeczy, które można było zobaczyć w polskich galeriach i instytucjach, to były obrazy sztalugowe, a także wystawy malarstwa. Wiele z najciekawszych postaci polskiej sceny to malarze, a zwłaszcza – malarki. Bo dziś kluczowe obrazy malują kobiety.

Farba znaczy krew – brzmiał tytuł głośnej wystawy malarstwa kobiet, którą w połowie 2019 r. otworzyło Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Tytuł świetnie oddaje malarską atmosferę ostatnich miesięcy. W cieniu znalazły się abstrakcje i zombie formalizmy, na plan pierwszy wysunęło się malarstwo figuratywne, efektowne, narracyjne. Było krwawo – emocjonalnie, erotycznie, politycznie, queerowo i feministycznie. 

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Reżyserując obrazy, czyli malarstwo niewinnych czarodziejów
i
Widok wystawy "Agata Kus Horror Picture Show", 2019, Bunkier Sztuki, zdjęcie: Marcin Świdziński
Opowieści

Reżyserując obrazy, czyli malarstwo niewinnych czarodziejów

Stach Szabłowski

Rok, który upłynął, należał do malarstwa. Wiele z najważniejszej sztuki, która w 2019 r. powstała w Polsce, zostało namalowane; wiele z najważniejszych wystaw wypełniały obrazy. Nie powinno więc dziwić, że koniec takiego roku może należeć tylko do malarki. Tak jest w każdym razie w Krakowie, gdzie swoją wystawę pokazuje Agata Kus. Zresztą wystawa to za mało powiedziane.

Trzydziestodwuletnia artystka podsumowuje pierwszą dekadę swojej twórczości; wypełniła pracami cały Bunkier Sztuki – ten pokaz, blisko 130 dzieł, to prawdziwe ekspozycyjne monstrum i nie darmo rzecz zatytułowano Agata Kus Horror Picture Show. Za wcześnie na retrospektywę? Nie w tym przypadku. Kus imponuje doskonałą, tradycyjną techniką i innowacyjnymi malarskimi konceptami narracyjnymi. Jej obrazowanie ma inscenizacyjny rozmach dawnego malarstwa akademickiego i współczesne tematy, opowiedziane z nową energią, efektownie i jednocześnie głęboko, jeżeli ktoś zechce dobrać się do drugiego i trzeciego dna jej prac.

Czytaj dalej