Historia, której nikt jeszcze nie opowiedział
i
„Kto napisze naszą historię”, zdjęcie: Anna Włoch, dzięki uprzejmości producentów
Opowieści

Historia, której nikt jeszcze nie opowiedział

Paulina Małochleb
Czyta się 10 minut

Kiedy szukaliśmy plenerów, aktorów, oglądaliśmy kolejne wersje montażowe, skupialiśmy się na sprawach technicznych, wyzwaniach zawodowych. Dzisiaj, po kolejnych premierach w różnych miastach, możemy tylko mieć nadzieję, że pomogliśmy powstać filmowi, który nas przeżyje, bo to niezwykle ważna historia – mówią Paulinie Małochleb Nancy Spielberg i Anna Różalska, producentki filmu Kto napisze naszą historię (reż. Roberta Grossman). 

Dr Emanuel Ringelblum – żydowski działacz społeczny. W czasie wojny podjął decyzję, by pozostać wraz z rodziną w getcie warszawskim. Pomysłodawca i opiekun grupy Oneg Szabat, która zbierała materiały dotyczące życia w getcie warszawskim oraz innych gettach. Marksista. Po likwidacji getta ukrywał się po aryjskiej stronie, został zdradzony i wydany w ręce Niemców. Razem z żoną i synem rozstrzelany w ruinach getta. Ciał nigdy nie odnaleziono.

Oneg Szabat – grupa kilkunastu osób, która w czasie przebywania w getcie dokumentowała warunki życia Żydów, politykę niemiecką, stan świadomości uwięzionych, relacje polsko-żydowskie. Nazwa grupy oznacza „radość soboty”. Zgromadzone przez nią archiwum jest obecnie dostępne w Żydowskim Instytucie Historycznym w Warszawie, stopniowo także wydawane – na razie ukazało się 36 tomów dokumentów. Odkryto tylko dwie z trzech części archiwum, ta, którą zakopano w przeddzień powstania w getcie w 1943 r. przy ul. Świętojerskiej 34, do dzisiaj nie została odnaleziona. Prawdopodobnie znajduje się ona na terenie dzisiejszej Ambasady Chin.

Od 2017 r. istnieje Program Oneg Szabat, którego zadaniem jest upamiętnianie grupy Oneg Szabat oraz Archiwum Ringelbluma.


 

Paulina Małochleb: Czy doktor Ringelblum i zaprojektowane przez niego archiwum znani są na Zachodzie?

Nancy Spielberg: Ależ skąd. Wiedzą o nim ludzie, którzy badają

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Proces sądowy, czyli spektakl z udziałem widowni
i
Rita Gorgonowa, zdjęcie: Happa
Przemyślenia

Proces sądowy, czyli spektakl z udziałem widowni

Paulina Małochleb

Relacjonowanie procesu to specyficzna odmiana reporterstwa. Oparta na przesiadywaniu w sądzie, przekopywaniu się przez akta sądowe, relacjonowaniu racji stron. W wersji historycznej – to praca jeszcze żmudniejsza, wymagająca wypraw do archiwów, przeszukiwania czasopism, dzienników i pamiętników. Reporter sądowy nie może być śledczym, nie może być też ani prokuratorem, ani adwokatem, a jednocześnie musi przedstawić argumenty obu stron, opowiedzieć o przebiegu przestępstwa, śledztwie, wreszcie o samym procesie. Porusza się zatem w trzech przestrzeniach czasowych, spina działania wielu osób, splata sprzeczne racje, wrogie sobie strony. Barbara Seidler – jedna z najważniejszych polskich reporterek sądowych – pisze o tej pracy: „Powinnam zachować maksimum obiektywizmu. To jest mój obowiązek. Obowiązek reportera sali sądowej”. Praca reportera sądowego powinna zatem być odzwierciedleniem działania sądu: chłodnym, obiektywnym, sprawiedliwym. Cytat ten jednak wyrywam z kontekstu, bo Seidler czasem w swych reportażach ujawnia własne odczucia, najczęściej złość na bezradność systemu prawnego, a bardzo rzadko sympatię wobec oskarżonych. W pełnym brzmieniu cytat ten powinien wyglądać tak: „A na sąsiedniej sali, do której raz po raz muszę wracać, młody człowiek, student, któremu akt oskarżenia zarzuca czyn ohydny, nie przyznaje się do winy. Zwyczajnie kłamie. Zimny i obojętny na wszystko, co nie dotyczy jego przyszłej życiowej kariery. Powinnam zachować maksimum obiektywizmu. To jest mój obowiązek. Obowiązek reportera sali sądowej. Ale przecież nie mogę. Wiem, że nie potrafię. Z jakąż ulgą wracam do tych recydywistów, samouszkodzeniowców!”.

Najważniejszy proces…

Sprawa Gorgonowej to chyba najgłośniejszy proces kryminalny, jaki kiedykolwiek miał miejsce w Polsce. Rita Gorgonowa, opiekunka dzieci architekta Henryka Zaremby i zarazem jego kochanka, została oskarżona o zamordowanie jego najstarszej córki Lusi. Sprawa trafiła przed sąd dwa razy: najpierw we Lwowie, później w Krakowie, za każdym razem rozpalając uwagę społeczeństwa. Z sądu lwowskiego dziennikarze telefonowali do redakcji, dyktując artykuły, by mogły one jeszcze szybciej trafić do druku. „Ilustrowany Kurier Codzienny” publikował opis przebiegu procesu słowo po słowie, ponieważ oddelegował do niego dwóch, pracujących na przemian, stenografów. Pierwszy wyrok – kara śmierci – został ostatecznie zamieniony na 8 lat więzienia. Gorgonowa opuściła celę we wrześniu 1939 r., tuż po rozpoczęciu wojny. Nie wiadomo do końca, co się z nią później stało. Cezary Łazarewicz, który tej sprawie poświęcił reportaż, odnalazł ją na Śląsku w 1946 r. i tam dopiero ślad po domniemanej morderczyni ginie – być może sama została zamordowana z przyczyn rabunkowych, być może wyjechała na Ziemie Odzyskane. 

Czytaj dalej