Hassan Fathy. Architekt naszych (i lepszych) czasów
i
Hassan Fathy w Kairze przed 1989 r., źródło: Ioannis D.Papadimos/Wikimedia Commons (CC BY-SA 3.0)
Marzenia o lepszym świecie

Hassan Fathy. Architekt naszych (i lepszych) czasów

Aleksandra Kozłowska
Czyta się 11 minut

Jego projekty symbolizowały to, czego szukamy w architekturze dzisiaj: prostotę, zróżnoważone budownictwo, szacunek do darów ziemi i ludzi, którzy zamieszkają w zaprojektowanych przez niego budynkach. Przez współczesnych bywał ‒ jak wielu wielkich tego świata ‒ nierozumiany. Fascynującą sylwetkę architekta (a zarazem proroka) Hassana Fathy’ego przedstawia Aleksandra Kozłowska.

Wyglądają niczym fatamorgana. Proste, niewysokie budynki w kolorze sepii wyrastające wprost z piasków Pustyni Zachodniej. Grube mury, łuki, kopuły, gdzieniegdzie ażurowe ściany. Wszystko z suszonej na słońcu cegły mułowej, materiału znanego od starożytności. To New Baris, egipska wioska zbudowana w 1967 r. Zaprojektował ją Hassan Fathy, przez lata niedoceniany architekt, dziś nazywany guru zrównoważonego budownictwa.

Budować z tego, co pod stopami

Wyniki badań oceniających wpływ współczesnej architektury na klimat są alarmujące: za około 40% gazów cieplarnianych uwalnianych na świecie odpowiada – pośrednio lub bezpośrednio – budownictwo. Począwszy od produkcji materiałów (energożerny cement!), przez transport i sam proces budowy, po eksploatację i ogrzewanie (bądź chłodzenie) budynków, skończywszy na wyburzaniu i recyklingu.

Tymczasem Hassan Fathy już w latach 40. XX w. projektował domy z cegły mułowej, zwanej też błotną. To materiał lokalny (odpadają koszty transportu), tani i niewymagający przetwarzania – uformowane bloki suszy się po prostu na słońcu (odpadają koszty energii). Jego masa termiczna pozwala na zachowanie dużych różnic temperatury między zewnętrzem a wnętrzem budynku. A przy tym jest to surowiec najstarszy – mieszkańcy Jerycha cegłę błotną wyrabiali już 7 tys. lat p.n.e. Do jej tworzenia używali tego, co znaleźli pod ręką (a właściwie stopą): piasku, gliny, iłu albo mułu zmieszanych z trawą czy słomą. Suszone cegły przez wieki stosowano w starożytnym Egipcie, na Bliskim Wschodzie, w Grecji i Rzymie, a także w Indiach, Chinach oraz Indonezji. W prekolumbijskiej Ameryce cegłę błotną znano jako adobe.

Informacja

Z ostatniej chwili! To pierwsza z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Fathy sięgnął po rozwiązania, po które dosłownie należało się tylko schylić. W cegle mułowej zobaczył symbol współbrzmienia z otoczeniem, docenił jej naturalność, wpisanie się w fakturę i kolor krajobrazu. W czasie gdy Europę (i nie tylko) podbijał modernizm oraz żelbetowy brutalizm Le Corbusiera, egipski architekt zwrócił się w stronę tradycji. Pasywne, energooszczędne, skromne domy z suszonych cegieł idealnie sprawdzały się (i sprawdzają się nadal) w biednych, spalonych słońcem egipskich wsiach. Techniki uczył się zresztą od lokalnych społeczności. Razem z nimi też budował – wymiar społeczny był dla Fathy’ego niezwykle istotny. Widział, że twórcy tradycyjnych domów wstydzą się tej metody, że czują się zacofani. Tym bardziej chciał przywrócić im dumę z własnej kultury.

Przypomnieć arabską tożsamość

Hassan Fathy urodził się niemal jednocześnie z początkiem stulecia betonu i stali – 23 marca 1900 r. w Aleksandrii, nad Morzem Śródziemnym. Jego ojciec był właścicielem ziemskim; pracował też jako policjant. Porzucił jednak to zajęcie, by studiować prawo. Matka Hassana miała tureckie korzenie. Dzieciństwo spędziła na wsi; jej opowieści z tego okresu ‒ pełne historii o zwierzętach, polach i życiu fellahów ‒ mocno działały na wyobraźnię przyszłego architekta. Gdy Hassan miał osiem lat, rodzina przeniosła się do Kairu. Do Aleksandrii wracała jednak na letnie wakacje.

W wieku 26 lat Fathy ukończył studia architektoniczne na Uniwersytecie Króla Fuada I (obecnie Uniwersytet Kairski). Wkrótce potem sam został wykładowcą architektury na Wydziale Sztuk Pięknych tejże uczelni. W tym czasie (aż do początku lat 50. XX w.) Egipt, choć oficjalnie niepodległy od 1922 r., wciąż znajdował się pod silnymi wpływami brytyjskimi. Angielska – a szerzej zachodnia – kultura uchodziła za lepszą, symbolizowała nowoczesność i postęp. Fathy pisał: „We współczesnym Egipcie nie ma stylu lokalnego. Brakuje wyróżnika; domy bogatych i biednych są bez charakteru, bez egipskiego akcentu. Tradycja przepadła i jesteśmy odcięci od naszej przeszłości, odkąd Mohammed Ali podciął gardło ostatniemu mamelukowi” (za: „The Architectural Review”). Jednocześnie egipscy artyści – pisarze, malarze, rzeźbiarze – na nowo odkrywali swoją arabską tożsamość. Podobnie Fathy. Początkowo uwiedziony przez modernizm, w latach 30. pracujący w żelbecie, w kolejnej dekadzie zainteresował się egipską architekturą wernakularną. To budownictwo wyrastające z lokalnych tradycji, lokalnych materiałów, lokalnych umiejętności (po łacinie vernaculus znaczy „ojczysty”, „rodzimy”). Twórcami tego typu architektury nie są wykształceni na wielkomiejskich uczelniach specjaliści, ale rdzenni, anonimowi rzemieślnicy. Takich właśnie ludzi Fathy potrzebował. Od takich budowniczych się uczył. I nic w tym dziwnego – Paul Oliver, angielski historyk architektury (a także… bluesa), w Encyclopedia of Vernacular Architecture of the World obliczył, że zaledwie 3% architektury na świecie to dzieła architektów. Pozostałą część tworzą „zwykli” ludzie powtarzający tradycyjne wzorce rodzimego budownictwa. Oliver nie miał wątpliwości, że w przyszłości architektura wernakularna będzie konieczna, by „zapewnić zrównoważony rozwój zarówno pod względem kulturowym, jak i ekonomicznym w perspektywie krótkoterminowej”.

Fathy pierwsze pomysły na domy z cegły mułowej zaczął realizować pod koniec lat 30. XX w. Idea budowy z tego taniego, łatwego do zdobycia materiału powstała wraz z wybuchem wojny, która zahamowała import żelaza i trudno dostępnego w Egipcie drewna.

Ale dopiero wieś New Gourna, której projekt zlecono mu w 1945 r., okazała się przełomem. Jej poprzedniczka – Old Gourna – leżała na terenie badań archeologicznych: w Dolinie Królów na zachodnim brzegu Luksoru. Gournianie żyli z pracy przy wykopaliskach, zdarzyło im się jednak zagalopować – wycięli i usunęli skałę wykutą z grobowca faraona. Precedens sprawił, że Departament Starożytności zdecydował o przeniesieniu osady kilka kilometrów dalej, a budowę New Gourna powierzono właśnie Fathy’emu.

Architekt podszedł do projektu nowatorsko. Zastosował tak dziś cenioną partycypację społeczną: własne pomysły konsultował z każdą rodziną z Old Gourna, liczył się z oczekiwaniami mieszkańców. „Jeśli chcesz projektować dla ludzi, musisz zrozumieć ich sposób życia” – mawiał.

Sięgnął m.in. po starożytną technikę nubijskiego sklepienia (nubian vault). Jest to metoda tworzenia dachu w kształcie kolebki poprzez układanie rzędów cegieł pod kątem do ściany szczytowej. W ten sposób powstaje samonośna konstrukcja, bezcenna tam, gdzie drewno do szalunków jest niedostępne. Nubijskie sklepienia Fathy „odkrył” w 1941 r., podczas wyprawy ze studentami do Asuanu, gdzie pojechali zwiedzać stanowiska archeologiczne.

W New Gourna odwołaniem do tradycji były także zamknięte dziedzińce i nubijskie techniki zdobnicze, takie jak ścianki w formie kratownicy.

Mieszkańcy nie byli jednak zachwyceni perspektywą przeprowadzki. Wraz z nią tracili bowiem możliwość handlu archeologicznymi znaleziskami. Postanowili zalać nieukończoną jeszcze osadę. Budowa została wstrzymana, a Fathy boleśnie odczuł porażkę. Co gorsza, architektowi zabrakło też wsparcia rządu.

Mimo to New Gourna przetrwała. Choć zachowało się jedynie 40% zabudowy, dziś jest pod specjalną ochroną – w 2010 r. znalazła się na liście World Monuments Fund (WMF).

W 1953 r. projektant wrócił do Kairu i pracy na uczelni. Przeżył rozczarowanie nieudanym eksperymentem, biurokracją i brakiem zrozumienia dla swoich pomysłów – uważał, że domy budowane tradycyjnymi metodami, dopasowane do lokalnych warunków wyrażałyby więcej niż słowa. W końcu zdecydował się na wyjazd z kraju. W 1957 r. przeniósł się do Aten. „Zdałem sobie sprawę, że nie ma dla mnie miejsca w Egipcie; widać było, że budownictwo z gliny wzbudza wrogość wśród tutejszych decydentów” (cyt. za: „The Architectural Review”). Kolejne pięć lat spędził więc z Constantinosem Doxiadisem, greckim architektem i urbanistą, głównym projektantem Islamabadu, nowej stolicy Pakistanu zbudowanej w latach 60. XX w., a także ojcem ekistyki ‒ nauki o ludzkich osiedlach. Fathy współpracował z nim, projektując mieszkalnictwo w Pakistanie oraz Iraku. Tam również propagował tradycyjne rozwiązania wykorzystujące energię naturalną.

Do Egiptu (i Kairu) wrócił w 1963 r. W stolicy, niedaleko Cytadeli Kairskiej, mieszkał do końca swojego pracowitego życia.

New Gourna (Al-Kurna), Egipt, zdjęcie: Mostafa Meraji/Pixabay (domena publiczna)
New Gourna (Al-Kurna), Egipt, zdjęcie: Mostafa Meraji/Pixabay (domena publiczna)

Baris – oaza zbudowana od zera

W tym samym 1963 r., 60 km na południe od oazy Kharga (prowincja Nowa Dolina w południowo-zachodnim Egipcie) odkryto duże źródło wody. Organizacja Rozwoju Pustyni obliczyła, że jest ono na tyle bogate, iż może stale nawadniać około 1000 akrów ziemi. Taka oaza nie mogła się marnować. Postanowiono założyć więc osadę rolniczą, a budynki dla jej mieszkańców miał zaprojektować Hassan Fathy. Wieś powstawała całkowicie od zera – w przeciwieństwie do społeczności z New Gourna, która znała się i żyła obok siebie już w Old Gourna, 250 rodzin z New Baris dopiero miało się poznać.

„Baris było ciekawym problemem, w którym miałem stworzyć wszystkie części wspólnoty, jak najlepiej zjednoczyć ludzi, których nie znałem. Miałem do dyspozycji jedynie dane demograficzne, badania geograficzne i klimatyczne. Musiałem zapewnić estetykę, sens istnienia człowieka w przestrzeni skonstruowanej przez człowieka” – pisał (cyt. za: archnet.org). 

Szukając tego sensu, studiował ruiny leżącego w pobliżu chrześcijańskiego cmentarza El Bagawat z IV w. n.e., którego kopułowe groby zbudowano z cegły mułowej. Przyjrzał się też sąsiedniej wiosce Kharga, gdzie szerokość i orientacja ulic oraz konstrukcja domów dawały niezbędny przy 50-stopniowych upałach cień i chłód. Rozwiązania te wykorzystał w naturalnym systemie wentylacji New Baris. Na przykład suk, arabski rynek – nie tylko miejsce handlu, lecz także serce każdej tamtejszej miejscowości – w New Baris został wyposażony w liczne malkaf, czyli ziemne łapacze wiatru przyspieszające cyrkulację powietrza, obniżające tym samym temperaturę nawet o kilkanaście stopni Celsjusza. Dodatkowy chłód, a przy tym ożywczy powiew wilgoci dawały salsabil –zasilana wodą płyta chłodząca i fontanna zwana nafora. Całą wieś Fathy zaplanował na osi północ-południe, dzięki czemu przez cały dzień ulice chronione były cieniem rzucanym przez stojące wzdłuż nich domy. Te zaś zbudowano oczywiście z suszonej cegły, tak by kopuły i sklepienia ułatwiały przepływ powietrza. Na owoce i warzywa przeznaczono chłodne podziemne magazyny.

I choć rozpoczętą w 1964 r. budowę przerwała w ʼ67 wojna sześciodniowa między Egiptem a Izraelem (istne fatum wiszące nad Fathym!), to New Baris okazał się wielkim sukcesem wizjonera. Nieukończona osada to zaledwie kilka obiektów: suk, budynek administracji powiatowej, muzeum, centrum socjalne plus parę willi, a jednak projekt ten stanowi wzór dla dzisiejszych architektów. Jest bowiem propozycją niezwykle mądrą, wyprzedzającą swój czas, ekologiczną, wpisującą się w idee zrównoważonego rozwoju. A przy tym – jak podkreśla Viola Bertini w artykule Hassan Fathy (1900–1989) opublikowanym w „The Architectural Review” – „[c]hociaż materiał budowlany jest taki sam, New Baris w porównaniu z New Gourna wykazuje większe mistrzostwo architektoniczne w wykorzystaniu tradycyjnych elementów, które zostały przeniesione z tradycji egipskiej lub arabskiej, a następnie ponownie złożone w nowy język architektoniczny. W New Gourna większość budynków użyteczności publicznej była bezpośrednim cytatem fragmentów starożytnej lub wernakularnej architektury, podczas gdy w New Baris stały się one wynikiem twórczej pracy nad samą tradycją, nie mimikry, ale jej odkrywaniem na nowo”.

Odpowiedź na wyzwania teraźniejszości

Lata 70. XX w. to w karierze Fathy’ego kilka kamiennych willi pod Kairem, kupionych przez bogate egipskie rodziny. „Paradoksalnie architekt, który całe swoje życie poświęcił budowaniu dla ubogich, odnosił większe sukcesy wśród klas wyższych. Być może wynika to z uznania przez klasy zamożniejsze wartości kulturowej twórczości Fathy’ego, często niemile widzianej przez szerszą publiczność, która goniąc za mitem Zachodu, postępu i nowoczesności, z trudem pogodziła się z ideą mieszkania w tradycyjnych domach zbudowanych z błotnej cegły” – pisze Viola Bertini w cytowanym już artykule. I przywołuje pełen rezygnacji komentarz architekta: „Jak słaba kultura chłopska może się obronić przed hałaśliwym atakiem zachodniego przemysłu?”.

W sumie ten najsłynniejszy po Imhotepie egipski architekt stworzył około 170 projektów. Jako suficki muzułmanin miał świadomość historii i znaczenia rodzimego budownictwa, unikatowości arabskiej architektury. Przyczynił się do renesansu jej tradycyjnych materiałów oraz technik. I niczym prawdziwy człowiek renesansu zajmował się nie tylko projektowaniem. Był również malarzem (swoje pomysły, jak choćby dla wsi New Gourna, lubił przedstawiać w akwareli), dramatopisarzem i dziennikarzem zbierającym wywiady z mieszkańcami projektowanych przez siebie osad.

W 1980 r. otrzymał Aga Khan Award for Architecture, a także Right Livelihood Award, międzynarodową nagrodę honorującą tych, którzy oferują praktyczne i godne naśladowania pomysły dotyczące najpilniejszych wyzwań teraźniejszości (w 2019 r. jedną z jej laureatek była Greta Thunberg).

Jakże aktualnie brzmi dziś, gdy świat zmaga się z szeroko pojętym kryzysem, deklaracja Fathy’ego z roku 1980: „Potrzebujemy systemu, który pozwoli na funkcjonowanie w naszym społeczeństwie tradycyjnego sposobu współpracy. Musimy podporządkować technologię i naukę gospodarce biednych i bez grosza” (cyt. za: rightlivelihood.org).

Swoje doświadczenia opisał w kilku książkach, najsłynniejsza z nich to Architecture for the Poor: An Experiment in Rural Egypt (1973). W tej wciąż nieprzetłumaczonej na polski publikacji pokazał, że można budować tanio, z szacunkiem dla środowiska i tradycji oraz z zaangażowaniem społecznym.

Marcin Mateusz Kołakowski, architekt, wykładowca na University of Lincoln, od 30 lat zajmujący się budownictwem naturalnym, nie ukrywa, że Architecture for the Poor to jedna z najlepszych książek, jakie czytał. „To bardzo ważna praca – mówi mi. – Ale zrobiła równie dużo dobrego, co złego. Dobra jest treść, zły jest tytuł: The Architecture for the Poor [Architektura dla biednych]. Do jego idei od razu przylepiła się wstydliwa łatka budowania dla ubogich”.

Za mało glamour

Rzeczywiście, dla wielu osób prestiżowa zabudowa to nadal niebosiężne wieżowce mieniące się szkłem i metalem, glamour jest ważniejszy niż harmonia ze środowiskiem i niski ślad węglowy. Tymczasem domy z gliny i słomy określa się jako „glinianki”, „chatki”, „domki hobbitów”. A jednak stopniowo idee Fathy’ego przebijają się do szerszej świadomości. Egipski twórca stał się inspiracją dla całego europejskiego ruchu budownictwa z gliny. Fascynuje się nim m.in. Gernot Minke, niemiecki architekt i urbanista, autor książki Building with Earth: Design and Technology of a Sustainable Architecture.

W 2008 r. w Genewie powstało międzynarodowe stowarzyszenie „Save the Heritage of Hassan Fathy”, w 2017 r. za pomocą Google Doodle uczcił go Google – za wprowadzenie pionierskich metod w architekturze z szacunkiem dla dziedzictwa i tradycji Egiptu.

To jednak nie wystarczy. Kryzys klimatyczny zmusza nas wszystkich do radykalnej – nomen omen – przebudowy postaw życiowych, ograniczenia konsumpcji i śladu węglowego. A Fathy może być idealnym patronem tych zmian.

Czytaj również:

Sennik egipski
i
Panel trumny, 100–300 (okres rzymski), Egipt/MET (domena publiczna)
Rozmaitości

Sennik egipski

Wszystko Będzie Dobrze

Śnisz o Mohamedzie Salahu – podróż do Liverpoolu czeka cię. Możesz spróbować sił w jakimś sporcie.

Śnisz o monumentalnych piramidach – żadna podróż cię nie czeka. Nuda na najbliższe dni gwarantowana.

Czytaj dalej