Haiku na wiosnę
i
ilustracja: Karyna Piwowarska
Doznania

Haiku na wiosnę

Czyta się 1 minutę

nagły deszcz – 
rozlewa się po ulicy
dziecięca radość

Zuzanna Truchlewska

chlap chlap chlap chlap chlap
brną przez wszystkie kałuże
małe kalosze

Zuzanna Truchlewska

na trzepaku –
świat do góry nogami
oczami dziecka

Marta Chociłowska

ogród babci
każda ścieżka prowadzi
do dzieciństwa

Grzegorz Malecha

samotne serce
w klatce piersiowej
śpiew słowika

Ernest Wit

jego dotyk – 
nawet mewy milkną
za oknem

Sylwia Pryga

teoria wszystkiego
z kwiatu margerytki
kocha – nie kocha

Krzysztof Macha

sesja ślubna 
kwitnąca mirabelka
najpiękniejsza

Agnieszka Herman

marcowy wicher
znów kręci piruety
stara huśtawka

Urszula Marciniak

huśtawka
w górę i w dół
sukienka przedszkolanki

Andrzej Dembończyk

próba lektury
w majowym ogrodzie
bez-skuteczna

Rafał Zabratyński

podczas domowej
zabawy w chowanego
chichocze szafa

Rafał Zabratyński

pierwsza randka
bukiet dla niej gubi się
w polnych makach

Robert Kania

kwitnący jaśmin
pomiędzy gałązkami
ślad jej zapachu

Henryk Czempiel

motylki
w twoim brzuchu
łąka w kwiatach

Ernest Wit

płatek wiśni
pada na bujny dekolt
spojrzenie starca 

Wiesław Karliński

niskie niebo
dotyka tafli wody
skrzydło jaskółki

Grzegorz Malecha

śpiew słowika – 
spleciony w pośpiechu
siwy warkocz

Zuzanna Truchlewska

 

Czytaj również:

Przekrój dla początkujących
i
ilustracja: Marek Raczkowski
Rozmaitości

Przekrój dla początkujących

Paulina Wilk

W ciężkiej powojennej aurze narodziło się pismo stworzone z dowcipu, absurdu, lekkości i koloru. „Przekrój” był fenomenem: do niczego niepodobny, ustawiony bokiem do reżimu, w warunkach technicznego ubóstwa – wprost niewykonalny. A jednak był i czytali go wszyscy, od ostatniej strony.

Wojna jeszcze trwała, gdy w kwietniu 1945 r. ukazał się pierwszy numer. Pomógł przypadek. Na ulicy w Łodzi Jerzy Borejsza – szef „Czytelnika”, rosnącego imperium wydawniczego – wpadł na Mariana Eilego. Znali się sprzed wojny, gdy Eile był sekretarzem „Wiadomości Literackich”. A Borejsza szukał ludzi do tworzenia cotygodniowej wkładki ilustrowanej. Eile wsiadł więc do kukuruźnika i przeleciał, z wysoką gorączką, do Krakowa, gdzie zachowała się bezcenna substancja techniczna i intelektualna – przetrwały maszyny drukarskie, a w jednej kamienicy na głowach siedzieli sobie pisarze i twórcy ocalali z wojennej pożogi. Jerzy Putrament, który miał być redaktorem naczelnym, został feralnie postrzelony, powiedział więc tylko: „Zastąp mnie”. I Eile zastąpił – na najbliższe 24 lata i 1277 numerów tygodnika „Przekrój”, bez którego życie w socjalizmie dla wielu byłoby nie do zniesienia i o którym Agnieszka Osiecka pisała po latach, że „był szkołą uśmiechu, taktu, czułości. »Przekrój« stworzył coś, czego de facto nie było: iluzoryczny salon”. Konstanty Ildefons Gałczyński, wieloletni autor tygodnika i publikowanego w nim Teatrzyku Zielona Gęś, ujął to zwięźlej, wymyślając pojęcie „cywilizacja »Przekroju«”.

Czytaj dalej