Duch Teofila
Doznania

Duch Teofila

Bogdan Brzeziński
Czyta się 2 minuty

Starszy jegomość, starsza obywatelka, młoda kobieta i młody mężczyzna siedzieli dokoła okrągłego stolika. Wybiła północ.

— Ojej, tak się boję! — szepnęła starsza obywatelka.

— Nie ma czego, pani dobrodziejko — powiedział łagodnie starszy jegomość. — Duchy nie są takie straszne!

— Jak to, nie są? Przecież zawsze mówi się, że duchy straszą?

— Nie na tym etapie, pani dobrodziejko! Obecnie nie wypada straszyć.

— Więc pan koniecznie chce urządzić ten seans spirytystyczny?

— Przecież pani sama mnie w tym celu zaprosiła, jako spirytystę z przedwojennym stażem…

— Czyjego ducha wywołamy? — spytał z podnieceniem młody człowiek.

— Może Casanovy? — zaproponowała młoda kobieta.

— Nie przyjdzie — odparł spirytysta. — Ostatnio przeważnie wywoływałem ducha Don Juana… Zawiść konkurencyjna, rozumie pani?

— A może ducha Napoleona? — wtrąciła starsza obywatelka.

— Ee, też nie przyjdzie! Zanadto zajęty. Bonapartego byle ciapciak wywołuje! Nieboszczyk cesarz ma pełne ręce astralnej roboty.

— Więc kogo? — pytał młody człowiek.

Starszy jegomość w zadumie gładził swą spirytystyczną bródkę.

— A może ducha nieboszczyka męża pani dobrodziejki?… Niech się trochę przeleci, lekarze zawsze zalecali mu dużo ruchu…

Dama machnęła ręką.

— Nie zjawi się. Dopiero dwunasta, a on nigdy przed pierwszą nie wracał do domu!…

— Już wiem! — zawołał nagle spirytysta. — Miesiąc temu rozstał się z tym światem kelner z gospody, w której się stołuję, niejaki pan Teofil… Ciekaw jestem, jak mu się teraz powodzi?

— Świetnie! — pochwalił młody człowiek. — Wywołamy ducha pana Teofila!

Wszyscy mocno ujęli się za ręce i zgodnym chórem zawołali:

— Duchu kelnera Teofila — przybądź!

Cisza… Nikt się nie ukazał.

— Jeszcze raz! — szepnął spirytysta.

— Duchu — kelnera — — Teofila — — — przybądź!!

Bez efektu…

Więc wszyscy jeszcze raz chórem:

— Wzywamy cię, duchu kelnera Teofila, przybądź!!!

I wtedy coś białego zamajaczyło między etażerką i rododendronem…

— Teofil! — zawołał z radością spirytysta.

Duch skinął astralną głową i powiedział pozagrobowym głosem:

— TU STRASZY KOLEGA!

— Po czym — zniknął na zawsze.

Tekst pochodzi z numeru 545/1955 r, (pisownia oryginalna), a możecie Państwo przeczytać go w naszym cyfrowym archiwum.

Czytaj również:

Dziesięć nowych faktów na temat śmierci
i
ilustracja: Igor Kubik
Wiedza i niewiedza

Dziesięć nowych faktów na temat śmierci

Kevin Dickinson

Od setek lat w rozmaitych kulturach antropomorfizowano śmierć, by oswoić tę straszliwą tajemnicę. Współczesna nauka zdołała ją odczarować, przedstawiając ją jako proces biologiczny. Mimo to pozostaje wciąż wiele zagadek. Śmierć bada się po to, by ulepszyć życie – a nie dla podkreślenia, jak smutny koniec czeka nas wszystkich. 

Czarna peleryna. Kosa. Uśmiech trupiej czaszki. Ponury Żniwiarz to klasyczne sposoby na przedstawienie śmierci w zachodnich społeczeństwach, ale bynajmniej nie jedyne. Starożytne kultury antropomorfizowały śmierć na przeróżne sposoby. W greckiej mitologii przybierała ona postać uskrzydlonego młodzieńca Tanatosa. Skandynawskie mity mówią o posępnej bogini Hel, hinduizm ma natomiast boga Jamę.

Czytaj dalej