Dom z przekonań
i
zdjęcie: © Thomas Ledl/CC-BY-SA-4.0
Marzenia o lepszym świecie

Dom z przekonań

Zygmunt Borawski
Czyta się 2 minuty

Adolf Loos, znany austriacko-czeski architekt, miłośnik eleganckich, minimalistycznych przedmiotów, był również rewolucyjnym teoretykiem sztuki. Wszelkie zdobnictwo uważał za zbędne i nieopłacalne, wręcz za symbol kultur prymitywnych. Twierdził, że „ewolucja kultury polega na usuwaniu ornamentu z artykułów codziennych”.

Urodzonego w Brnie w 1870 r. artystę pośmiertnie uznano za doskonałego budowniczego. Za życia jednak, mimo że sam był uszczypliwym krytykiem, ciężko znosił brak zrozumienia dla swoich realizacji. Było ich niewiele, prawie wszystkie jednak prekursorskie.

W 1909 r. w jednym ze swoich pierwszych i najbardziej niekonwencjonalnych budynków przy Michaelerplatz w Wiedniu Loos zaprojektował wyjątkowo prostą w formie elewację. Dwukondygnacyjny cokół, mieszczący punkty usługowe, został pokryty pięknym, zielonym marmurem cipollino, a górna część, mieszkalna – zwykłym, białym tynkiem. I tyle. Bez dekoracji.

Informacja

Z ostatniej chwili! To trzecia z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Wiedeńczykom, przyzwyczajonym do stylów historyzujących i secesji, trudno to było zaakceptować. Obiekt został od razu nazwany budynkiem bez rzęs – jego okna nie miały obramowań. Powstały nawet satyryczne rysunki, na których porównywano elewację budowli do krat studzienek kanalizacyjnych. Sporów było tyle, że architekt nabawił się rozstroju żołądka, a po burzliwych pertraktacjach z mieszkańcami zgodził się na zamontowanie zewnętrznych donic z kwiatami w wyższej partii kamienicy.

Ponoć na polecenie samego Franciszka Józefa okna jego imperialnej siedziby, z których widać było ten „okropny” budynek, zostały zasłonięte kotarami. Legenda głosi, że cesarz, na znak protestu, miał nawet przestać używać drzwi pałacowych, które otwierały widok na dzieło architekta przy Michaelerplatz.

Budynki Loosa, uważane wtedy za niedorzeczne, dziś są uznawane za zabytki najwyższej klasy, wybitne przykłady rodzącej się wówczas architektury modernistycznej.

 

Czytaj również:

Architektoniczne  dowody zbrodni
Ziemia

Architektoniczne dowody zbrodni

Zygmunt Borawski

W 1996 r. brytyjski historyk David Irving, znany z upartych prób negowania nazistowskich zbrodni, wytoczył proces Deborah Lipstadt, autorce książki Denying the Holocaust. W książce tej Lipstadt zaliczyła Irvinga do grona apologetów Hitlera, którzy starają się nie tylko zmniejszyć skalę morderstw popełnionych w obozach koncentracyjnych, ale wręcz kwestionują istnienie komór gazowych, a tym samym także Holokaustu.

Irving uznał, że książka Lipstadt znieważa go i stawia w złym świetle, dlatego postanowił walczyć o swoje dobre imię w sądzie. W brytyjskim systemie prawnym to nie poszkodowany ma dowieść, że padł ofiarą pomówienia, lecz pozwany musi udowodnić, że nie znieważył powoda. Przed Deborah Lipstadt i jej obrońcami stało więc trudne zadanie. Na szczęście wpadli na pomysł, by powołać na świadka Roberta Jan van Pelta, holenderskiego historyka architektury.

Czytaj dalej