Jednorożec i jedyne pragnienie
i
„Dama z jednorożcem”, fot. Wikipedia, domena publiczna
Doznania

Jednorożec i jedyne pragnienie

Tapiserie z Musée de Cluny
Agnieszka Drotkiewicz
Czyta się 13 minut

Jeśli się gubić, to najlepiej wśród gobelinów przedstawiających damę z jednorożcem w Musée de Cluny w Paryżu. W niezwykłą podróż śladami George Sand (i nie tylko) zaprasza Agnieszka Drotkiewicz.

Zabłocone buty George Sand

Czerwień jest nasycona, na jej tle możemy zobaczyć całe bogactwo roślin. Część z nich jest łatwa do zidentyfikowania nawet okiem średnio wprawnego przyrodnika: tu kwiaty konwalii czy żonkili, tam owoce poziomki. Czy właśnie to zobaczyła pod swoimi nogami pisarka George Sand w pewien deszczowy dzień w zamku Boussac? Trudno uwierzyć, aby hrabia de Carbonnière, jeden z właścicieli zamku, zdecydował się położyć gobeliny na podłodze jako dywany, ale jednak – kto wie?

Wokół sześciu gobelinów przedstawiających damę i jednorożca, które dziś pokazywane są w Musée National du Moyen Âge w Paryżu, krąży wiele niedopowiedzeń i wątpliwości. Być może więc prawdziwa jest ta wersja: Sand, wycierając swoje zabłocone buty, spojrzała uważnie na leżący na podłodze dywan. W zamku w Boussac mieściła się wówczas siedziba podprefektury, a pisarka przybyła załatwić sprawy urzędowe związane z jej domem w pobliskim Nohant. Motyw roślin na tkaninie skojarzył jej się z arrasami z przełomu późnego średniowiecza i wczesnego renesansu. Zapomniała o sprawach do załatwienia, zapytała, czy gobelinów jest więcej. Okazało się, że tak – sześć (co prawda w zapiskach Sand pojawia się osiem gobelinów, jednak po dwóch ślad zaginął). Każde z sześciu dzieł przedstawia damę, jej towarzyszkę – obie we wspaniałych sukniach – a także jednorożca, inne zwierzęta i rośliny.

Czy gobeliny rzeczywiście leżały na ziemi, czy może jednak wisiały na ścianie, ocieplając surowe wnętrze? Na pewno szkodziła im wilgoć panująca w zamku, prawdopodobnie zostały też nadgryzione przez drobną zamkową faunę. To jednak nie odebrało im olśniewającego piękna. „Te gobeliny świadczą o wielkiej sprawności rzemieślniczej i wielkim guście połączonymi z dużą wiedzą artysty, którego imienia dziś nie znamy. […] Faktura, mat i połysk tkanin, szykowny krój ubrań, blask klejnotów, a nawet przejrzystość muślinu są na nich oddane ze świadomością i lekkością, nad którymi zniszczenia czasu i zaniedbania nie były w stanie zatriumfować” – pisała Sand w artykule dla magazynu „L’Illustration” w 1847 r. O swoim odkryciu dała znać Prosperowi Mériméemu, z którym zresztą wcześniej miała romans.

Informacja

Z ostatniej chwili! To ostatnia z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Mérimée był nie tylko pisarzem (w tym autorem noweli Carmen, która dała oś narracyjną operze Bizeta), lecz także historykiem, archeologiem i inspektorem generalnym zabytków historycznych. To on namówił Edmonda du Sommerarda, pierwszego kuratora muzeum sztuki średniowiecznej w Paryżu, na zakup tych gobelinów. Zanim jednak odjechały do miasta świateł, minęło wiele lat, a w tym czasie Sand wynegocjowała swoje „honorarium” za ich odkrycie – co jakiś czas spędzała parę dni w zamku Boussac (zajmowała tam kilka pokoi), sam na sam z damą i jednorożcem.

Tysiąc kwiatów

W poprzedzających salach światło jest stopniowo przytłumiane. Do pokoju, w którym współcześnie eksponowane są tapiserie przedstawiające damę z jednorożcem, prowadzi wąski, pogrążony w półmroku korytarz. Na ścianach umieszczone są cytaty z dzieł pisarzy i poetów, których zachwyciła dama i jednorożec, w tym z Zapisków Maltego Lauridsa Brigge Rainera Marii Rilkego. Czasem słychać dochodzącą skądś muzykę, oczywiście skomponowaną w późnym średniowieczu. Za każdym razem, kiedy wchodzę do sali jednorożców, jestem przejęta, wzruszona i szczęśliwa, że mogę je znowu odwiedzić.

Tło tych gobelinów ma kolor czerwony – jedwabne i wełniane nici, z których są utkane, farbowane były ekstraktem pozyskiwanym z korzenia marzanny barwierskiej. Kolor żółty zawdzięczamy z kolei rezedzie żółtawej, niebieski – urzetowi barwierskiemu. Z tych naturalnych barwników roślinnych korzystali także konserwatorzy podczas ostatnich prac nad gobelinami. Na czerwonym tle znajduje się – zdobiąca wszystkie gobeliny – granatowa wyspa. Na każdej z wysp widzimy zajętą czymś damę, najczęściej w towarzystwie innej, nieco skromniej przedstawionej (także pod względem rozmiarów) kobiety oraz jednorożca, lwa i wielu różnych uroczych małych zwierzątek, w tym psa, małpy czy królika. Charakter nadają gobelinom rośliny – kwiaty i drzewa oddane z przepychem rajskiego ogrodu. Millefleurs – tysiąc kwiatów – tak nazywane są tapiserie z tego okresu, na których sceny rodzajowe pokazane są na tle bogactwa flory. Innym przykładem tapiserii millefleurs z tego okresu jest Pojmany jednorożec, znajdujący się w The Cloisters Museum w Nowym Jorku.

Tysiąc kwiatów przyciąga uwagę, zwiedzający przypatrują się poszczególnym liściom, owocom, kwiatom. Wśród nich znajdziemy białe i różowe konwalie, goździki, róże. Wśród drzew można wypatrzeć sosnę z szyszkami, ostrokrzew z czerwonymi owocami, dąb, drzewo pomarańczowe. Nie było to jednak drzewo pomarańczowe, którego owoce jemy dziś. Jedynym drzewem pomarańczowym znanym w tamtym czasie w Europie było bowiem to, które daje wodę z kwiatu gorzkiej pomarańczy. Jego cechą zarówno botaniczną, jak i symboliczną, jest to, że jednocześnie daje kwiaty i owoce. Biel kwiatów symbolizuje czystość, a owoce – płodność. Ta symbolika sprawiała, że z kwiatów pomarańczy pleciono ślubne wieńce. Historyczka sztuki Sophie de Gourcy zauważa, że bardzo prawdopodobne, że ten cykl gobelinów miał być prezentem dla narzeczonej lub też rodzajem złożenia hołdu żonie.

Na każdym z gobelinów powiewają proporce z herbami rodziny Le Viste. Znawcy heraldyki zauważają, że w herbie tym kolory połączone są niezgodnie z rygorystycznymi zasadami tej sztuki – to jedna z wielu tajemnic związanych z omawianą serią gobelinów. Inną niepewnością jest to, który z mężczyzn z rodziny Le Viste zamówił ich wykonanie około 1480–1500 r. Gobeliny te są obiektami luksusowymi – zarówno ze względu na swoje wymiary (każdy jest nieco innej wielkości, ale wszystkie mają powyżej trzech metrów wysokości i od prawie trzech do prawie pięciu metrów długości), jak i na ilość pracy, która musiała być włożona w ich wykonanie. Najpierw w Paryżu powstawał projekt na kartonie, a utkane zostały we Flandrii. Pracowano jedynie przy świetle dziennym, zmiana kolorów nici była ogromnie czasochłonna.

Pieniędzy na ten zakup nie brakowało pochodzącej z Lyonu rodzinie Le Viste – wzbogacili się na handlu jedwabiem. Zamówienie kosztownych gobelinów miało być jednym z gestów legitymizujących wysoką pozycję rodu, ich awans na drabinie społecznej, zbliżenie się do arystokracji. Tracy Chevalier, autorka świetnie sprzedających się powieści historycznych (w tym zekranizowanej Dziewczyny z perłą), w swojej Damie z jednorożcem opisuje kilka wątków miłosnych, które wplotły się w te tapiserie. Chevalier łączy motywy historyczne z fikcyjnymi, jednak z pewnością miłość musiała być wmieszana w historię powstania tych gobelinów. Nawiasem mówiąc, obok książki Chevalier, innym przykładem obecności Damy i jednorożca w kulturze popularnej jest ekranizacja Harry’ego Pottera. Na ścianach wspólnego pokoju w Gryffindorze dostrzec można millefleur na czerwonym tle oraz sylwetki damy i jednorożca, czyli dokładne kopie tych, które zachwyciły Sand, a które dziś wiszą w paryskim muzeum.

Kto panuje nad zmysłami?

Szczupła, wiotka, z małym biustem, długimi jasnymi włosami oraz jasnymi oczami – dama przedstawiona na tych gobelinach ucieleśnia ideały piękna późnego średniowiecza. Wydaje się, że jest raczej wyobrażeniem idealnej kobiety, „piękną panią” znaną z dworskiej literatury średniowiecznej niż przedstawieniem rzeczywistej osoby. Niezwykle szykowne są jej suknie: z mieniącego się brokatu, o wysmakowanym kroju, połączone z bogatą biżuterią. Domyślam się, że mogły być one jedną z inspiracji kostiumografów w Grze o tron, szczególnie przy sukniach Cersei Lannister. Skromniejsze, lecz wciąż piękne, są suknie towarzyszki naszej damy – jest ona proporcjonalnie dużo mniejsza zgodnie ze średniowieczną zasadą, że osoby niższe rangą społeczną tak są przedstawiane.

No dobrze, ale co się dzieje na poszczególnych gobelinach? Na jednym z nich dama sięga po cukrową drażetkę, podczas gdy siedząca na jej drugiej ręce papużka przymierza się do zjedzenia małego owocu. Również siedząca u stóp damy małpka wgryza się w owoc. Na innym z gobelinów dama zaplata wianek z kwiatów, na koszu pełnym ciętych róż przysiadła małpka i wącha jeden z kwiatów. Na kolejnym dama gra na przenośnych organach – lew i jednorożec wydają się zasłuchane (co ciekawe, figury lwa i jednorożca zdobią też portatyw – przenośne organy). Wreszcie dwa kolejne gobeliny, na których dama jest w najbliższym kontakcie z jednorożcem – na jednym dotyka dłonią rogu jednorożca, na drugim on opiera się łapami o jej kolana, podczas gdy ona obejmuje go za szyję i pokazuje mu jego odbicie w lustrze: jednorożec jest chyba rad z tego, co w nim widzi, uśmiecha się do swojego odbicia. Widzimy tu więc alegorie pięciu zmysłów: smaku, węchu, słuchu, dotyku i wzroku.

"Dama z jednorożcem – Zapach", fot. Wikipedia, domena publiczna
„Dama z jednorożcem – Zapach”, fot. Wikipedia, domena publiczna
"Dama z jednorożcem – Smak", fot. Wikipedia, domena publiczna
„Dama z jednorożcem – Smak”, fot. Wikipedia, domena publiczna
"Dama z jednorożcem – Dotyk", fot. Wikipedia, domena publiczna
„Dama z jednorożcem – Dotyk”, fot. Wikipedia, domena publiczna
"Dama z jednorożcem – Słuch", fot. Wikipedia, domena publiczna
„Dama z jednorożcem – Słuch”, fot. Wikipedia, domena publiczna

De Gourcy uważa, że ten cykl gobelinów ma wydźwięk pedagogiczny – obecna na nich postać kobieca to nauczycielka, która pokazuje oglądającemu, jak zapanować nad swoimi zmysłami. Według niej szczególnie ważnymi w czasach powstania gobelinów zmysłami był wzrok i słuch, zmysły „szlachetne”, związane ze służeniem pamięci, zachowaniem jej. Pozostałe trzy – smak, węch, dotyk – były mniej poważane jako zmysły „cielesne”. Zwraca uwagę na obecny w średniowieczu ideał perfekcji i rozmaite moralitety, które miały służyć osiągnięciu tego ideału. Na jednym z gobelinów widzimy małpkę, która przykuta jest łańcuchem – zauważa de Gourcy – a małpa w średniowiecznej ikonografii obrazowała nieopanowanie zmysłów, folgowanie sobie. Innym tropem, który miałby potwierdzać tę interpretację, jest przypominający sznur pas jednej z sukien damy (na każdym z gobelinów jest ona inaczej ubrana). De Gourcy widzi w tym nawiązanie do świętego Franciszka z Asyżu i jego umiłowania skromności.

Ale czy rzeczywiście Dama z jednorożcem to surowy chrześcijański moralitet? I co to znaczy „panować nad zmysłami”? Wyrzec się wszelkich przyjemności z nich płynących? Czy raczej wiedzieć, jak z nich korzystać? Inni badacze, łącznie z Élisabeth Taburet-Delahaye, wieloletnią dyrektorką paryskiego muzeum sztuki średniowiecznej (czyli „domu” damy i jednorożca), uważają, że jedną z cech średniowiecza była wieloznaczność, a więc uprawnionych jest kilka interpretacji. Data powstania gobelinów, czyli przełom XV i XVI w., przybliża nas do wczesnego renesansu i humanizmu, który celebrował człowieka na wszystkich wymiarach, także tych związanych z ciałem. Urok, który emanuje z tych tapiserii, subtelność, z jaką dama, jednorożec i inni bohaterowie przedstawionych scen poruszają się po swoim świecie, a także radość, jaką wyrażają, mnie wydają się afirmacją zmysłów, zaproszeniem do ich odkrywania.

Moje jedyne pragnienie

„Pięć zmysłów było przedmiotem zainteresowania filozofów od starożytności, pisali o nich Platon i Arystoteles. W średniowieczu powstało wiele tekstów dotyczących zmysłów. Łączono je z czterema elementami, i tak: ziemia to dotyk, woda to smak, powietrze – węch i słuch, a ogień – wzrok” – informację tę przeczytamy w paryskim muzeum średniowiecza, w sali poprzedzającej kolekcję gobelinów. Zmysłów jest pięć, a gobelinów sześć.

Co zatem przedstawia szósty z nich? Czy jest to „szósty zmysł”, intuicja? Szósty gobelin stanowi największą tajemnicę – być może był częścią tryptyku (razem z dwoma zaginionymi gobelinami). Na tym szóstym, największym z gobelinów dama zdejmuje biżuterię, odkłada ją do szkatuły, którą trzyma jej towarzyszka. Za ich plecami widać namiot zrobiony z kosztownej tkaniny, a na nim napis: „À Mon Seul Désir” – „Mojemu jedynemu pragnieniu”. Niektórzy uważają, że „À” jest częścią inicjału, czytać więc ten napis można jako: „Moje jedyne pragnienie”. Czego dotyczy to pragnienie? Odłączenia się od dóbr materialnych, wzniesienia się ponad nie – to jedna z interpretacji. Ci, którzy widzą w tych gobelinach dzieło kultury chrześcijańskiej, w damie widzą Marię, a w jednorożcu Chrystusa. Istnieje też szereg podań o tym, że jednorożce mogę być pojmane tylko przez dziewice – o tym opowiada cykl gobelinów Polowanie na jednorożca, pokazywanych w nowojorskim The Cloisters Museum. Na jednym z gobelinów z tego cyklu Pojmany jednorożec (o podtytule „już nie martwy”) bohater leży w małej zagrodzie, na tle millefleurs, a nad nim rośnie i wydaje owoce drzewo granatu – symbol płodności. Jest więc jednorożec także symbolem miłości, seksu, a jego róg zdaje się nie aż tak bardzo subtelną aluzją do erekcji.

"Dama z jednorożcem", fot. Wikipedia, domena publiczna
„Dama z jednorożcem”, fot. Wikipedia, domena publiczna

Dama z jednorożcem bywa nazywana „Giocondą średniowiecza”, tyle dookoła niej niedopowiedzeń. Do mnie przemawia teoria wpisania zmysłów w większy porządek, połączenie ich z czterema żywiołami, ale także z kolorami, planetami, zjawiskami atmosferycznymi – jak czyni to wybitny ogrodnik, filozof i architekt krajobrazu Gilles Clément w parku André Citroëna, oddalonym o kilkanaście stacji metra od damy z jednorożcem. Częścią parku jest sześć zamkniętych, niewielkich ogrodów nawiązujących do średniowiecznych hortus conclusus, każdemu odpowiada inny kolor, zmysł, planeta, kruszec.

Być może w opowieści o tych gobelinach więcej jest zagadek, niedopowiedzeń i wątpliwości niż niezbitych faktów – ale w tych niedopowiedzeniach tkwi część uwodzicielskiej siły damy i jednorożca.

Czytaj również:

Skarby księcia de Berry
i
Wrzesień z „Bardzo bogatych godzinek księcia de Berry”, Bracia Limbourg (fragment), domena publiczna
Doznania

Skarby księcia de Berry

Agnieszka Drotkiewicz

Książki modlitewne skrzące się iluminowanymi złotem i srebrem ilustracjami to skarby, które niosą ze sobą dużo więcej, niż religijne przesłanie. Jakie tajemnice wpisali w swoje dzieła bracia Limbourg?

Pejzaż zimowy bez bielizny

Wrony szukają ziaren w śniegu, owce stoją rzędem w szopie. Z komina wiejskiej chaty snuje się szary dym. Niebo również szarzeje wraz z nadchodzącym zmrokiem. W oddali widać wieżę kościelną i przykryte śniegiem miasteczko, w którego stronę brnie mężczyzna oraz towarzyszący mu, objuczony pakunkami osioł. Scena przedstawiająca luty w kalendarzu składającym się na Bardzo bogate godzinki księcia de Berry to najstarszy pejzaż zimowy w sztuce europejskiej. Namalowali go (na zamówienie księcia) ok. 1413 r. bracia Limbourg, pochodzący z Niderlandów artyści, którzy tworzyli we Francji. Pieter Bruegel swoje sławne sceny zimowe namalował półtora wieku później.

Czytaj dalej