Czym zastąpić zimą słońce?
i
ilustracja: Marek Raczkowski
Rozmaitości

Czym zastąpić zimą słońce?

Wszystko Będzie Dobrze
Czyta się 1 minutę

Słoneczniki

Co prawda zimą nie rosną, ale zawsze możemy kupić obraz z ich wizerunkiem, np. namalowany przez Vincenta van Gogha (koszt: kilkaset milionów dolarów).  

*

Lot rakietą

To nieprawda, że zimą nie ma słońca. Ono jest, tylko dalej. Zbliżyć się do niego możemy dzięki lotom kosmicznym (koszt jednego lotu: kilkaset miliardów dolarów). 

Informacja

Z ostatniej chwili! To pierwsza z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

*

Sztuczne słońce

Możemy też, jako ludzkość, poświęcić się stworzeniu dokładnej repliki słońca, a następnie umieścić ją po drugiej stronie naszego układu (wtedy byłby to układ dwusłoneczny) – tak, aby mieć słońce również w zimie (koszt: trudny do oszacowania, ale z pewnością wysoki). 

*

Życzliwość

Bycie dla siebie miłym to jakiś substytut energii słonecznej. Przyjazny uśmiech, miła rozmowa z nieznajomą osobą, bezinteresowna pomoc i zima jakoś minie (koszt: pogryzienia przez psy, niezrozumienie i ostracyzm, w końcu zniechęcenie, zobojętnienie, odrętwienie, samotność). 

*

Sok z marchwi 

Zawiera beta-karoten, a więc jest trochę jak słońce (koszt: kilka złotych).

Czytaj również:

Najkrótsze nowelki – 1/2020
i
ilustracja: Igor Kubik
Rozmaitości

Najkrótsze nowelki – 1/2020

Wszystko Będzie Dobrze

Kuzyn w ZASP-ie

Chciałem zrobić wywiad ze sławnym aktorem Januszem Gajosem. Aby zdobyć kontakt do pana Gajosa, odwiedziłem kuzyna, o którym wiedziałem, że jest w ZASP-ie. Niestety, na miejscu okazało się, że zwiodło mnie podobieństwo słów – kuzyn nie był wcale w ZASP-ie, lecz w zaspie śniegu, w której zagrzebał się z całym dobytkiem. Wróciłem do domu, przeklinając własną naiwność.

Bitwa na śnieżki

Siostrzenica wyzwała mnie na bitwę na śnieżki. Chciałem pokazać, że choć jestem dorosły, umiem bawić się równie beztrosko jak ona, ochoczo przystałem więc na propozycję. Wciąż mam ­w sobie dziecko – cieszyłem się. Niestety, okazało się, że zapomniałem, jak się lepi śnieżki – śnieg sypał mi się z rąk, nijak nie chcąc formować się w kule. Stałem więc bezradnie, a kuzynka ze śmiechem obrzucała mnie kolejnymi pociskami. Rozczarowany przerwałem grę i wróciłem do pracy przygotowywać projekt sprzedażowy. 

Czytaj dalej