Czyta się 1 minutę
Moja ciemność nigdy nie będzie równa twojej
jasności i każdy bilans można sobie wsadzić.
Najgłębiej? Słabość kwitnie albo kwiczy, jak
kto woli. Mógłbym lepiej i w bardziej dyskretny
Moja ciemność nigdy nie będzie równa twojej
jasności i każdy bilans można sobie wsadzić.
Najgłębiej? Słabość kwitnie albo kwiczy, jak
kto woli. Mógłbym lepiej i w bardziej dyskretny
ocalić cię w wierszu, żółwiu
łykający plastikowy worek zamiast meduzy,
ułożyć w tych koleinach jak w kołysce, trumnie,
tylko tyle mogę zrobić, wybacz, nie przywiodę
ci ławicy chełbi trzepoczących jak serca,
nie nauczę odróżniać polimeru od mezoglei,
nie zrezygnuję z jednorazowego sprzętu medycznego,
nie rozłożę Wielkiej Pacyficznej Plamy Śmierci,
nie zaoram ludzkości na wszystkich kontynentach,
bo kto wtedy ocaliłby cię w wierszu, żółwiu, bracie
Wiersz wybrał: Marcin Orliński