Co mówią kolory
Opowieści

Co mówią kolory

Anna Arno
Czyta się 13 minut

Wydaje się, że sztuka nie może bez nich istnieć. Pozwalają odwzorować rzeczywistość, przykuwają wzrok, niosą ukryte znaczenia. Historia kolorów to fascynująca opowieść o zmienności ludzkich gustów oraz sile naszych przekonań, skojarzeń i… stereotypów.

„Gdy ktoś zapyta: »Co znaczą słowa czerwony, niebieski, czarny, biały?«, możemy oczywiście wskazać przedmioty w takich kolorach. Ale na tym się kończy nasza zdolność do wytłumaczenia tych wyrazów”. Ludwig Wittgenstein

Najsłynniejsza powieść Stendhala miała nosić tytuł „Julien”, od imienia głównego bohatera. Później autor zdecydował się na Czerwone i czarne. „To mundur i sutanna – wyjaśniał Tadeusz Boy-Żeleński – to dwie Francje: Francja napoleońska i Francja Burbonów”. Taka jest najpopularniejsza interpretacja enigmatycznego tytułu. Jednak czerwień nie kojarzy się jednoznacznie z armią – napoleońskie mundury były błękitne. Poza tym czerwony i czarny wywołują jeszcze wiele innych skojarzeń. Miłość i śmierć. Kolory obstawiane w ruletce. Julien Sorel mówi też o „czarnej ambicji”, dla której przeciwwagą byłaby namiętna czerwień… Zapewne Stendhalowi podobała się wieloznaczność kolorystycznego tytułu – zaraz po Czerwonym i czarnym zaczął pracować nad utworem Różowe i zielone. Człowiek purpurowieje ze złości, bywa biały ze strachu albo wpada w czarną rozpacz. Ale zdarzają się też dni, kiedy myśli o niebieskich migdałach albo patrzy na świat przez różowe okulary. Kolory budzą silne skojarzenia emocjonalne i niosą symboliczne treści. Te jednak w zależności od epoki historycznej i miejsca bywają różne, a nawet sprzeczne. Barwy, które w pewnych okresach kojarzono z dzikością, diabłem czy zbrodnią, w innych epokach odzyskiwały prestiż jako królewskie czy boskie.

Grecka tetrada kolorów

Aż do XIX w. uważano, że starożytni Grecy nie cenili kolorów. „Jest barw cztery odpowiednio do liczby elementów: biała, czarna, czerwona i żółta” – pisał Empedokles, a za nim, w Timajosie, Platon. A co z błękitem nieba czy wiosenną zielenią? Kolor nieba Homer porównywał do miedzi i żelaza, a morze – do wina. Dla nas

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Efekt Pigmaliona
i
Antonio Canova, „Psyche budzona przez pocałunek Kupidyna”, 1787 r. (Luwr)
Doznania

Efekt Pigmaliona

Anna Arno

Każdemu zdarzyło się pomylić posąg z żywą osobą, a artyści od tysiącleci marzyli o takim efekcie. Historie „ożywających” dzieł sztuki wiele mówią o najskrytszych ludzkich pragnieniach.

Ujrzawszy jałówkę Myrona, zakrzyknąłbyś zaraz: czyż to natura, której odjęto życie, czy też sztuka życiem wypełniona”. Do dziś dzieła sztuki oceniamy podobnie jak w tym starożytnym epigramie: najdoskonalsze zdają się żywe, odnosimy wrażenie, że model wodzi za nami wzrokiem, uśmiecha się, mruga, po prostu zaraz wyskoczy z ramy. Przypisujemy artyście talent imitacji tak doskonałej, że wizerunek przypomina postać, ukrywa swoją nieożywioną, materialną powłokę. Wydaje się ruchliwy i pełen życia, gotowy zastąpić żywą osobę. Greccy filozofowie stwierdzili, że zadaniem artysty jest doskonałe naśladowanie natury. Słynna jest opowieść o pojedynku Zeuksisa z Parrasjosem: ten pierwszy przedstawił winogrona, które ptaki przylatywały dziobać. Jego rywal namalował zasłonę tak trójwymiarową, że Zeuksis próbował ją odsunąć, by sprawdzić, co jest pod spodem. Obaj malarze wyćwiczyli się w iluzji i ukryli „szwy” swojej pracy – ich dzieła sprawiają wrażenie prawdziwych. Ale już sama grecka mitologia podsuwa artystom ambitniejsze zadanie: mają nie tyle naśladować naturę i stawać z nią w szranki, ile ją zastępować i stwarzać.

Czytaj dalej