Biblijny raj spędza sen z powiek
i
William Blake, Szatan obserwujący czułości Adama i Ewy, 1808 r.
Wiedza i niewiedza

Biblijny raj spędza sen z powiek

Marcin Kozłowski
Czyta się 10 minut

Była ona i był on. Oboje w cudownym miejscu, w którym niczego im nie brakowało. Jeden błąd wystarczył, by stracić wszystko bezpowrotnie. Ich historia fascynowała od zawsze. Nic dziwnego, bo relacja o Adamie i Ewie w ogrodzie Eden przez tysiące lat była jednym z wyjaśnień tego, skąd wzięliśmy się na świecie.

Wystarczy hasło: „Adam, Ewa, Eden” i już oczami wyobraźni widzimy dwoje ludzi w rajskim ogrodzie (całkiem nagich lub z listkiem figowym), a także czającego się w pobliżu węża. Nie może też zabraknąć jabłonki, choć w Biblii nikt o jabłonce wbrew pozorom nie wspomina.

O rajskiej historii dowiadujemy się już na samym początku Pisma Świętego – w Księdze Rodzaju Starego Testamentu. Szacuje się, że powstała między IX a V w. p.n.e., niektórzy twierdzą, że mogła być starsza i przypisują jej autorstwo Mojżeszowi.

Szóstego dnia Bóg stworzył zwierzęta, a potem mężczyznę i kobietę. Człowiek, a konkretnie mężczyzna, został ulepiony „z prochu ziemi”. Bóg umieścił go w ogrodzie Eden. Tam Adam miał zajmować się „uprawą i doglądaniem raju”, co ostatecznie musiało być przyjemną pracą, bo drzewa były „miłe z wyglądu”, a ich owoce smaczne. Były też dwa szczególne drzewa: życia oraz poznania dobra i zła. Człowiek usłyszał zakaz jedzenia owoców z drugiego z drzew pod groźbą śmierci. Sprawa wyglądała na jasną, choć, jak się później okazało, człowiek i tak stwierdził, że zasady są po to, by je łamać.

Informacja

Z ostatniej chwili! To pierwsza z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Adam dostał od razu pierwsze zadanie: musiał nadać nazwy bydłu, ptakom i zwierzętom polnym. Bóg uznał później, że zwierzęta to za mało i mężczyzna nie może być sam, potrzebuje też pomocy (najprawdopodobniej chodziło o pomoc w uprawie ogrodu). Człowiek zapadł w głęboki sen, a Bóg w tym czasie wyjął mu jedno z żeber. I to żebro wystarczyło, by w Edenie pojawiła się Ewa. Pismo Święte zwraca uwagę, że chociaż oboje z Adamem nie mieli ubrań, nie odczuwali wstydu.

W raju był również czarny charakter, a mianowicie przebiegły wąż. Pewnego dnia zaczął z Ewą pogawędkę, pytając, czy to prawda, że oboje z Adamem mają zakaz jedzenia wszystkich owoców. Mieszkanka Edenu nie wyczuła podstępu. Odparła, że wręcz przeciwnie, wolno im jeść praktycznie każde, z wyjątkiem owoców z drzewa umieszczonego w środku ogrodu.

Wąż przekonał Ewę, że po zjedzeniu takiego owocu na pewno z Adamem nie umrą, za to odniosą same korzyści: „otworzą im się oczy” i „będą znali dobro i zło”. Owoc wyglądał na smaczny. Ewa zerwała, spróbowała i poczęstowała Adama.

Owoc szybko zaczął działać. Adam i Ewa zorientowali się, że są nadzy, więc zrobili sobie przepaski z listków figowych. Usłyszeli kroki Boga, który spacerował po raju, więc schowali się przed nim wśród drzew. Bóg zawołał Adama, ale ten wytłumaczył, że nie może się pokazać, bo nic na sobie nie ma. Twórca Edenu zorientował się wtedy, że coś jest na rzeczy.

Adam zrzucił winę na Ewę. „Niewiasta, którą postawiłeś przy mnie, dała mi owoc z tego drzewa i zjadłem”. Ewa natomiast obarczyła odpowiedzialnością węża, bo ten ją „zwiódł”. Bóg najwyraźniej mocno się zdenerwował. Węża uznał za „przeklętego”, Ewę poinformował, że od teraz jej poród będzie bolesny, a mężczyzna będzie musiał przez całe życie ciężko pracować.

Na pożegnanie Bóg dał ludziom odzienie ze skór. Wygnał ich z ogrodu, a przed wejściem postawił „cherubów i połyskujące ostrze miecza”.

Geograficzne dysputy

Opowieść o Edenie była dla pokoleń tak fascynująca, że podejmowano liczne próby zlokalizowania raju. Biblia podawała pewne wskazówki, ale jeśli ktoś sądzi, że ułatwiało to sprawę, jest w błędzie – komplikowało to całą operację po stokroć bardziej

Biblii dowiadujemy się, że ogród Eden znajdował się „na wschodzie”.

„Z Edenu zaś wypływała rzeka, aby nawadniać ów ogród, i stamtąd się rozdzielała, dając początek czterem rzekom. Nazwa pierwszej – Piszon; jest to ta, która okrąża cały kraj Chawila, gdzie się znajduje złoto. […] Nazwa drugiej rzeki – Gichon; okrąża ona cały kraj – Kusz. Nazwa rzeki trzeciej – Chiddekel; płynie ona na wschód od Aszszuru. Rzeka czwarta – to Perat” – czytamy.

Tygrys i Eufrat są powszechnie znane, problem pojawia się w przypadku rzek Piszon i Gichon. Z Biblii nie wynika wprost, które rzeki autor tak naprawdę miał na myśli. Historycy i geografowie do dziś nie potrafią na to pytanie odpowiedzieć.

Stąd w średniowieczu popularne były teorie mówiące chociażby o tym, że raj znajdował się nad ziemią w chmurach, a nawet w pobliżu księżyca. Podejrzewano, że po wygnaniu Adama i Ewy był to rodzaj poczekalni dla dusz, które później udadzą się do nieba.

Inne podejrzenia miał bizantyjski mnich Kosmas Indikopleustes (V–VI w. n.e.), który uważał, że zamieszkany przez ludzi ląd jest otoczony oceanem, poza którym znajduje się ziemia „zewnętrzna”. Właśnie na ziemi zewnętrznej według Kosmasa miał znajdować się raj. Mnich wysnuł przypuszczenie, że po wygnaniu z raju Adam wraz z rodziną zamieszkał w pobliżu. Gdy doszło do potopu, Noe i jego bliscy dotarli w arce do „drugiej” ziemi.

Odkrywcy doszukiwali się na zdobytych przez siebie ziemiach elementów mogących świadczyć o powiązaniach z rajem. „Krzysztof Kolumb był naprawdę przekonany, że Nowe Indie leżą w pobliżu ziemskiego raju. Głęboko poruszony pięknem Haiti twierdził, że jest to jedyna tego typu wyspa, bo ją porastają wszystkie gatunki drzew, zdające się sięgać nieba i nigdy nietracące liści” – pisał Jean Delumeau w książce Historia raju. Chociaż nikt nie wiedział na sto procent, gdzie może lub mógł znajdować się Eden, jeszcze do XV w. ochoczo umieszczano rajski ogród na mapach.

Kiedy już wszystkie lądy zostały odkryte, zaczęto dochodzić do wniosku, że raj musiał zniknąć w wyniku potopu. „Eden najprawdopodobniej leżał w rejonie zaliczanym dziś do obszarów o silnej aktywności sejsmicznej […]. W takich regionach dość łatwo o zmianę topografii terenu. Co więcej, potop z czasów Noego mógł na nią wpłynąć w sposób niemożliwy dzisiaj do ustalenia” – czytamy w czasopiśmie „Strażnica” wydawanym przez świadków Jehowy, intensywnie zajmujących się analizowaniem przekazów biblijnych.

Flamandzki jezuita Cornelius a Lapide (XVI–XVII w.) twierdził, że raj mógł znajdować się w przeszłości w pobliżu Mezopotamii i Armenii. Biskup Pierre Daniel Huet (XVII–XVIII w.) obstawiał Babilonię, a XVI-wieczny hiszpański teolog Michał Serwet był przekonany, że Eden znajdował się w Syrii. W XVII w. dominikanin Luis de Urreta wskazywał natomiast Afrykę.

Niektórzy pokusili się nie tylko o analizę geograficzną, lecz także godzinową (!). Przykładem jest żyjący na przełomie XII i XIII w. pisarz Wincenty z Beauvais, który przekonywał, iż Adam i Ewa popełnili grzech o godzinie 12.00, a już parę godzin później zostali wypędzeni. Pojawiały się też wersje mówiące o dniach lub nawet latach. Przedmiotem rozważań był również wiek Adama. Żyjący w XVI i XVII w. hiszpański filozof Franciszek Suárez uważał, że Adam musiał mieć w chwili stworzenia około 30 lat, czyli tyle, ile Jezus w momencie zmartwychwstania. W literaturze biblistów mowa jest jednak także nawet o pięćdziesiątce.

Prawda czy mit?

Na historię o Adamie i Ewie od wieków patrzono dość krytycznie. Już w I w. n.e. niejaki Filon z Aleksandrii twierdził, że historia o raju jest przenośnią, a wiara w ogród Eden byłaby „wielką naiwnością”. Żyjący około dwóch wieków później pisarz Orygenes nie bawił się w dyplomację i nazywał głupią każdą osobę, która uważała, że Bóg „jak rolnik założył ogród Eden”.

Z drugiej strony byli ci, którzy traktowali opowieść o raju jako opartą na faktach. Do tego grona należał święty Teofil z Antiochii (zmarł w II w. n.e.). Uparcie podkreślał, że przecież Pismo wyraźnie wskazuje miejsce, w którym znajdował się ogród. Podobnie uważał Suárez, według którego historię o raju trzeba rozumieć w sensie dosłownym. Wraz z coraz większą naukową wiedzą na temat pochodzenia świata i ludzi zaczęto odchodzić od dosłownego rozumienia raju.

Nawet dziś są jednak osoby, dla których Eden to miejsce absolutnie prawdziwe. W jednym z wydań czasopisma „Strażnica” można przeczytać, że „zdarzenia w ogrodzie Eden, o których mówi Biblia, rozegrały się około 6000 lat temu”. Autorzy tekstu porównują biblijną relację do „wiarygodnego sprawozdania historycznego”.

Przedstawiciele innych wyznań chrześcijańskich podchodzą do tematu jednak mniej kategorycznie. „Na przykładzie przypowieści Jezusowych, którymi często się posługiwał, możemy stwierdzić, że dla czytelnika tak naprawdę nie jest ważna ich zgodność historyczna, lecz zawarta w nich prawda o czytelniku lub słuchaczu tych przypowieści” – tłumaczy „Przekrojowi” ks. Michał Jabłoński z Parafii Ewangelicko-Reformowanej w Warszawie.

„Celem teologicznym historii o Adamie i Ewie jest uświadomienie czytelnikom, że świat i całe stworzenie mają swój początek w Bogu i że całe stworzenie stoi w relacji do swego Stwórcy. Te prawdy są wciąż ważne i autentyczne bez względu na to, czy historie opisane w pierwszych rozdziałach Biblii interpretuje się w sposób dosłowny” – dodaje duchowny.

Teolodzy także znaleźli sposób na to, by pogodzić doniesienia naukowe z rajem. „W zdecydowanej większości nie znajdują tutaj żadnego konfliktu, tylko traktują najnowsze odkrycia (Wielki Wybuch, ewolucja itd.) jako rozwinięcie biblijnych metafor” – odpowiada na nasze pytania teolog prof. Stanisław Obirek z Uniwersytetu Warszawskiego.

Prof. Wojciech Gajewski, historyk z Uniwersytetu Gdańskiego i pastor Kościoła zielonoświątkowego, przyznaje, że miejscem lub datą powstania Edenu naukowcy (poza nielicznymi wyjątkami) nie zaprzątają sobie uwagi.

„Nie oznacza to, że historyk traktuje to jako bajkę czy legendę. Jest to raczej sakralna narracja mająca wyjaśniać i interpretować sytuację i kondycję [współczesnego] człowieka w kontekście wydarzenia z najodleglejszej prehistorii. Historyków interesują wierzenia ludzi, więc i biblijny raj zapewne też może wzbudzać zainteresowanie” – komentuje prof. Gajewski.

Efekt jest taki, że mimo braku ewidentnych dowodów, chociaż jednej glinianej miski, co do której można mieć podejrzenia o rajskie pochodzenie, Adam i Ewa stali się najsłynniejszą parą w historii. A sam Eden, ożywiający wyobraźnię od wieków, dla każdego z nas ma zupełnie inny wymiar.

 

Podczas pisania niniejszego tekstu korzystałem m.in. z Biblii Tysiąclecia Wydawnictwa Pallotinum w Poznaniu (Księga Rodzaju w tłumaczeniu ks. Czesława Jakubca), a także z książki Historia raju Jeana Delumeau (tłum. Eligia Bąkowska, Państwowy Instytut Wydawniczy).

Czytaj również:

Jakie piękne złudzenie
i
Et in Arcadia ego, Nicolas Poussin (1637-1638)
Opowieści

Jakie piękne złudzenie

Renata Lis

Raj wszędzie trwa tak długo, jak długo nie wiemy lub nie pamiętamy o tym, co mu przeczy. Jest możliwy przez chwilę i przez przypadek kosztem nieświadomości i przełączenia sumienia w tryb stand-by.

Kogoś, kto w naszej części świata roztaczałby dzisiaj wizję raju na ziemi i namawiał, żebyśmy za nim poszli, bo to w sumie niedaleko i człowiek się przy tym nawet nie spoci, powinien spotkać los Kowalskiego-Malinowskiego (Zbigniewa Cybulskiego) z filmu Tadeusza Konwickiego Salto. Czyli grad kamieni jako odpłata za fałszywe proroctwa. W końcu rajem na ziemi miał być komunizm, a my jesteśmy ofiarami tego eksperymentu na żywym organizmie – w pierwszym, drugim albo trzecim pokoleniu – nawet jeśli nie wszystkie rozwiązania z czasów PRL wspominamy ze zgrozą, a za niektórymi wręcz tęsknimy jak Mickiewicz po utraconej Litwie. Przykłady? Proszę bardzo: taką chociażby profilaktykę pediatryczną mieliśmy na najwyższym poziomie w Europie, nie tylko wśród demoludów, i naprawdę trudno zrozumieć, komu to przeszkadzało. Ale ponieważ za wartość nad wartościami przyjęło się uważać wolność polityczną, to przyznaję – tej rzeczywiście nie mieliśmy, podobnie jak wolności słowa, niepodległości i paszportów, a i z zaopatrzeniem w dobra materialne oraz jadalne bywało nieraz krucho. Mimo że w porównaniu z historią Związku Radzieckiego historia Polski Ludowej wydaje się sielanką, to spoglądając hen za siebie, w tamte lata, co minęły, na ogół wołamy więc jak jeden mąż albo żona: zgiń, przepadnij, siło nieczysta!

Czytaj dalej