Beznadziejna sprawa?
i
Daniel Mróz, rysunek z archiwum nr 771/1960 r.
Opowieści

Beznadziejna sprawa?

Marcin Wroński
Czyta się 3 minuty

Wiosny przed wojną też były wstrętne. Słońce świeciło tak złośliwie, że w zapiętym płaszczu człowiek się gotował. Ale wystarczyło tylko na chwilę rozpiąć palto, by zaraz złapać katar, a nawet chorobę weneryczną.

Z półrozmarzłej, podśmierdującej gleby z wysiłkiem wydobywały się falliczne kształty kiełków, budząc robactwo, drobnoustroje oraz złe ludzkie namiętności. Nic więc dziwnego, że którejś nocy kłódka przy drzwiach sklepu pana Feld­bauma zaskowyczała pod wytrychem i chociaż ten dźwięk od razu zaniepokoił czujnego

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Opłatek z brodą
i
Daniel Mróz, rysunek z archiwum
Rozmaitości

Opłatek z brodą

Marcin Wroński

Drodzy Czytelnicy! Oto kolejna zagadka kryminalna z komisarzem Maciejewskim – tym razem z czasów, gdy policja łapała nie ludzi bez maseczek, ale ludzi z brodami!

Seweryn Rabinycz był starcem nudnym i przykrym, jednakże przed wojną ludzie mieli więcej cierp­liwości, więc zapraszano go na opłatki Rodziny Policyjnej. Najpierw komendant ledwie nadmieniał o długoletniej służbie Rabinycza w lubelskiej policji za carskiego ucisku. Potem z lubością rozciągał te chwalebne dwa miesiące, podczas których emerytowany komisarz wspomagał odbudowę struktur bezpieczeństwa odrodzonej ojczyzny. Na koniec z miłym uśmiechem wyznaczał oficerów skazanych na towarzystwo ohydnego starucha. W 1932 r. padło na komisarza Maciejewskiego i jego zastępcę Krafta.

Czytaj dalej