Bajka o listonoszu
i
"Listonosz na wsi", 1899 . r., Jean Marc Cote; żródło: Wikimedia Commons
Doznania

Bajka o listonoszu

Tomasz Wiśniewski
Czyta się 1 minutę

Pewnego razu żył sobie listonosz, który był listonoszem samozwańczym, dlatego chodził w cywilu. Sam przygotowywał paczki, które dostarczał pod adresy, które samowolnie wybierał. Niestety, bardzo wątpił w siebie. Nie miał jasności, kim jest. Jedynym czego tak naprawdę pragnął od życia był dowód, że naprawdę jest listonoszem.

Pewnego ranka trafił pod drzwi domu sędziwego mędrca.

– Czy wie pan, kim jestem? – zapytał.

Informacja

Z ostatniej chwili! To przedostatnia z Twoich trzech treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

– Tak, jest pan listonoszem – odpowiedział mędrzec, albowiem był naprawdę sędziwy, a dodatkowo zaspany i, prawdę mówiąc, do końca nie wiedział, co mówi.

– Skąd pan to wie?

Mędrzec nagle jął głośno kaszleć, a listonosz usłyszał w tym to, co od dawna tak bardzo chciał usłyszeć.

Starzec coś podpisał, odebrał paczkę, a następnie rozerwał szary papier i znalazł w środku niewiarygodnie doskonałą bombonierkę.

Tak został nagrodzony za swoją mądrość i zaufanie, jakim obdarzył nieznajomego.

Morał tej historii jest taki, że warto wierzyć w to, iż coś dobrego może pojawić się naprawdę skądinąd.

Czytaj również:

Kim jest słomiany wdowiec?
i
rys. Joanna Grochocka
Przemyślenia

Kim jest słomiany wdowiec?

Tomasz Wiśniewski

Na ile się orientuję, literatura światowa milczy, jeśli chodzi o problem słomianego wdowca: nie znam tekstów psychologicznych ani nawet prozatorskich, które podjęłyby wyzwanie wnikliwego wniknięcia w głąb tej osobliwej postaci. Od razu podkreślam jednak, że moja chęć zmiany tego stanu rzeczy jest skromna, a ambicja ogranicza się do tego, aby ta krótka notatka, oparta na własnych doświadczeniach, stała się zarówno rodzajem propedeutyki, jak i punktem wyjścia dla innych zainteresowanych problemem, którym w przyszłości uda się zbudować bardziej zadowalające uogólnienia.

Otóż pierwszą rzeczą, jakiej doświadczyłem w okresie słomianego wdowieństwa, był rodzaj nieokreślonego niepokoju i lęku. Pamiętam, że po przebudzeniu rozglądałem się po pokoju z dość tępym wyrazem twarzy (informowało mnie o tym lustro).

Czytaj dalej