Alfabet Jacka Kerouaca
i
Jack Kerouac w 1956 r., fot. Tom Palumbo, Wikipedia.pl/CC BY-SA 2.0
Doznania

Alfabet Jacka Kerouaca

Anna Wyrwik
Czyta się 15 minut

Jean-Louis Lebris de Kérouac, znany jako Jack Kerouac (1922–1969), był pisarzem niezwykłym. Jego utwory do dziś są czytane przez katolików i buddystów, buntowników i mieszczan. Wydał trzynaście powieści i jedenaście zbiorów wierszy, ale i tak największym dziełem było jego życie.

Urodził się dokładnie 100 lat temu. Pisarz i poeta, artysta, marzyciel, buntownik i podróżnik. Gdy myślimy o Beat Generation, Jack Kerouac zawsze jest gdzieś w tle. Wszyscy główni bohaterowie kontrkultury lat 60.: Bob Dylan, Jim Morrison, Patti Smith, Janis Joplin – nie wspominając już o kolejnych pokoleniach życiowych wagabundów i undergroundowych artystów – powieść W drodze nosili w plecaku. Jack Kerouac to tysiące zapisanych stron: kilkanaście powieści, kilka tomów poezji, setki listów, notatek, stron dzienników; poza tym muzyka, obrazy, film, podróże. Najważniejsze tropy, ciekawostki i życiowe kamienie milowe można poukładać jak alfabet. Co w nim można wyczytać?

Jack Kerouac w 1956 r., fot. Tom Palumbo, Wikipedia.pl/CC BY-SA 2.0
Jack Kerouac w 1956 r., fot. Tom Palumbo, Wikipedia.pl/CC BY-SA 2.0

A jak Ameryka. Po wojnie Stany Zjednoczone oferowały wszystko, o czym tylko można było zamarzyć: najnowocześniejsze samochody, telewizory, pralki, lodówki, domy na przedmieściach. Wszystko dzięki kartom kredytowym i zalewającej przestrzeń reklamie. Konsumpcja dawała poczucie bezpieczeństwa, pozwalała zapomnieć o widmie konfliktu nuklearnego z ZSRR. Jednocześnie pozwalała zapomnieć o sferze „być”, w amerykańskim społeczeństwie rozpychała się sfera „mieć”. Rodziła się nowa klasa społeczna – białych kołnierzyków w identycznych płaszczach i kapeluszach, z identycznymi teczkami wychodzących o tej samej godzinie z metra do identycznych biur. Uniformizacja, a także konserwatywna i schematyczna moralność powodowały bunt w wielu młodych ludziach i artystach. We Włóczęgach Dharmy Kerouac pisał o spacerze pustymi podmiejskimi ulicami, gdzie w oknach domów widać rodziny wpatrzone w telewizory: „Nikt nie rozmawia, wszędzie panuje milczenie, jakby telewizor uciszył tych wszystkich ludzi, pozbawiając ich zdolności do życia i myślenia. […] Podczas tego spaceru zrozumiesz, co miałem na myśli, mówiąc, że wkrótce wszyscy ludzie będą odczuwać i myśleć w ten sam sposób…”. Jeśli jednak chodzi o poglądy polityczne, Jack różnił się od przyjaciół. Nie chodził na protesty antywojenne i z pionierską, imigrancką wdzięcznością deklarował patriotyzm oraz wielki szacunek dla Ameryki.

B jak buddyzm. Początki fascynacji Kerouaca buddyzmem sięgają 1954 r., kiedy to czytając w bibliotece dzieła Thoreau, natknął się na Life of the Buddha Aśwaghoszy. Wrócił do domu i odbył swoją pierwszą w życiu medytację, która wprowadziła go w stan ekstazy. W amerykańskich kręgach artystycznych buddyzm był wówczas czymś powszechnym. Rok później Jack poznał poetę-buddystę, działacza na rzecz ochrony środowiska Gary’ego Snydera, który stał się jego duchowym przewodnikiem (został też głównym bohaterem powieści Włóczędzy Dharmy). Po odkryciu buddyzmu Jack medytował do końca życia (czasem nawet stojąc na głowie), przebywał blisko natury; bywały okresy, że ograniczał seks i używki. Ciężko mu było jednak odrzucić wpojony z mlekiem matki katolicyzm. Dlatego szukał punktów wspólnych, w Zbudź się. Żywot Buddy pisał, że Budda był „Jezusem Chrystusem Indii i całej Azji”.

Informacja

Z ostatniej chwili! To przedostatnia z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

C jak Cassady. Można się zastanawiać, czy Kerouac byłby pisarzem takim, jakim był, bez Neala Cassady’ego. Poznali się w latach 40., gdy Neal przybył do Nowego Jorku wraz ze swoją świeżo poślubioną żoną LuAnne Henderson. Był szaleńcem z Zachodu, hiperaktywnym, nadambitnym. Kowboj, kierowca wariat, którego energię podziwiali wszyscy. Stał się natchnieniem dla wielu pisarzy i poetów beatu, przede wszystkim zaś dla Jacka, który uczynił go głównym bohaterem W drodze, a także Visions of Cody (występuje tam jako Cody Pomeray) – powieści uważanej przez twórcę za jego największe dzieło. Sam Cassady marzył, by pisać. I według Kerouaca listy pisał genialnie, ale został autorem zaledwie jednej książki (wydanej po jego śmierci) – The First Third. Z autorem W drodze łączyła go głęboka przyjaźń. Przebyli razem tysiące mil dróg, wypili morze alkoholu, przesłuchali setki jazzowych płyt. Skończyli dość podobnie. Najpierw Neal, potem Jack.

D jak „Dorchester”. Młody Jack dorabiał na różne sposoby, jednym z nich była praca na statkach handlowych. Wiosną 1942 r. zaciągnął się na płynący do Grenlandii „SS Dorchester”. Na pokładzie przeżywał poetyckie uniesienia na widok konfrontacji człowieka z potęgą natury. Tamten czas opisał w dzienniku Voyage to Greendland, swoje wspomnienia zawarł też w niedokończonej powieści Mój brat ocean (wyd. Świat Książki, 2013). Na ląd zszedł w październiku 1942 r. i zrezygnował z powrotu na statek. Na swoje szczęście – w lutym 1943 „Dorchester” został storpedowany przez niemieckiego U-boota.

E jak Edie. Żona numer jeden, Edie Parker. Kerouac nawiązał z nią romans na początku lat 40. w Nowym Jorku. Młodziutka Edie mieszkała wtedy z Joan Volmmer (przyszłą żoną Williama Burroughsa – tą, którą później zastrzelił on podczas zabawy w Wilhelma Tella). Jack często u niej pomieszkiwał. W 1944 r. Kerouac i Burroughs wpadli w tarapaty. Ich przyjaciel Lucien Carr zastrzelił swojego stalkera – starszego i natrętnego Davida Kammerera – a gdy został aresztowany, wyszło na jaw, że obaj pisarze wiedzieli o przestępstwie. Zostali aresztowani. Jack potrzebował pieniędzy na kaucję, a Edie była z bogatej rodziny. Żeby jednak dostać spadek po dziadku, musiała wyjść za mąż. Pobrali się więc i Jack wyszedł na wolność. Zamieszkali w pełnym klasy wyższej Grosse Pointe Park niedaleko Detroit, jednak taki styl życia nie był dla niego. Ślub został anulowany cztery lata później, ale przyjaźnili się do końca życia. Edie Kerouac-Parker jest autorką książki Youʼll Be Okay: My Life with Jack Kerouac.

F jak futbol. Jack Kerouac zaczął grać w futbol amerykański jeszcze w liceum. Był świetny – stał się gwiazdą nie tylko swojej drużyny, ale także całego Lowell, z którego pochodził. Rozpisywały się o nim lokalne gazety, do jego drzwi zaczęli dobijać się trenerzy ze stypendiami w dłoniach. Zdecydował się na Uniwersytet Columbia w Nowym Jorku. Wróżono mu wielką sportową karierę. Na jego drodze stanął jednak konflikt z trenerem Luigim „Lou Little” Piccolo, a potem kontuzja. Zamiast więc zdobywać kolejne jardy, włóczył się po nocnym Nowym Jorku. W dużej mierze dzięki tamtym nocnym wędrówkom zaczęła się jego wielka kariera, tyle że pisarska, a nie sportowa. A studiów nigdy nie ukończył.

G jak gang. Tak Jack Kerouac pisał o swojej grupie przyjaciół. Należeli do niej m.in.: wielki poeta, autor Skowytu Allen Ginsberg; postmodernistyczny pisarz, autor Nagiego lunchu William Burroughs; pisarz i dziennikarz Neal Cassady; autor pierwszej powieści beat pt. Go! John Clellon Holmes. A potem kolejni, młodsi poeci, tacy jak Gregory Corso, Diane di Prima czy Anne Waldman; poeci z San Francisco: Michael McClure, Philip Whalen czy Lawrence Ferlinghetti, twórca słynnego undergroundowego wydawnictwa City Lights. Beat Generation – tak ich dziś nazywamy. Samo słowo beat przywiózł z Chicago do Nowego Jorku Herbert Huncke, słynny hipster (wtedy oznaczało to buntownika i nonkonformistę, a nie to, co dziś), który ciągle mówił, że coś jest „beat” (w znaczeniu ‘pobity’, ‘skończony’, ‘wyczerpany’). Kiedyś w rozmowie ze swoim przyjacielem, dziennikarzem Johnem Holmesem, Kerouac powiedział: „Wszyscy naprawdę wiemy, kim jesteśmy; czujemy znużenie formami i tymi wszystkimi dyskusjami o świecie, więc myślę, że możesz powiedzieć, że jesteśmy Beat Generation”, a Holmes tak właśnie – „This is the Beat Generation” – zatytułował swój artykuł w „The New York Times Magazine”. Dziś definicji beatu jest wiele. Jedni twierdzą, że to tylko krąg znajomych pisarzy i poetów z Nowego Jorku, czasem poszerzony o tych z San Francisco. Inni utrzymują, że to ruch społeczno-literacki działający w USA w latach 40. i 50. Jeszcze inni uznali, że beatnicy to całe to nieznośne pokolenie, a nazwę dał im Herb Caen z „San Francisco Chronicle”, który beat połączył ze Sputnikiem, by wyszedł mu obraz chuligana o komunistycznych poglądach. Kerouac na „beatnika” się nie zgadzał, a określenie „beat” z czasem zaczął łączyć ze słowami beatific (zbawienie) i beatitude (błogosławieństwo).

H jak Haverty. Tak miała na nazwisko żona numer dwa. Joan Haverty przyjechała do Nowego Jorku za swoim przyjacielem Billem Cannastrą, organizatorem legendarnych imprez w mieszkaniu w Chelsea, na których gang Kerouaca chętnie bywał. Jack i Joan poznali się w 1950 r. i bardzo szybko wzięli ślub. Małżeństwo nie było udane, przetrwało zaledwie osiem miesięcy. Już po rozstaniu Joan urodziła Jan – jedyne dziecko pisarza. Jack nigdy jednak nie uznał córki. Twierdził, że nie jest jej ojcem, i sądził się, chcąc uniknąć alimentów. Sprawę ojcostwa można rozstrzygnąć w kilka sekund, patrząc na zdjęcie Jan Kerouac. Dużo trudniej jest zrozumieć zachowanie Jacka. Jan była pisarką, autorką kilku książek; zmarła w latach 90. Z kolei jej matka napisała autobiografię Nobody’s Wife: The Smart Aleck and the King of Beats.

J jak jazz. Jack Kerouac pisał, że „jazz to muzyka Ameryki”. Poznawał go w nowojorskich klubach, w czasach, gdy królował tam bebop. To było uwolnienie od obowiązujących schematów, płynne frazowanie tak szybkie jak jeszcze nigdy wcześniej, przedłużające się solówki saksofonowe Charliego Parkera i dynamiczne linie trąbki Dizzyʼego Gillespiego, improwizacje Lee Konitza, wychodzące daleko poza granice ustalone przez struktury harmoniczne melodii. Spontaniczność, emocje, bunt. Z czasem Kerouac z koncertowych widowni przeszedł na ich sceny. Słynne były wieczory, kiedy Jack czytał swoje teksty do muzycznego podkładu, frazując słowami jak na najlepszym jam session. Nagrał z jazzowymi muzykami trzy płyty: Poetry for the Beat Generation, Blues and Haikus oraz Readings by Jack Kerouac on the Beat Generation.

K jak kobiety. Jack Kerouac był w swoim życiu związany – na dłużej, a częściej na krócej – z wieloma kobietami. Podobał się – był przystojny, miał niebieskie oczy, sportową budowę; stał z boku i uważnie słuchał. W Maggie Cassidy pisze o młodzieńczych związkach jeszcze z czasów mieszkania w Lowell. W Podziemnych opisuje romans z czarnoskórą Alene Lee, a w Tristessie z meksykańską prostytutką o imieniu Esperanza. Przez jakiś czas był z pisarką Joyce Johnson (autorka jedynej do dziś przetłumaczonej na polski biografii pisarza – Własnym głosem. Samotne zwycięstwo Jacka Kerouaca), potem z pisarką i tłumaczką Helen Weaver (twórczynią The Awakener: A Memoir of Jack Kerouac and the Fifties). Miał też romanse z żonami Neala Cassady’ego (za jego pozwoleniem, a nawet namową): LuAnne (wyjątkowo nie napisała wspomnień, ale zrobiła to za nią jej córka) i Carolyn (która, owszem, wspomnienia spisała). Jeśli chodzi o seks, nie ograniczał się tylko do płci żeńskiej. Jednak według wielu doniesień w tej sferze szło mu zdecydowanie gorzej niż przy maszynie do pisania. Edie Parker twierdziła, że wstydził się nawet rozebrać przy zapalonym świetle. Biografowie tłumaczą to katolicką religijnością Jacka. Być może jest ona także źródłem jego mocno tradycyjnego podejścia do roli kobiety w domu. Uważał, że żona powinna zajmować się nim i domem, a najlepiej jeszcze pracować i zarabiać, podczas gdy on pisze, a w wolnym czasie rusza na miasto czy w podróż.

L jak Lowell. Miasto w stanie Massachusetts, gdzie Kerouac się urodził i spędził szczęśliwe dzieciństwo. Dziś możemy przejść się tam parkiem jego imienia, w którym stoją kamienne tablice z cytatami z jego dzieł, zobaczyć jego domy albo odwiedzić grób pisarza na cmentarzu Edson.

M jak matka. Ojciec Jacka, Leo, pochodził z rodziny Kerouaców, której korzenie mają sięgać francuskiej Bretanii i barona François Louisa Alexandre’a Lebrisa de Kérouaca, który w XVIII w. osiedlił się w kanadyjskim Quebecu. Sam Leo w życiu chwytał się różnych zajęć, m.in. był reporterem lokalnej gazety i drukarzem; miewał okresy, kiedy pozostawał bezrobotny. Lubił pić i nie lubił Żydów. Ważniejsza w życiu Jacka była zdecydowanie matka, Gabriela Lévesque. Jack mówił do niej „Mémère”, a ona do niego „Ti Jean”. W domu posługiwano się socjolektem joual (odmiana francuskiego z Quebecu), Jack dopiero w szkole zaczął się uczyć angielskiego. Po śmierci ojca w 1946 r. zamieszkał z matką (w Nowym Jorku, a potem na Florydzie) z przerwami do końca życia. Przez lata to ona utrzymywała go ze swojej pracy w fabryce. Gdy pisał i włóczył się po Ameryce, zawsze mógł liczyć na jej przekazy pocztowe. Kiedy był w domu, gotowała mu, sprzątała i kupowała ubrania, a gdy budził się po pijanej nocy – podawała sok pomarańczowy. Podobnie jak Leo była nieprzychylnie nastawiona do przyjaciół Jacka, szczególnie tych żydowskiego pochodzenia. Oni zaś radzili mu, by od relacji z matką jak najszybciej się uwolnił. Zgadzał się z nimi, że tak powinien postąpić, ale nigdy tego nie zrobił. Matka przeżyła go, zmarła w 1973 r.

N jak narkotyki. Jack Kerouac – jak każdy z jego gangu – lubił używki wszelkiego rodzaju. Co prawda marihuanę zapalił po raz pierwszy, mieszkając już w Nowym Jorku, ale potem palił ją często, tak samo jak haszysz i opium. Poza tym brał morfinę, benzedrynę, próbował meskaliny i pejotlu, wziął udział w jednym z eksperymentów Timothy’ego Leary’ego. Jednak daleko mu było do narkotykowych tripów heroinisty Burroughsa czy Ginsberga, którzy np. jeździli do Ameryki Południowej spróbować legendarnej ayahuaski. Jack od narkotyków wolał alkohol. Whiskey, piwo, wino, koniak, gin… Pił na umór, czasem przez wiele dni, a nawet tygodni. Po całych Stanach porozsiewane są bary, w których bywał Jack Kerouac: Vesuvio Cafe w San Francisco, Kettle of Fish czy White Horse Tavern w Nowym Jorku, Worthen House Cafe w Lowell, My Brotherʼs Bar w Denver, Flamingo Sports Bar w St. Petersburgu oraz dziesiątki innych. Im był starszy, tym więcej pił, aż do momentów delirycznych, jak na kartach powieści Big Sur. I aż do śmierci.

O jak On the Road. Najsłynniejsza powieść Kerouaca W drodze (pierwsze polskie wydanie 1972 r.) została wydana w 1957 r. i z dnia na dzień przyniosła mu sławę oraz status pisarza kultowego, stając się biblią Beat Generation, hipisów, a także kolejnych generacji buntowników i podróżników. Notatki do niej robił już w latach 40.; często je zmieniał, przepisywał, poprawiał. W 1950 r., będąc pod wrażeniem stylu listu od Neala Cassady’ego, włożył do maszyny ponad 36-metrową taśmę kalki technicznej i w 20 dni napisał gotową książkę. Potem przez siedem lat z tą samą ciężką rolką chodził od wydawnictwa do wydawnictwa. W drodze opowiada o Salu Paradise (alter ego autora) i Deanie Moriartym (pierwowzorem był Neal Cassady) oraz ich podróżach po Ameryce i Meksyku. Akcja dzieje się w latach 40. i obejmuje większość postaci gangu beatu. „Ale co tam, droga to życie” – pisał Kerouac. Nie potrafił nie podróżować, pozostawać w miejscu. Wielokrotnie przejeździł Amerykę wzdłuż i wszerz. Był też w Maroku, Francji i Anglii, ale to swój kraj znał najlepiej – od strony autostopowych rozmów, dworcowych noclegów, dive barów. Jeździł z robotnikami na plandekach ciężarówek albo wskakiwał do pociągów towarowych, jak hobo, których od dziecka podziwiał.

P jak poezja. Kerouac znany jest przede wszystkim ze swojej prozy, lecz pisał także poezję. I to od najmłodszych lat, czego przykładem są wiersze, które – obok opowiadań – znajdują się w zbiorze Atop an Underwood, zawierającym najwcześniejsze teksty pisarza. Poruszał w nich tematy społeczne i biograficzne, ale wśród jego utworów znajdą się też wiersze pełne surrealizmu, mistyki i natury,  prozatorskie poematy, haiku oraz poezja wzorowana na buddyjskich sutrach.

R jak rysunek i malarstwo. Pisarz i poeta Jack Kerouac również malował i rysował. Do jego najbardziej znanych obrazów należą: Heart and Handgun, Blue Angel, The Silly Eye, The Slouch Hat czy Blue Balloon. Miał na koncie prace w duchu abstrakcyjnego ekspresjonizmu. Stworzył sporo portretów; wśród częstych motywów są anioły, krzyże i wizerunki papieży.

S jak Stella Sampas. Żona numer trzy. Stella pochodziła z Lowell i była siostrą przyjaciela Kerouaca z dzieciństwa, Sebastiana, który zginął na wojnie. Ślub z Jackiem wzięła w 1966 r., bo ten potrzebował kogoś, kto zajmie się nim i jego matką. Byli małżeństwem do śmierci pisarza. Jednak schedę po Jacku przejęła jego matka Gabrielle, dopiero po jej śmierci wykonawcami testamentu zostali Sampasowie. Stella Sampas Kerouac jako jedyna z żon Jacka nie napisała żadnej książki.

T jak The Town and the City. To pierwsza powieść pisarza wydana w 1950 r. Opowiada o Peterze Martinie (kolejne alter ego autora), który miota się między życiem w rodzinnym Lowell i szalonym Nowym Jorkiem. Książka nie zrobiła furory, a styl à la Thomas Clayton Wolfe się nie sprawdził. Widzimy w niej jednak zapowiedź tego, co Kerouac będzie rozwijał w kolejnych utworach – praktycznie cała jego twórczość to autobiografia. Swoje alter ego nazywał przeważnie Jackiem Duluozem, stąd często mowa o Legendzie Duluoza, na którą składają się wszystkie jego powieści.

U jak Underwood. Na maszynie tej marki Kerouac pisał przez długie lata. A robił to wyjątkowo szybko, dlatego przyjaciele często prosili go o przepisanie czegoś i dlatego też książka W drodze została stworzona w 20 dni, z kolei licząca w polskim przekładzie ponad 300 stron kultowa powieść Podziemni  w trzy dni i trzy noce. Pracował bez przerw na myślenie, bez cofania się. Kerouac pragnął pisać tak, jak grano jazz: w naturalnym rytmie przerywanym jedynie oddechami pomiędzy frazami, czasem przyśpieszającym, a czasem zwalniającym; jak podczas normalnego mówienia albo grania bebopu. Swój styl nazwał Spontaneous Bop Prosody.

V jak Visions of Gerard. Jack miał dwójkę rodzeństwa: starszego brata Gerarda i starszą siostrę Caroline. Gdy miał cztery lata, Gerard zmarł i to wydarzenie odcisnęło się piętnem na całym życiu pisarza. Już zawsze czuł ból i wyrzuty sumienia, że to nie on odszedł. Tej historii poświecił powieść Wizje Gerarda. Okropne, przerażające wyobrażenia, jakie nachodziły go w Lowell po śmierci brata, opisuje też w swojej najbardziej fantastycznej powieści Dr. Sax.

W jak wschód. W Nowym Jorku wszystko się zaczęło i ciągle tam wracał. W powieści W drodze pisał: „Był październik, wracałem do domu. W październiku wszyscy ściągają do domów”. To był koniec sezonu, siadał wtedy i tworzył; często zaszywał się tak na wiele tygodni. Albo ruszał w miasto: do kina, baru, na koncert czy do katedry Świętego Patryka po duchowe ukojenie. Nowy Jork to były filozoficzno-literackie dyskusje do rana w tanich czynszówkach i barach Greenwich Village, bo tam rządziły rozum i historia, nocny jazz w zadymionych klubach Harlemu, ciągłe przekraczanie Mostu Brooklińskiego oraz długa droga do domu przy Ozone Park w Queens.

Z jak zachód. Amerykanie od zawsze jeżdżą ze wschodu na zachód; kolonialiści, pionierzy, ranczerzy. Route 66 prowadzi ze wschodu na zachód, bo przecież nie na odwrót. Jack Kerouac też ciągle jeździł na zachód. Gdy tylko robiło się cieplej, ruszał do Denver w Kolorado czy do San Francisco w Kalifornii, gdzie mieszkali jego przyjaciele. To miasto go fascynowało – być może dlatego, że pełno tam było włóczęgów, społecznych wyrzutków, szaleńców szukających nocą jazzu i spełnienia w dzielnicy bohemy North Beach. Zachód był dla Kerouaca dziki, to była prawdziwa i szczera Ameryka. Bezkresna i beztroska. Indianie, kowboje, bizony oraz mistyka. Tam rządziły natura i dusza.

***

Jack Kerouac zmarł 21 października 1969 r. w szpitalu w St. Petersburgu na Florydzie, gdzie został przewieziony po tym, jak dostał krwotoku z żylaków przełyku (częsta przypadłość u alkoholików). Kilka dni wcześniej wdał się w bójkę w Cactus Bar w obronie niesłusznie zaatakowanego weterana. Został pobity, co mogło przyśpieszyć koniec jego życia.

Cytaty pochodzą z:
John Clellon Holmes, Nothing More to Declare, Nowy Jork 1967, Dutton.
Jack Kerouac, Scattered Poems, San Francisco 1971, City Lights Books.
Jack Kerouac, Visions of Cody, Londyn 2001, Flamingo.
Jack Kerouac, W drodze, tłum. Anna Kołyszko, Warszawa 2005, Wydawnictwo W.A.B.
Jack Kerouac, Włóczędzy Dharmy, tłum. Marek Obarski, Poznań 1994, Dom Wydawniczy Rebis.
Jack Kerouac, Zbudź się. Żywot Buddy, tłum. Maciej Świerkocki, Warszawa 2008, Wydawnictwo W.A.B.

Czytaj również:

Co po kwarantannie?
i
Jack Kerouac/Flickr
Doznania

Co po kwarantannie?

(Czyli jak zejść ze szczytów rozpaczy)
Łukasz Muniowski

25 czerwca 1956 r. Jack Kerouac rozpoczął tygodniowy kurs na strażnika leśnego. Pisarz miał wówczas 34 lata, a z ośmiu napisanych przez niego powieści ukazała się tylko jedna. Sfrustrowany niemal dekadą odrzuceń i niezrozumienia, postanowił odseparować się od problemów i spędzić samotne lato w chatce wybudowanej na Desolation, jednym ze szczytów Gór Kaskadowych niedaleko kanadyjskiej granicy.

Jego praca polegała na wypatrywaniu pożarów i zdawaniu raportów innym strażnikom. Kerouac opisuje ten okres w pierwszej części swojej powieści Desolation Angels (Anioły rozpaczy). Doświadczane przez bohatera izolacja, narastający głód życia i skutki usilnych prób nadrobienia straconego czasu po powrocie do „normalności” czynią z tej wydanej w 1965 r. książki zajmującą lekturę w czasie i po pandemii.

Czytaj dalej