Zrób z wroga wampira!
Wiedza i niewiedza

Zrób z wroga wampira!

Adam Węgłowski
Czyta się 6 minut

Francuski arystokrata Gilles de Rais podczas wojny stuletniej walczył u boku Joanny d’Arc. Jemu do świętości było jednak daleko. Zaszywszy się w zamku, zaczął oddawać się okultyzmowi. Kto wie, może to nawet przykład natchnionej Dziewicy Orleańskiej zmotywował go do szukania kontaktów z siłami nadprzyrodzonymi? Sęk w tym, że w jego przypadku chodziło o czarną magię. Na dodatek zadarł z okolicznym duchowieństwem i porwał nawet pewnego księdza. To przesądziło o jego losie. Zarzucono mu herezję i morderstwa – w tym na tle seksualnym. Ofiarami de Raisa byli młodzi chłopcy, podstępnie zwabiani do jego zamczyska. Opisy zbrodni przerażały. Liczba ofiar zaś nigdy nie została jednoznacznie ustalona – może było ich nawet ponad 200. De Rais został osądzony i skazany. 26 października 1440 r. powieszono go, a następnie spalono.

Stał się synonimem seksualnego drapieżcy i seryjnego mordercy, nieomal wampira. Zapewne część opowieści o nim było przesadzonych, jednak na pewno nie można nazwać ich fake newsami. Chociaż pewna grupa okultystów chciała zrobić z Francuza tylko niewinnego „poszukiwacza wiedzy” i ofiarę fanatyzmu religijnego, historycy nie przyznali im racji. Inaczej jest w przypadku innego średniowiecznego możnowładcy, z którego za pomocą pamfletów i plotek zrobiono wampira. Nazywał się Wład Palownik i stał się pierwowzorem hrabiego Drakuli.

Niepotrzebny sojusznik

W 1448 r. objął władzę

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Pajęczyna z Krzyżakami
Wiedza i niewiedza

Pajęczyna z Krzyżakami

Adam Węgłowski

Wieść, że 10 listopada 1444 r. Władysław, król Polski i Węgier, zginął w bitwie z Turkami pod Warną, była szokiem dla poddanych. Długo nie mogli w nią uwierzyć i… czekali na cud. „Ilekroć przyszła do Krakowa wiadomość o królu Władysławie, że żyje, miasto całe napełniało się radością, bito we dzwony i oświecano wszystkie domy mieszkańców. Gdy znano dzielność i niezłomną króla odwagę, nikt nie chciał przypuścić, aby miał zginąć w boju” – pisał kronikarz Jan Długosz.

Ciało młodego króla krzyżowca nie wróciło do kraju, nie było więc dowodu, że zginął. I chociaż obciętą głowę Jagiellona obwożono podobno po Turcji, w państwie polsko-litewskim powątpiewano w jej autentyczność. W 1445 r. wysłano nawet na Bałkany specjalną komisję śledczą mającą ustalić prawdę. Niewiele jednak wskórała.

Czytaj dalej