
„Ustawienia ze świętymi, czyli rozmowy obrazów”
Teatr Collegium Nobilium (przy Akademii Teatralnej) w Warszawie
W przedstawieniu dyplomowym najczęściej „mama ich więcej nie miała”, a każda gęba jest do wykarmienia, każdemu trzeba mniej więcej po równo. Każdy musi mieć „do grania”. O tym Duda-Gracz myślała, kiedy pisała scenariusz – żeby wszyscy mieli szansę. (Autor myślał, kiedy pisał!) Najpierw każdemu monolog, potem sceny w parach, potem zbiorowe w podgrupach, a na koniec – la grande finale, scena zbiorowa zespołowa („wskrzeszeniowica”, impreza na zmartwychwstanie!). Reżyserka ułożyła wiecheć „ćwiczeń stylistycznych”, pięciopalcówek, wprawek dla aktorów. Ja to tylko opisuję w trybie nieoceniającym, bo mam na liście rzeczy do zrobienia przed śmiercią: wreszcie napisać normalną recenzję.
Każdy aktor ma monolog – ale jak to jest możliwe? Kilkanaścioro artystów scen polskich ma pyknąć solówkę, a spektakl ma trwać nie dłużej niż te trzy godziny, które i tak już trwa. Jedyne wyjście: niech mówią naraz. To już będzie w gestii widza, kogo zapragnie wysłuchać. Każdy aktor gra świętego (wliczając Diabła), zatem potrzebuje tak zwanych wyznawców. Followersów. W dzisiejszych czasach Naśladowanie Chrystusa, klasyk literatury pobożnościowej, to już by nie było The Imitation of Christ – lecz Following Jesus. Co do followowania, ja wybrałem właśnie Diabła, Piotra Kramera, #teamkramer – nie wiedziałem o sobie, że jestem satanistą, bo myślałem, że dewotką, ale może to żadna różnica.
Piotr Kramer. W sprawie kariery, gdyby to ode mnie zależało – robiłby.
Powiedzieć o spektaklu Dudy-Gracz, że jest kiczowaty, to tyle, co powiedzieć, że jest jej spektaklem. Ta artystka kicz uwielbia i nie waha się go użyć. Ma ten środek oswojony tak jak osioł w Shreku smoka. Kicz jest stałą jej teatru, jego fundamentem i od niego trzeba zacząć, żeby się połapać. Nie zrozumiawszy tej istoty dzieła, będziesz miał spektakl wprawdzie obejrzany, lecz niezrozumiany. Jaki to jest rodzaj kiczu? Otóż nie odgórny, z czego logicznie wynika, że kicz typu oddolnego. Kicz u Dudy-Gracz nie jest chłodny, cyniczny i ostentacyjny, lecz zwyczajny, szczery i nieironiczny. Bliski ciału jak koszula, swojski, nasz, stąd. Kicz, który nigdy nie nauczył się, że jest „kiczem”. A czym jest? Naturalną ekspresją ludzi nieambitnych, nieaspirujących, Polski gminno-zaściankowej, recenzentów ze wsi. Jest ich naturalnym głosem.
„Kicz dla Dianki nie był zaprzeczeniem piękna, tylko jego najwyższą formą”
(Michał Witkowski, Fynf und cfancyś).
Niezła jest geneza tego przedstawienia. Bo powstało jakby na złość! REŻYSERCE na złość. W 2016 roku, gdy to od niej zależało, „nic nie dała” Warszawie na Festiwalu Szkół Teatralnych. Ponoć spektakle Akademii Teatralnej były poniżej poziomu. Skoro tak, to zapraszamy – proszę zrobić lepsze, skoro jesteś taka mądra!
Spektakl dyplomowy, zwany dalej „dyplom”, jest jak skrzynka z narzędziami, czyli niby większa całość. „Niby”, bo skrzynką śruby nie wkręcisz, tylko śrubokrętem, i to nie więcej niż jednym naraz. Aktorzy to są narzędzia, każdy wkręca samodzielnie, wkręca tak, jak umie, a dyplom to nie jest egzamin z tworzenia zespołu. To jest z jednej strony impreza pożegnaniowa, z drugiej – rozmowa o pracę. Rodzaj balu debiutantów, na którym jest się inicjowanym, albo nie, do towarzysia teatralnego.
Powinienem pewnie spytać, jak aktorzy się czują (i czy komfortowo) w tych sakrotematach, w które ich wrzucono. Czy nie robią aby czegoś trochę przeciw sobie? Zresztą przeciw sobie – średnio tam ważne, ale przeciwko swoim poglądom! O, to już koronna sprawa. Bo w dzisiejszych czasach człowiek to nie jest osoba, tylko głównie zbiór poglądów. No więc jak się czują? Czy była opresja? Ale wiecie co – nie pytam, bo mnie mało to obchodzi. Aktor jest od grania.
No dobra, zapytam: jak się Wam gra Fejsa? Scena z pieluchami to jest scena o Facebooku, jeżeli nie wiecie. Gracie parodię swego pokolenia. Jak dla mnie – bomba, bo ja Was nie lubię, snowflake milenialsi, ale co na to powiedzą wasi koledzy „po wieku”? Macie dokładnie jak u Gogola: wiecie, z kogo się śmiejecie?
Wiemy z podtytułu, że oglądamy „rozmowy obrazów” – jak w wierszu Pomyłka Wisławy Szymborskiej. „Korespondencja sztuk”, było na maturze. Ale myślę, że reżyserka (historyczka sztuki) korzysta również z motywu, który mocno wałkowała na studiach: układ ikonograficzny o nazwie sacra conversazione, czyli – ogólnie mówiąc – im więcej świętych, tym lepiej, everyone’s invited.
Ciekawostka: w scenie „niedopogrzebu” (proszę samemu zobaczyć) trupa niosą na desce. Duda-Gracz się nauczyła po Makbecie we Wrocławiu, że teatralny przesąd o trumnie na scenie jest przesądem, ale działa.
Ustawienia ze świętymi to teatr niesnobistyczny i chuchałbym, dmuchał na niego, nawet jeśli jest tylko dyplomem szkoły teatralnej. Może nie od razu „teatr opowieści”, ale teatr postaci na pewno. Są tutaj podmioty, postaci pełnoplastyczne, i robią to, co tradycyjnie robi się w dramatach, czyli rozmawiają.
Raz na ruski rok mnie kusi, by obejrzeć coś do końca, a się nie da, nie ma! Dzieła Dudy-Gracz nie mają ukłonów, nigdy się nie kończą. A bo to wiadomo, co oni tam robią po wyjściu widowni? Może wreszcie dobrze grają? ŻART.
Piątka dla PRZEKROJU? A może dziesiątka? Wspierając Fundację PRZEKRÓJ, wspierasz rzetelność, humor i czar.
Wybierz kwotę wsparcia
Data publikacji:

Prenumerata
Każdy numer ciekawszy od poprzedniego
Zamów już teraz!

Prenumerata
Każdy numer ciekawszy od poprzedniego
Zamów już teraz!