
Wzgórze psów
Świat Książki, 2017
Jakub Żulczyk każe swojemu bohaterowi wracać do rodzinnego miasteczka Zybork, by mierzył się z traumami z przeszłości, obnażał mafijno-polityczne układy prowincji i stawiał odwieczne pytanie: skąd zło? Wzgórze psów czyta się jak kryminał, ale pod tą popularną konwencją czai się coś niezdefiniowanego.
Bohaterką Ślepnąc od świateł, książki, która przyniosła Jakubowi Żulczykowi popularność i uznanie krytyków, była Warszawa. Mroczna, pełna narkotyków i bezprawia. We Wzgórzu psów pisarz ten opisuje świat tamtemu zupełnie przeciwstawny. Tym razem zabiera nas na Mazury i każe się rozwarszawić. To nieco sarkastyczne słowo, wymyślone przez wujka pisarza, weszło do rodzinnego słownika i oznacza rozpakowywanie się po podróży z Warszawy. Użyte w nowej powieści otrzymało również znaczenie metaforyczne.
Mikołaj Głowacki, główny bohater Wzgórza psów, zostawia w stolicy marzenia o niezależności, pisarskie ambicje i niespłacony kredyt na mieszkanie. Jego żona zostawia kochanka. Para w kryzysie, przymuszona sytuacją materialną, wraca w rodzinne strony Mikołaja. Nikt nie spodziewa się, że ta podróż stanie się wyprawą do jądra ciemności, a małe warmińskie miasteczko Zybork okaże się bramą piekielną, którą czytelnik przekroczy z niepokojącą przyjemnością.
Nie pierwszy raz siłą książki Żulczyka jest jej bohater: zwykły, prawdziwy i niedoskonały, mimo swoich wad i popełnianych błędów, a może właśnie dzięki nim, bliski czytelnikowi, 33-letni everyman. Mikołaj Głowacki jest pisarzem, 15 lat temu wydał książkę o swoim mieście, która zrobiła z niego celebrytę. Nie był gotowy na ten sukces, zachłysnął się sławą i pieniędzmi, wszedł w świat twardych narkotyków – i nic więcej już nie napisał.
Teraz, niczym Marlow w Jądrze ciemności Conrada, prowadzi nas przez kolejne kręgi zła. Razem z nim poznajemy przeklęte rodzinne miasto, prowincjonalne mafijno-polityczne układy, psychikę odurzających się narkotykami mieszkańców i makabryczne szczegóły popełnianych przez nich zbrodni. Mikołaj musi zmierzyć się z traumami z przeszłości, ze społecznością, która zabrała mu jego pierwszą dziewczynę Darię.
Żulczyk z rozmachem opowiada historię zbrodni. Ponad 850-stronicowa powieść trzyma czytelnika w napięciu niczym najlepszy serial. Autor – profesjonalny scenarzysta – świetnie sobie radzi z budowaniem napięcia, nagłymi zwrotami akcji i ze sprowadzaniem czytelnika na manowce. Żulczyk mówi, że ta książka to „szarada, którą zrobił sam sobie”. Czytelnik też nie będzie narzekał na brak fabularnych niespodzianek.
Wzgórze psów to żywa, mroczna proza, która wciąga niczym narkotyk. Z jednej strony czytamy powieść jak typowy kryminał (jest zbrodnia, zagadka, dochodzenie do prawdy), ale pod podszewką czai się coś niezdefiniowanego, pełnego grozy – gorzka analiza współczesności, naszej polskiej często pokracznej mentalności, ograniczeń i społecznych dewiacji. Czy to koszmar senny o piętnie zła, czy warmińska rzeczywistość, w której młodzi ludzie z nudów przedawkowują narkotyki? Jakub Żulczyk stawia odwieczne pytanie, po wielekroć przecież obecne w literaturze, w dziełach najważniejszych, ale w swoim imieniu: unde malum – skąd zło? Tyle że autor Wzgórza psów wysuwa również prywatną niepokojącą tezę: pytania, na które nie można znaleźć odpowiedzi, nie są prawdziwymi pytaniami.
Piątka dla PRZEKROJU? A może dziesiątka? Wspierając Fundację PRZEKRÓJ, wspierasz rzetelność, humor i czar.
Wybierz kwotę wsparcia
Data publikacji:

Prenumerata
Każdy numer ciekawszy od poprzedniego
Zamów już teraz!

Prenumerata
Każdy numer ciekawszy od poprzedniego
Zamów już teraz!