
„Patrick Melrose“
W.A.B., 2017
Proza zawarta w powieściach o Patricku Melrosie (w jednym tomie ukazują się teraz trzy części cyklu: Nic takiego, Złe wieści oraz Jakaś nadzieja, w przygotowaniu są także Mleko matki i W końcu) jest wyrafinowana i porywająca, ale także pełna mroku i raniąca.
Tym głębiej, że jest prawdziwa. Bohater cyklu to sportretowany w intensywnych i krótkich powieściach brytyjski arystokrata. Najpierw krzywdzony chłopiec, później arcydowcipny playboy, prestidigitator wdzięku pędzący na skraj samozagłady, narkoman wydający 5 tys. dolarów tygodniowo na kokainę i heroinę, mieszkaniec luksusowego hotelu, który w gładkiej pościeli podejmuje próby samobójcze – te świadome i odruchowe, dokonywane po przebudzeniu, gdy jego dłoń wyławiała z szuflady pigułki na chybił trafił. Ów bohater istniał w rzeczywistości. O dziwo – wciąż istnieje. Jest nim bowiem autor Patricka Melrose‘a, pisarz i dziennikarz Edward St Aubyn.
Urodzony w 1960 r. St Aubyn nadaje wstrząsający literacki komunikat – niczym telegrafista ślący depesze z epicentrum swego spustoszenia. Przez lata, najpierw w psychoanalizie, a potem w pisarstwie, poszukiwał rozejmu z przemocą – jedynym spadkiem pozostawionym mu przez rodziców. Literatura uratowała mu życie – bez patosu i przesady. Pod koniec lat 80. przestał brać heroinę i zawarł ze sobą pakt: albo napisze książkę, albo się zabije. Dobra powieść wydawała się jedynym powodem, dla którego miałby przedłużyć swą zdemolowaną biografię.
Pierwsza w cyklu powieść Nic takiego powstała w 1992 r. Ale pomiędzy otwierającym akapitem a ciągiem dalszym nastąpiła długa przerwa. St Aubyn nie wiedział, czy może pisać prawdę. Jak każda ofiara potrafił milczeć.
Otwarcie cyklu jest wysublimowane i złowrogie. Wrześniowy poranek w posiadłości na południu Francji, służąca niesie pranie i stara się być niewidoczna dla doktora Melrose‘a, pana domu, który stoi na podjeździe i – ubrany w niebieski szlafrok – zalewa strumieniem wody mrówki. Morduje je ze spokojem i konsekwencją. Tego samego dnia, po południu, po raz pierwszy zgwałci swojego kilkuletniego syna Patricka. To także zrobi brutalnie, precyzyjnie, wręcz starannie. Po czym zejdzie do salonu i zje wyśmienitą kolację z gośćmi pozującymi na jego przyjaciół. Wspólnie wezmą udział w intelektualnej gierce wymagającej pretensjonalności i sarkazmu. Żona doktora Melrose’a, Eleonor, przetrwa przy stole, odurzając się proszkami i alkoholem, mały Patrick zaś spędzi wieczór na schodach w oczekiwaniu na mamę, która nie uchroniła go przed złem i nie umiała pocieszyć. Ona także jest ofiarą bestii o nienagannych manierach.
Snobizm elit – estetyczny, umysłowy – uprawiany jest tu w perwersyjnej bliskości z przemocą. St Aubyn zna ten świat, więc umiejętnie reguluje napięcie. Jego proza jest jednocześnie paraliżująca i wytworna. Świetnie też buduje, i w kolejnych powieściach przemienia, perspektywę głównego obserwatora. Początkowo jest nim wylękniony chłopiec, potem – ulegający halucynacjom ćpun, kłamiący jak z nut uwodziciel, trzeźwiejący kombatant własnych zmagań z demonami.
W rzeczywistości przez ocean zaburzonej świadomości i autodestrukcji holowały St Aubyna pieniądze krewnych z Ohio – prezent od babki. Trudno powiedzieć, co powstrzymało go przed ostatecznością. W nielicznych wywiadach wskazywał na upływ czasu, studia w Oxfordzie, odłamki życzliwości, terapię. Jego powieściowe wcielenie nie prosi o pomoc, lecz brnie. Na zmianę chce żyć i się zabić. Aż do finałowego tomu, w którym matka umiera, dołączając do pochowanego już ojca. Patrick powie wtedy, że ich śmierć to najlepsze, co mu się przytrafiło.
Pisarstwo St Aubyna olśniewa, również jako akt twórczy, którym pisarz zmienił własne przeznaczenie. W poszukiwaniu wewnętrznego ładu dotarł do literackiej maestrii. Jeśli pisarstwo jest pogonią za tym, czego wyrazić nie sposób, zdołał pochwycić najwyższy, umykający cel.
Seria Patrick Melrose sprawia wiele przyjemności – język St Aubyna przesyca błyskotliwy dowcip, zdania są wyrafinowane, ale również naturalne. Autor przykłada należytą wagę do epizodów grozy, a zwalnia ucisk i dodaje blasku w chwilach odlotów. Nauczył się samokontroli, uczynił z niej pisarski oręż.
Cykl Patrick Melrose to poczwórny axel wykonany przez St Aubyna nad przepaścią, która nie stała się jego grobem.
Ukończył tę serię w roku 2011. Teraz pisze inne książki.
Piątka dla PRZEKROJU? A może dziesiątka? Wspierając Fundację PRZEKRÓJ, wspierasz rzetelność, humor i czar.
Wybierz kwotę wsparcia
Data publikacji:

Prenumerata
Każdy numer ciekawszy od poprzedniego
Zamów już teraz!

Prenumerata
Każdy numer ciekawszy od poprzedniego
Zamów już teraz!