Całe życie – zresztą niejedno – można przeżyć w wyobraźni.
Jak choćby Aleksander Grin, rosyjski pisarz urodzony w 1880 roku, twórca wspaniałych, fantazyjnych opowiadań, w których mnóstwo jest przygód, egzotycznych krain, mórz i oceanów, których nie znajdziesz na mapie.
W tak zwanej rzeczywistości Grin żył w strasznej biedzie, nie odwiedzał żadnych egzotycznych krain i umarł z głodu w wieku pięćdziesięciu dwóch lat.
Ale w wyobraźni – o, to co innego.
Najważniejsze, że o tym pisał. Urealniał swoje fantazje, przemieniał je w sztukę. Choćby w oficjalnej biografii wszystko było opłakane, literatura mieniła się feerią barw.
Co było dla niego prawdziwsze? To tak zwane życie czy literatura? Materialna realność czy światy wyobrażone?
Dla nas w każdym razie – wciąż jeszcze żyjących – liczą się przede wszystkim te ostatnie.
***
Można jednak kompletnie się w wyobraźni zatopić. Stracić z oczu wszystko inne. Przeżywać wszystko w myślach i nie mieć już ani siły, ani potrzeby, żeby podjąć jakiekolwiek realne wyzwanie.
Specjalistką od opisu takiej mentalnej konfiguracji była niemiecka psychoanalityczka Karen Horney. Autorka słynnej „Neurotycznej osobowości naszych czasów”, ale i monumentalnej pracy „Nerwica a rozwój człowieka”.
Neurotyk w ujęciu Horney to – między innymi – ktoś, kto nie musi nic robić, nie musi podejmować żadnego faktycznego wysiłku, bo wszystkich wielkich czynów dokonał już uprzednio we własnej głowie.
Taka postawa często bierze się z lęku. Przed podjęciem ryzyka, przed porażką, przed utratą możliwości.
Ale czasami bierze się też z poczucia wyższości, przekonania o własnej omnipotencji, egocentryzmu.
***
Jest wreszcie i taka możliwość, że nie mając stosownych okazji do działania, podmiot zanurza się w imaginatywnych krainach, gdzie przechodzi coś na kształt suchej zaprawy. Trenuje mianowicie w wyobraźni to, co by w danej sytuacji zrobił, jak by się w danych okolicznościach zachował, co by komuś powiedział, gdyby się na czyimś miejscu znalazł.
(Kto chciałby dostać pierwszorzędny literacki opis takiej wyobrażeniowej suchej zaprawy, niechże sięgnie po jeden z najwspanialszych tekstów, jakie kiedykolwiek napisano, czyli po „Wiecznego męża” Fiodora Dostojewskiego, a konkretnie do podrozdziału zatytułowanego „Pan z krepą na kapeluszu”.)
***
Ale coś takiego niechybnie prowadzi do konfrontacji.
Ktoś, kto się na sucho w wyobraźni zaprawiał w rozmaitych działaniach, kiedy tylko przychodzi mu faktycznie tych działań dokonać w tak zwanym świecie rzeczywistym, natychmiast zderza się z jego – zazwyczaj różną od swoich wyobrażeń – materią.
Okazuje się wówczas, że rozmaite przyrodzone skłonności i uwarunkowania ludzkiego umysłu – jak choćby tendencja do przeceniania swoich możliwości, przekonanie o własnym ogólnym uprzywilejowaniu i kompetencji, wrażenie, że się jest ośrodkowym punktem danego układu, a wreszcie poczucie, że by się potrafiło zrobić w mig i bezbłędnie to, co innym zajmuje dużo czasu i wysiłku, bo się jest przecież mistrzem w każdej konkurencji – otóż okazuje się wówczas, że wszystkie te czynniki potrafią naprawdę srodze wywieść w pole.
I następuje zderzenie z tym, czego niestety żadna wyobraźnia nie kontroluje, czyli ze światem zewnętrznym. A więc z innymi ludźmi, własnymi uwarunkowaniami i ograniczeniami, słowem: z tym, co realne.
***
Czy to się państwu przypadkiem nie kojarzy z polską polityką?
Najpierw lata suchej zaprawy w wyobraźni, gdzie wszystko szło gładko, pięknie i wspaniale – tłumy wiwatowały, możni tego świata kłaniali się w pas, każde posunięcie okazywało się sukcesem – a potem zderzenie za zderzeniem...
Piątka dla PRZEKROJU? A może dziesiątka? Wspierając Fundację PRZEKRÓJ, wspierasz rzetelność, humor i czar.
Wybierz kwotę wsparcia
Data publikacji:

Prenumerata
Każdy numer ciekawszy od poprzedniego
Zamów już teraz!

Prenumerata
Każdy numer ciekawszy od poprzedniego
Zamów już teraz!